Przepisywanie podręcznika zastąpić mogą eksperymenty i obserwacje, a samodzielne lub rodzinne odrabianie prac domowych – projekty w grupach. To pomysły rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, który namawia szkoły do rozpoczęcia dyskusji o pracach domowych. Wszystko po lawinie skarg, która wpłynęła na jego biurko.
O tym, że uczniowie przeciążeni są odrabianiem lekcji, w które angażować muszą się także ich rodziny, mówi się od wielu miesięcy. Teraz Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka o analizę problemu zwrócili się do ministerstwa edukacji. W odpowiedzi usłyszeli, że o pracach domowych decydują nauczyciele, a „sposobów na dobrą organizację zadań domowych należy zawsze poszukiwać na poziomie szkoły”.
Idąc tym tropem, RPO wspólnie z edukacyjnymi organizacjami społecznymi rozpoczęli projekt #zadaNIEdomowe i wystąpili do szkół z propozycją zakładania zespołów roboczych składających się z uczniów, rodziców i nauczycieli, którzy przeanalizują zasadność zadawania prac domowych.
– Proponujemy opracowanie reguł dotyczących pracy w domu. Tak, aby była ona rzeczywiście dostosowana do indywidualnych potrzeb rozwojowych oraz możliwości psychofizycznych uczniów danej szkoły – tłumaczy Adam Bodnar. – Ważne, aby w proces ten zaangażowani byli wszyscy członkowie społeczności szkolnej. Może to stanowić doskonałą lekcję na temat funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego oraz ochrony praw człowieka – tłumaczy.
Pomysłodawcy akcji podkreślają, że o zadawaniu prac domowych decyduje nie prawo (przepisy mówią o możliwości zadawania zadań domowych, a nie takim obowiązku), a przyzwyczajenia.
– Tymczasem wiele osób skarży się na prace domowe: że jest ich za dużo, są nieciekawe, nie uczą myślenia. Nie pomagają się uczyć, a czasem wręcz do nauki zniechęcają – tłumaczą członkowie organizacji Obywatele dla Edukacji. – Zadania domowe zabierają tyle czasu, że brakuje go na rozwijanie zainteresowań i pasji, na życie rodzinne, kolegów, sport, a nawet zabawę i wypoczynek. Młodzi ludzie czują się przeciążeni. Rodzice mają pretensje albo do szkoły, albo do swoich dzieci. Nauczyciele spędzają zaś długie godziny na sprawdzaniu prac domowych. To powszechny i poważny problem.
Dlatego ilość prac domowych zastąpić ma jakość. Wykonywanie odtwórczych zadań ograniczających się do przepisywania podręcznika zastąpić mogą obserwacje lub eksperymenty. Pracę przy własnym biurku – prace grupowe. Więcej powinno być też prac „do wyboru”.