W drugiej kolejce drugiej rundy Azoty Puławy pokonały na wyjeździe Energę MKS Kalisz 28:23
Puławianie pojechali do Kalisza solidnie zmotywowani po meczu w pierwszej rundzie. W spotkaniu we własnej hali ulegli bowiem 27:29, co na początku sezonu uznane zostało za niespodziankę. – Na pewno w naszych głowach siedział tematem mecz. Można powiedzieć, że był to nasz blamaż – mówił zadowolony po spotkaniu w Kaliszu reprezentacyjny obrotowy Azotów Dawid Dawydzik.
Od początku widać było ogromną motywację i koncentrację podopiecznych trenera Roberta Lisa. Gospodarze też nie chcieli być gorsi. Oglądaliśmy bardzo zacięte i emocjonujące spotkanie. W pierwszej części w głównej roli wystąpili bramkarze obu zespołów, w drużynie z Kalisza Mikołaj Krekora, w Azotach Mateusz Zembrzycki. Obaj bronili w sytuacjach sam na sam, wychodzili też obronną ręką z rzutów karnych. Początek nie był obiecujący dla gości. Z karnego trafił Michał Drej, a karę dwóch minut przy wcześniejszej interwencji zaliczył lider puławian Michał Jurecki. W trzeciej minucie do puławskiej bramki ponownie trafił Drej. Azoty odpowiedziały dwoma golami Rafała Przybylskiego (2:2). Chwilę później przyjezdni wygrywali 4:2. Gospodarze od początku grali agresywną obroną w ustawieniu 3-2-1. Taki system defensywy początkowo wybijał z rytmu brązowych medalistów kraju, którzy potrzebowali więcej czasu na znalezienie sposobu na sforsowanie kaliskiej defensywy. Gościom, po golach Jureckiego i Przybylskiego udało się odskoczyć na 6:3 w 14 min. Przewaga trzech bramek była jeszcze w 27 min, kiedy Krekorę pokonał Aliaksandr Bachko. W końcówce zespoły poszły na wymianę ciosów i gospodarze zmniejszyli straty do jednego trafienia (9:11).
Przez 11 minut drugiej odsłony puławianie zaczęli budować bramkową zaliczkę. Skrzydłowy Piotr Jarosiewicz trafił do psutej bramki na 17:13. W tym momencie były zawodnik Azotów, obecnie trener Energi MKS, Paweł Noch poprosił o czas. – Nie tracimy wiary, gramy swoje, powoli odrabiamy straty – mówił w przerwie szkoleniowiec.
Goście w końcu przełamali miejscowych. W 46 min Dawydzik trafił z koła i Azoty wygrywały 22:16, zaś w 54 min Łukasz Rogulski przymierzył na 24:18. Choć do końca pozostawało sześć minut widać było, że gospodarze raczej pogodzili się z przegraną. Puławianie nie zwalniali, w obronie oraz ataku. Trener Lis wpuścił do bramki Wojciecha Boruckiego, a na lewe skrzydło Kamila Koniecznego. Wychowanek Azotów miał nawet szansę na pierwszą bramką w PGNiG Superlidze, w dogodnej okazji jednak przestrzelił. Azoty pokonały Energę MKS 28:23 rewanżując się za porażkę w Puławach.
Energa MKS Kalisz – Azoty Puławy 23:28 (9:10)
Energa MKS: Krekora, Zakreta – Krępa, Tomczak 2, Kamyszek 3, Adamski 3, Kus 1, Drej 4, Pedryc 1, Góralski 6, Wróbel, Szpera, K. Pilitowski 1, M. Politowski 1, Bekisz, Makowiejew 1. Kary: 10 minut. Dyskwalifikacja: Mateusz Kus w 43 min, z gradacji kar.
Azoty: Zembrzycki 1, Borucki – Bachko 2, Łangowski 2, Kowalczyk, Zivkovic 1, Jurecki 2, Podsiadło, Przybylski 5, Akimenko 2, Fedeńczak 3, Konieczny, Jarosiewicz 4, Dawydzik 5, Rogulski 1. Kary: 4 minuty.