Jesienna aura dla właścicieli domów jednorodzinnych oznacza jedno – początek sezonu grzewczego. Co roku staramy się zmniejszyć koszty ogrzewania. Eksperci podpowiadają: najpierw zmniejszmy zapotrzebowanie domu na ciepło.
Czas niższych temperatur i wyższych rachunków za ogrzewanie wbrew pozorom może stanowić okazję do... oszczędności! Aby je osiągnąć, niezbędne jest zwiększenie tak zwanej efektywności energetycznej. Okazuje się, że zmniejszyć zużycie energii to nie do końca to samo, co ograniczyć je w sposób optymalny. Oszczędności szukajmy więc z głową. Tak, żeby nie przepłacić, ale też nie poświęcać tego, co się liczy – komfortu mieszkania. Wszak ciepło w domu to nie telewizor, który możemy wyłączyć, idąc do łazienki.
Ogranicz straty ciepła
Kiedy nakłady na ogrzewanie rosną, jedno jest pewne: ciepło znajduje drogę ucieczki przez przegrody budowlane.
– Można to porównać do dziurawego wiadra, do którego wlewamy wodę. Aby utrzymać w nim ciecz, lepiej jest załatać dziury, niż zwiększać strumień płynu – wyjaśnia Adam Buszko z firmy Paroc Polska. –
Dachy i ściany to przegrody, przez które ucieka najwięcej ciepła z domu. Odpowiedniej grubości ocieplenie pozwala znacznie ograniczyć te straty, co zmniejsza konieczną do dostarczenia ilość ciepła. Efekt tego odczuwamy w rachunkach za ogrzewanie – dodaje ekspert.
Przyjmuje się, że uzasadnione ekonomicznie ocieplenie to takie, którego udział nie przekracza 2-3 proc. nakładów na budowę domu i którego koszt zwraca się w czasie do 10 lat. Jak to wygląda w praktyce?
– Docieplenie typowego, 10-letniego domu o powierzchni 120 metrów kwadratowych wełną kamienną o grubości 25 cm dla ścian zewnętrznych i 35 cm na dachu to jednorazowy koszt do kilku procent wartości nieruchomości. Uzyskane oszczędności przeważnie oznaczają zwrot nakładów już po 7 latach, w trakcie których zużyjemy mniej energii i wydamy mniej pieniędzy – wylicza Adam Buszko.
Okna też są ważne
W kontekście zatrzymania ciepła wewnątrz budynku koniecznie należy zwrócić uwagę na poddasze. Ta część domu stanowi dość problematyczny punkt pod względem bilansu termicznego – przez połać i okna dachowe ucieka przeciętnie nawet jedna czwarta energii wykorzystywanej do ogrzewania. O tym, jak istotna jest termika stolarki na poddaszu najlepiej niech świadczy fakt, że aktualne przepisy budowlane zakładają konieczność zastosowania cieplejszych okien dachowych. Cieplejszych, to znaczy posiadających niski współczynnik przenikania ciepła.
– W przypadku stolarki na poddaszu wartość ta maksymalnie może wynieść 1,3 W/m2K. Oznacza to, że przy wykorzystaniu okien o wyższym współczynniku, nie otrzymamy zielonego światła od nadzoru budowlanego – tłumaczy Marcin Demski z firmy Okpol.
Okazuje się jednak, że to nie koniec zmian w prawie. W 2021 dopuszczalny wskaźnik spadnie do 1,1 W/m2K. Producenci stolarki już teraz zachęcają do stawiania na cieplejsze okna.
– Mając na uwadze inwestorów już dziś myślących o większych oszczędnościach, wprowadziliśmy w tym roku nowe okna dachowe o współczynnikach przenikania ciepła na poziomie 0,78; 0,9 oraz 1,1 W/m2K – dodaje Marcin Demski.
Szybka decyzja
Termomodernizacja domu to wydatek, który zwraca się w ciągu kilku-kilkunastu lat użytkowania domu. Warto więc wziąć do ręki kalkulator i zdecydować, co będzie dla nas bardziej opłacalne – mniejszy nakład jednorazowy i większe rachunki przez lata, czy też kilkuset- lub kilkutysięczna inwestycja w grubsze ocieplenie i cieplejsze okna, co zwróci się w przyszłości z nawiązką.