Część rodziców uczniów Szkoły Podstawowej nr 19 im. Józefa Czechowicza w Lublinie nie ustaje w walce o zatrzymanie planów likwidacji placówki. Chcą rozmawiać o tym z kurator oświaty i nie kryją rozgoryczenia, że na poprzednie spotkanie nie zostali zaproszeni.
O planach likwidacji szkoły rodzice dowiedzieli się na początku grudnia. Zgodnie z założeniami wszyscy uczniowie „Czechowicza” mieliby zostać przeniesieni wraz ze swoimi nauczycielami do pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 25. Planowana przez Ratusz operacja ma być więc w praktyce połączeniem podstawówek nr 19 i 25. Po co?
– To dwie najmniejsze szkoły w Lublinie – tłumaczył radnym wiceprezydent Mariusz Banach. - Każda z nich ma po około 180 uczniów.
Miejscy urzędnicy wzięli udział w jednym spotkaniu z rodzicami w szkole i już 16 grudnia miejscy radni podjęli uchwałę o zamiarze likwidacji szkoły.
– Największy żal mamy o to, że wszystko odbywa się bardzo szybko i nie mamy czasu na wyłożenie wszystkich swoich racji – mówi Krzysztof Basiński, jeden z rodziców wybranych przez pozostałych po to by reprezentować ich stanowisko i walczyć o zachowanie szkoły. To właśnie członkowie tej grupy zainteresowali sprawą likwidacji „19.” lubelskie media. Wspólnie z byłą dyrektor szkoły przygotowali też pismo, w którym wymienili argumenty mówiące o tym, że szkoła powinna pozostać przy ul. Szkolnej. Przedstawili je już lubelskiej kurator oświaty.
Nic o nas bez nas
W ubiegłym tygodniu w lubelskim kuratorium odbyło się spotkanie dotyczące likwidacji szkoły.
– Byliśmy zdumieni tym, że nikt nas o nim nie poinformował. Co więcej nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przedstawiciel rodziców: przewodniczący Rady, którego dziecko kończy w tym roku ósmą klasę, choć chwalił szkołę to stanowczo nie zaprotestował przeciwko jej likwidacji. Nie skontaktował się przed spotkaniem ani z Radą Rodziców, w której także zasiadam ani też z grupą rodziców walczących o “19.” od samego początku – mówi Basiński. – Nie zaprezentował naszych argumentów, które już wcześniej podnosiliśmy.
A argumenty te mogły paść przed biorącymi udział w spotkaniu kurator oświaty oraz ministrem edukacji, Przemysławem Czarnkiem, z którego to inicjatywy spotkanie zorganizowano.
– Pan minister, jako poseł, dostał sygnał w sprawie likwidacji szkoły i chciał wysłuchać stanowisk poszczególnych stron – mówi Jolanta Misiak, rzeczniczka LKO. – W imieniu rodziców na tym spotkaniu występowali przedstawiciele Rady Rodziców. Dlaczego właśnie oni? Nie wiem. Nie my wysyłaliśmy zaproszenia. Pytania o to proszę kierować do dyrekcji szkoły.
– Nie będę wypowiadać się w sprawie spotkania. Odsyłam do kuratorium – ucina jednak Beata Teter, dyrektor szkoły.
Wiadomo jednak, że podczas spotkania rodzice zmian nie poparli.
– Padły słowa o tym, że rodzicom zależy żeby szkoła przetrwała – mówi Misiak. I dodaje, że odbędą się też kolejne spotkania z rodzicami.
Mają plan
Rodzice uczniów podstawówki przy ul. Szkolnej, z którymi rozmawiamy są w stanie wyliczyć dziesiątki argumentów dlaczego szkoła powinna pozostać w dotychczasowym miejscu. Najczęściej podkreślają, że to mała kameralna placówka, w której najważniejsze są dzieci. Już od 4 klasy maluchy uczą się w niej drugiego języka obcego: hiszpańskiego. W siódmej są już klasą dwujęzyczną: po hiszpańsku odbywają się nie tylko zajęcia językowe ale i kilka innych przedmiotów.
– Ale to nie oznacza, że zamykamy się na argumenty miasta, które chce zlikwidować naszą szkołę żeby przekazać budynek sąsiadującemu z nami liceum, które ma problemy lokalowe. Zaproponowaliśmy kilka rozwiązań tej sytuacji, ale nikt nie wziął ich pod uwagę – mówi Basiński.
Wśród pomysłów jest połączenie podstawówki i IV Liceum Ogólnokształcącego, które sąsiaduje ze szkołą przez ścianę i ma ponad 700 uczniów w Zespół Szkół. W innym scenariuszu podstawówkę można byłoby połączyć z przedszkolem, które ma zostać przeniesione do pomieszczeń wydzielonych w VII LO przy ul. Farbiarskiej.
– Na dostosowanie budynku ma tam pójść 7 mln zł. Dziwny jest pomysł żeby licealistów łączyć z przedszkolakami. Dla nas byłoby to natomiast świetne rozwiązanie, bo i różnica wieku między dziećmi jest niewielka i przedszkolaki mogłyby zostawać u nas już jako uczniowie. To zwiększyłoby też rekrutację – mówi Basiński i dodaje: – Skoro problemem jest brak kuchni w naszej szkole, to rodzice mogą się zobligować do przeprowadzenia jej remontu we własnym zakresie.
To się nie uda
Jeśli szkoła zostanie jednak zlikwidowana to zgodnie z planami Ratusza jej uczniowie od września będą się uczyć w SP nr 25.
– Klasy w całości będą przechodziły ze swoimi nauczycielami. Dla tych dzieci zmieni się tylko budynek – tłumaczył Mariusz Banach.
– To się nie uda! – ripostują jednak protestujący rodzice. I przyznają, że zbierają właśnie zapowiedzi o tym, kto z „19.” przeniesie się „25.”. Ze wstępnych jeszcze informacji wynika, że klasy rozpadną się. Jedna z uczennic odejdzie ze szkoły już po feriach, bo jej rodzice nie chcą się denerwować likwidacją. Inni wybrali już dla swoich dzieci szkoły inne niż ta przy ul. Sierocej. Tylko z jednej z czwartych klas na 25 dzieci odejść ma 12. W 5 klasie będzie to co najmniej – 13 uczniów.
– Dwie mamy naszych uczniów pamiętają czasy zakładania gimnazjów, kiedy w trakcie nauki w związku z przekształceniem ich podstawówki w gimnazjum zostały przeniesione do szkoły nr 25. Obie wytrzymały tam tylko przez rok. Wspominają przenosiny bardzo źle i powiedziały, że swoim dzieciom takiego stresu nie zafundują – dodaje Basiński.
Czas działa na ich korzyść
Od momentu, kiedy uchwała o zamiarze likwidacji trafiła do kurator oświaty, ta ma 30 dni na ustosunkowanie się do sprawy. Oznacza to, że opinia zostanie wydana już w tym tygodniu. Jeśli pani kurator na likwidację się nie zgodzi, to miasto będzie mogło odwołać się od tej decyzji do ministra edukacji. Ten na przedstawienie swojego stanowiska będzie miał kolejne 30 dni. Jeśli wystąpi jednak o dodatkowe dokumenty sprawa będzie mogła się przeciągnąć. I na to liczą rodzice.
– Największe nadzieje pokładamy w tym, że pani kurator nie wyrazi zgody, a potem procedura się przeciągnie – przyznają rodzice. – Jeśli zgody nie będzie to rada miasta nie zdąży w ustawowym terminie (do końca marca – red.) z podjęciem uchwały o likwidacji. Wrócić do pomysłu będą mogli wtedy dopiero za rok.
Co wtedy? Rodzice mają już pomysł co zrobić by przechylić wtedy szalę na swoją stronę. Chcą aktywnie namawiać do zapisania od września dzieci do klasy I i VII w szkole przy ul. Szkolnej. W ten sposób wytrąciliby radnym argument, że są zbyt małą szkołą by samodzielnie działać. Będą też czynić próby założenia w szkole zerówki, której podopieczni zapewniliby stały dopływ pierwszoklasistów.