Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął ogólnopolską akcję protestacyjną. Jeśli nie będzie podwyżek, nie będzie lekcji. Ale nauczyciele już idą na L4. Domagają się 1000 zł podwyżki.
Kilka tygodni temu ZNP poprosiło pracowników oświaty o wypowiedzenie się, czy chcą protestować oraz w jaki sposób. Ankietę wypełniło ponad 230 tys. osób z całej Polski. Zdecydowana większość wskazała na akcję protestacyjną na wzór „psiej grypy” (masowego brania zwolnień lekarskich jak to zrobili policjanci – dop. red.) w okresie egzaminów ósmoklasistów i matur. Na drugim miejscu był strajk.
– Nauczyciele i pracownicy oświaty są poirytowani i zniechęceni – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Dlatego rozpoczynamy ogólnopolską akcję protestacyjną. Domagamy się wzrostu płac o tysiąc złotych. Zachęcamy też nauczycieli do dbania o własne zdrowie. Z wielką troską i sympatią odnosimy się do akcji, jaką zainicjowała już grupa naszych kolegów.
Mowa o oddolnej akcji pedagogów zgromadzonych m.in. na forach internetowych, którzy w ramach protestu przeciwko niskim płacom postanowili tuż przed świętami pójść na zwolnienia lekarskie. Protest, który na zachodzie Polski z dnia na dzień zatacza coraz szersze kręgi, na Lubelszczyźnie ledwo się tli. W Lublinie zachorowali nauczyciele jednego przedszkola.
– Dyrekcja Przedszkola nr 14 przy ul. Bronowickiej zgłosiła w środę do Wydziału Oświaty i Wychowania, że nauczyciele do 24 grudnia przebywają na zwolnieniach lekarskich – informuje Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.
W pięciu grupach przedszkolnych pracuje tam 10 nauczycieli oraz logopeda, nauczyciel rytmiki i języka angielskiego. W środę w pracy była tylko pani dyrektor. Ponieważ przyszło zaledwie 25 dzieci, kobieta sama prowadziła zajęcia.
– W poniedziałek, kiedy głośno było już o proteście nauczycieli byłyśmy mocno zdziwione, że Lubelszczyzna nie włącza się w akcję. Dla nas był to skandal. Część dziewczyn z naszego przedszkola była ewidentnie chora, inne postanowiły się przebadać i wyrazić solidarność z protestującymi nauczycielami m.in. z Wrocławia i Warszawy. Nie ukrywam, że decyzja wymagała odwagi. Jednak postanowiłyśmy myśleć wyłącznie o własnym zdrowiu i jeśli lekarz zaleca odpoczynek w domu, to go słuchamy – mówi mocno zachrypniętym głosem jedna z nauczycielek. – Sygnalizowałyśmy wcześniej rodzicom, że może być taka sytuacja, bo źle się czujemy. Zresztą oni sami pytali, kiedy się rozchorujemy i przyłączymy do protestu. Ewidentnie nas rozumieją. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczne.
– Tak trzymać! Pierwsze u nas! Gratulujemy! Wreszcie odważne! Wszyscy powinniśmy iść tym tropem! – to tylko niektóre z komentarzy na „branżowych” forach internetowych.
Nauczycielska „grypa” pojawiła się też w ZS3 w Puławach. Na L4 w poniedziałek i wtorek przebywało tam 24 z 39 nauczycieli. Według urzędników, zwolnienia wypisano pedagogom do środy lub do najbliższego piątku.
ZNP do końca tego tygodnia poinformuje swoich członków o tym, jaką formę przybierze protest, a na 8 stycznia planuje rozmowy m.in. z ministrem oświaty.
Tymczasem nie brakuje głosów, że ZNP i „Solidarność” źle reprezentują nauczycieli. Na jednej z internetowych grup skupiającej pedagogów rozpisano ankietę, w której pedagodzy oświaty odpowiadają, czy widzą potrzebę stworzenia nowego związku zawodowego. Blisko 76 proc. opowiedziało się „za”.