Może bywalcy muzeów zaczną częściej zaglądać do galerii sztuki współczesnej? A muzeum przestanie się niektórym kojarzyć tylko z zakurzonymi gablotami? Wystawa „(A)Symetrie” Lubelskiego Towarzystwa Zachęty na Zamku Lubelskim chce łamać schematy i stereotypy. To eksperyment
Na dziedzińcu akwarium, w którym karpie koi Grzegorza Drozda próbują się zmierzyć ze „Zmianą Organizacji Ruchu”. W holu wideo z 2004 roku Józefa Robakowskiego. Obok starych monet i medali „Niedokończony kaloryfer” Tomasz Matuszczaka, a na klatce schodowej wideofresk Dominika Lejmana. Jako plafon.
- To wydarzenie bez precedensu w historii naszego muzeum. Nigdy dotąd Zamek Lubelski nie współpracował ze stowarzyszeniem zajmującym się sztuką współczesną w tak wielkim wymiarze - podkreśla Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, dyrektor muzeum. I zaprasza do zwiedzania muzeum „w nieco innym wymiarze”.
Dialog
Na pierwszy rzut oka na korytarzach i salach wystawowych nic się nie zmieniło. Na ścianach obrazy w zdobionych ramach, w szklanych gablotach ceramika i inne zabytkowe przedmioty. Sztuka współczesna subtelnie wnika w wystawy stałe. Podejmuje dialog. Raz opiera się na podobieństwach, raz na kontrastach.
- Muzea sztuki dawnej zmieniają się - mówi Zbigniew Sobczuk, prezes Lubelskiego Towarzystwa Zachęty. - My też, jako miasto i jako kolekcja sztuki współczesnej, dotarliśmy do tego momentu. Sztuka się nie zatrzymuje, ona idzie dalej. Mam nadzieję, że zwiedzającym zaproponowane przez nas zestawienia będą się podobały. Że pobudzą do intelektualnej refleksji.
Kontrast
Sąsiedztwo prac sprzed wieków z tymi współczesnymi wywołuje napięcie, nieraz też kontrowersje. Ale nie szokuje.
- Te miejsca nie są przypadkowe - podkreśla Sobczuk. - Staraliśmy się, by te zestawienia były czytelne. Zaproponowaliśmy też ścieżkę zwiedzania. W wersji papierowej i elektronicznej.
Z jednej strony wystawa pokazuje różnice miedzy sztuką współczesną i dawną. Z drugiej, podkreśla jak podobny jest sposób myślenia artystów wczoraj i dziś. Inne są tylko środki.
- Zmienia się język wypowiedzi, zmieniają się media. Ale oddziaływanie sztuki na widza ma wspólny rdzeń. Niezależnie od tego czy to malarstwo czy wideo - tłumaczy historyk sztuki Marcin Lachowski.
Kontekst
Wystawa „(A)Symetrie” to zarazem symboliczny powrót Lubelskiej Zachęty na zamek. To tutaj, 10 lat temu, Towarzystwo rozpoczęło budowanie swojej kolekcji. W sali wystaw czasowych pokazało wówczas 20 prac. Dziś ma na koncie 18 wystaw w kraju i za granicą i ponad 200 prac. Na zamku zobaczymy 99. Na to, by pokazać całość, nie było miejsca. - Mogliśmy wszędzie naćkać. Ale przecież nie o to chodzi - tłumaczy Sobczuk.
Wystawa pokazuje coś jeszcze: jaki był Lublin kiedyś i jaki jest dziś. Jak zmieniło się podejście mieszkańców do sztuki i sytuacja artystów.
- Wśród wielu prac, jakie są na zamku, zaledwie kilka jest autorstwa artystów mieszkających w Lublinie. To było miasto, z którego wyjeżdżali, zwykle za granicę. W naszej kolekcji aż 1/3 prac to prace artystów związanych z Lublinem - podkreśla Paulina Denysiuk z Lubelskiego Towarzystwa Zachęty.
Wernisaż i perfomance Łukasza Głowackiego w piątek, 23 października, o godz. 19. Wystawę można oglądać do 30 listopada, od wtorku do niedzieli w godz. 10-17. W każdą sobotę o godz. 12 oprowadzanie kuratorskie.
Do muzeum ze smartfonem
Wystawę „(A)Symetrie” warto zwiedzać z tabletem lub smartfonem. Ze strony http://www.zacheta.lublin.pl można ściągnąć folder wystawy z opisami wszystkich prac w kontekście miejsc w jakich są eksponowane. Warto też przez wyjściem do muzeum zagrać w grę www.asymetrie.pl, a w czasie wernisażu w zakamarkach zamku rozglądać się za czarnymi torbami z nadrukiem jednej z prac Stanisława Dróżdża. Kto znajdzie, może sobie je zabrać do domu.