Uczniowie wrócą do szkół nie wcześniej niż 27 kwietnia. Termin zdalnego nauczania został wydłużony o kolejne dwa tygodnie. Przesunięty też został termin matury i egzaminu ósmoklasisty. Te mogą się odbyć nie wcześniej niż w drugiej połowie czerwca.
Zdalne nauczanie miało trwać do końca świat. Wczoraj zostało przedłużone o kolejne dwa tygodnie, do 26 kwietnia.
– Przedłużamy okres zawieszenia zajęć w szkołach i przedszkolach żeby kontakty były jak najbardziej ograniczone – mówi Dariusz Piontkowski, minister edukacji.
W tym czasie prowadzone będzie nauczanie zdalne, a uczniowie będą wystawiali oceny. Wszystko po to, że gdyby okres ten musiał być wydłużony nauczyciele mogli wystawić oceny semestralne, a uczniowie nie straciliby roku. Nie byłoby też powodów do skrócenia wakacji.
– Nie ma planów przedłużenia roku szkolnego. Świadectwa można odebrać później. Będziemy zresztą zalecali dyrektorom przekazywanie świadectw w formie elektronicznej – dodał Piontkowski.
Przez przedłużenie zdalnego nauczania w terminie nie odbędą się też egzaminy. Zgodnie z harmonogramem roku szkolnego trzydniowy egzamin ósmoklasisty miał się rozpocząć 21 kwietnia, a matury 4 maja.
– Wiemy, że stresujecie się tym, czy i kiedy egzamin się odbędzie – mówił w trakcie konferencji prasowej zwracając się do uczniów minister edukacji narodowej. – Ze względów zdrowotnych termin przekładamy na inny czas. Ponieważ chcemy byście mieli dłuższy czas na przygotowanie się do egzaminów o nowych terminach poinformujemy z dużym wyprzedzeniem.
Ma to być co najmniej trzy tygodnie. Egzaminy nie odbędą się wcześniej niż w drugiej połowie czerwca.
Pierwsze komentarze po ogłoszeniu nowych zasad związanych z nauką zdalną i przesunięciem egzaminów nie są jednak pozytywne.
– Po 27 kwietnia nic się nie zmieni. Epidemia się nie skończy. Nie rozumiem dlaczego rząd decyduje się na wydłużenie zdalnego nauczania tylko o dwa tygodnie. Liczyłam na to, że podany zostanie dłuższy czas np. do końca maja – mówi pani Katarzyna, mama siódmoklasisty z Lublina. – Taka informacja pozwoliłaby nam wszystkim na lepsze psychiczne przygotowanie do zmian. Dzieci bardzo męczą się zamknięte w domach. Gdyby powiedzieć otwarcie, że to musi potrwać dłużej to nie nastawialiby się na szybszy powrót do normalności, a potem nie byłoby rozczarowania.
– Jest lepiej o tyle, że dzieci przystępujące egzamin wiedzą, że nie zostaną nim zaskoczone w ostatniej chwili. Wiedzą, że na pewno, do połowy czerwca egzaminy się nie odbędą – mówi dyrektor jednej z lubelskich podstawówek. – Liczyłem jednak na to, że przynajmniej w przypadku ósmoklasistów możliwa będzie rezygnacja w tym roku z przeprowadzania egzaminów. Szkoda, że tak się nie stało chociaż prywatnie wydaje mi się, że taka decyzja będzie musiała zapaść wcześniej czy później. Patrząc na to, co się dzieje w Włoszech czy w Hiszpanii nie można liczyć, że u nas tak szybko epidemia się skończy.