Tysiące osób znają ten dworek doskonale. Organizatorzy tegorocznej rekonstrukcji Bitwy pod Tomaszowem sprzedają charakterystyczny element scenografii. – Ma okna, które robił mój ojciec – mówi autor imitacji przedwojennej nieruchomości
15 września organizatorzy przypominali wydarzenia, do których doszło w okolicach Tomaszowa Lubelskiego na początku II wojny światowej. Widzowie zobaczyli epizody z tzw. II bitwy tomaszowskiej, starcie polskich wojsk z sowieckimi i polskich wojsk z Niemcami. Jednym z głównych elementów scenografii był przedwojenny biały dworek z kolumienkami.
- Uznaliśmy, że w przyszłym roku się już nie przyda, a jest tak solidnie zrobiony, że go sprzedamy. Do jego budowy wykorzystano deski sosnowe, płyty OSB i płyty pilśniowe. Cena 6 tysięcy złotych to koszt użytych materiałów. Pierwszy raz zdarza się, że w taki sposób pozbywamy się scenografii. Pieniądze wykorzystamy przy przygotowaniu kolejnej rekonstrukcji – mówi Dariusz Krech, dyrektor Tomaszowskiego Domu Kultury. Placówka ogłosiła informację o sprzedaży.
- Wszystko zależy od scenariusza. W tym roku była potrzebna imitacja dworku, do którego musieli wchodzić rekonstruktorzy. I wewnątrz rozgrywały się wydarzenia. Dlatego ze względu na bezpieczeństwo osób biorących udział, trzeba było zrobić solidną konstrukcję. W poprzednich latach powstawały imitacje chat czy stodoły, które miały tylko fronton i boki.
Dworek musiał mieć stabilne wszystkie cztery ściany i dach. Można go rozmontować i przenieść w dowolne miejsce. Myślę, że nadaje się jako domek letniskowy. Wiem, że już jakaś pani się nim interesuje i chce go kupić – mówi Jerzy Wawrzyński, który tworzy elementy dekoracji na potrzeby rekonstrukcji Bitew pod Tomaszowem od początku ich organizacji. W tym roku była 12 edycja wydarzenia.
– Drewniane elementy przygotowywałem na placu przed domem kultury przez cały sierpień, potem w Dąbrowie Tomaszowskiej był już tylko montaż. Wiadomo, że budżet nigdy nie jest wystarczający, staram się wykorzystywać gotowe elementy. Drzwi do dworku podarował mi sąsiad, który rozbierał stary dom. Okna też są ze starego domu. Robił je mój ojciec – dodaje scenograf, który na co dzień pracuje w Tomaszowskim Domu Kultury.
Jak opowiada w pracy nad elementami dworku paradoksalnie pomogła mu epidemia koronawirusa, bo miał więcej czasu. Zwykle kalendarz wydarzeń w domu kultury jest tak wypełniony, że pracownicy odpowiadający za ich realizację są bardzo zajęci. W tym roku jest inaczej.
- Na pierwszą rekonstrukcję Bitew pod Tomaszowem przygotowywałem targowisko, bo miały to być sceny wejścia wojska na rynek. Pogoda była tak zła, że w kilka godzin musieliśmy się przenieść do sali widowiskowej. Ale wyszło wspaniale, widzowie mieli ciarki na plecach, jak się pojawiały oddziały niemieckie i nasze. Od kilku lat buduję scenografię na terenach stadniny. Raz moje chaty się paliły. Są jednak elementy, które wykorzystuję od lat. Studnia, która była w tym roku czy stodoła – opowiada pan Jerzy, który przyznaje, że lubi w pracy takie wyzwania. – Kocham pracę w drewnie, jego zapach. Znam to świetnie, bo mój ojciec był stolarzem i stryj.
- W poniedziałek kobieta z Tomaszowa Lubelskiego, która jest zainteresowana kupnem ma dworek oglądać, wówczas się wyjaśni czy nasza oferta jest jeszcze aktualna – dodaje dyrektor domu kultury.