Rozmowa z prof. dr hab. Wojciechem Sokołem z Wydziału Politologii i Dziennikarstwa UMCS w Lublinie.
-
O czym świadczy tak wysoka frekwencja w wyborach do Sejmu i Senatu?
Rzeczywiście, frekwencja na poziomie 74 proc. jest rekordowa w III Rzeczpospolitej. Możemy ją porównać z pierwszymi wyborami w II RP. Wtedy sięgała 90 procent. Tegoroczny wynik jest wyższy niż w 2019 roku, gdy do urn poszło niespełna 62 proc. wyborców. A cztery lata wcześniej, 51 procent. To świadczy o wysokiej mobilizacji elektoratu przez komitety wyborcze. Pewien wpływ na wyższą frekwencję mogły mieć inicjatywy profrekwencyjne, na przykład zwiększenie liczby obwodów głosowania i różne gratyfikacje dla gmin za wysoka frekwencję. Widać też większy udział młodych wyborców z grupy 18-24 lat w tych wyborach, podobnie jak w wyborach 2007 roku. -
I jak się okazało, wcale nie zagłosowali na Konfederację
To rzeczywiście może być zaskoczeniem dla niektórych, że młodzi z tej grupy wiekowej, nie dość, że licznie poszli do urn, to jeszcze w większości zagłosowali na Koalicję Obywatelską, a nie wbrew wcześniejszym sondażom na Konfederację. Zapewne rozczarowały ich bezbarwna kampania wyborcza, niektóre elementy programu i problemy wizerunkowe tego ugrupowania, szczególnie w ostatnich tygodniach. Również Trzecia Droga mogła być beneficjentem wyborców rozczarowanych strategią Konfederacji.
-
A jakie partie zyskują na wysokiej frekwencji?
Zyskują ci, którzy w kampanii orientują się na wyborców wyalienowanych, chwiejnych i niezdecydowanych. Na przykład takich, którzy w poprzednich wyborach nie głosowali. Jeśli partia dostosuje przekaz do tych ludzi, to przynosi on rezultaty. Natomiast, jeśli narracja nastawiona jest na twardy, żelazny elektorat, to trudno wówczas o pozyskanie wyborców niezdecydowanych. Takich ludzi nie przekonuje zwykle kampania nacechowana elementami negatywnymi. -
Widać też, że ludzie w miastach chętniej głosują?
Tak, widać dużą frekwencję w większych ośrodkach miejskich, nawet powyżej 82 proc. Do tej pory, wyborcy wielkomiejscy najchętniej chodzili na wybory lecz nie tak gremialnie. Skorzystała na tym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga. Z kolei, Prawo i Sprawiedliwość największe poparcie zyskało w regionach z mniejszą frekwencją. W województwie lubelskim, Prawo i Sprawiedliwość prawdopodobnie miałoby lepszy wynik przy wyższej mobilizacji. Część wyborców rozczarowanych tym ugrupowaniem albo w ogóle nie poszła na wybory, albo przerzuciła swoje sympatie na Trzecią Drogę. A przede wszystkim na PSL, które już w latach 90-tych odnosiło wyborcze sukcesy w naszym województwie.