Impreza "5 lat Śmierć Disko Sound(s)”, Przestrzeń Działań Twórczych "Tektura”, Lublin, 30.04.10
Ekipa Śmierć Disko Sound(s) jest wyjątkowa. Z kilku powodów. Na pewno jest jedynym w Lublinie zespołem didżejskim, którego członkowie wzięli swoje pseudonimy artystyczne od nazwy grupy.
Najpierw wymyślili sobie szyld, a potem podzielili się nim po równo. Marcin Kamola został DJ-em Śmierć, Renata Kołaczek DJ-ką Disko, a Paweł Szalak DJ-em Sound. To lekkie uproszczenie, bo przez pewien czas formacja była kwartetem i nazywała się Śmierć Disko Sound System, ale zawsze obowiązywała taka sama metoda nomenklaturowa.
Równie oryginalna jak nazewnictwo jest muzyka, na jaką postawiło lubelskie trio. To, najprościej ujmując, taneczne odmiany alternatywnego rocka, utwory artystów tworzących muzykę z pogranicza rocka i gatunków tanecznych oraz taneczne epizody twórcze rockowych artystów.
Preferowanymi stylami w setach DJ-a Śmierć, DJ-ki Disko i DJ-a Sound są postpunk, new wave, cold wave, electrorock i dancepunk. Najczęściej granymi wykonawcami są Joy Division, Chicks On Speed, Devo, Clap Your Hands Say Yeah, Starzy Singers, Dick4Dick, New Order, Apteka, LCD Soundsystem, The Rapture, Blur, Depeche Mode, Franz Ferdinand, Talking Heads i The B-52's.
Ale artyści na imprezach Śmierć Disko Sound(s) nie tylko są grani. Sami też grają. Specjalnością naszej ekipy są bowiem wydarzenia "Live Act / Dead Act” łączące sety didżejskie z występem na żywo. Live Actami były m.in. Procesor Plus, Dick4Dick, Mikrowafle, Skinny Patrini, Organizm, Elektryczny Węgorz, Bruno Schulz, Bajzel, Hotel Kosmos i The Complainer & The Complainers.
Mało kto w Lublinie może równać się ze Śmierć Disko Sound(s) liczbą pozytywnych wrażeń zafundowanych w ostatnich pięciu latach miłośnikom alternatywnych imprezowych klimatów. Można się było zatem spodziewać, że w piątek trudno będzie wcisnąć się do Tektury, bo spora część tych, którzy przez pół dekady dobrze bawili się w różnych klubach dzięki kolektywowi, zechce uczcić z nim to pięciolecie.
Niestety, na urodzinowej balandze było pustawo (pewnie to wina majówkowego terminu). Ci, którzy nie przyszli, mają czego żałować. Nie usłyszeli na przykład zabawnego występu supergrupy Deadly Water Duck Ensemble (Renata Kołaczek, Paweł Szalak i Marcin Kamola + Anonim i Harp), podczas którego pastiszowano kompozycję Johna Cage'a "4' 33””, czyli "cztery i pół minuty ciszy”, i bawiono się konwencją free improvisation.
Nie usłyszeli też kolejnego zamiejscowego zespołu, jaki odkryła dla lublinian ekipa Śmierć Disko Sound(s). Tym razem było to warszawskie trio Shame On You, które porwało urodzinową publiczność unikatową fuzją melodyjności i hałaśliwości oraz harmonijności i gwałtowności.
W końcu nie usłyszeli didżejskiego seta kompozytora Piotra Kurka, który jako DJ Okrutny Cesarz grał coś w rodzaju "muzyki świata”, np. rock'n'rolla z Tajlandii i Indii.
Mam nadzieję, że kolektyw Śmierć Disko Sound(s) pobędzie z nami jeszcze przynajmniej przez pięć lat, a swoje dziesięciolecie będzie obchodził równie atrakcyjnie, ale przed liczniejszą publicznością.