Reprezentacja Portugalii po dogrywce pokonała Francję w meczu o złoty medal mistrzostw Europy. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił w 109 min rezerwowy napastnik Eder.
Gdy w 2004 roku Portugalczycy organizowali mistrzostwa Europy 19-letni Cristiano Ronaldo dopiero wchodził do zespołu. Już wówczas był co prawda jedną z wyróżniających się postaci, strzelał ważne bramki, ale odpowiedzialność spodziewała na barkach znacznie bardziej doświadczonych - Luisa Figo czy Manuela Rui Costy. Selecao Das Quinas mieli wówczas prawdziwy dream team, ale nie potrafili sięgnąć po trofeum. W finale sensacyjnie zastopowali ich Grecy. Teraz role się odwróciły. To organizująca turniej Francja była wielkim faworytem, a piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego, na których mało kto stawiał, potrafili sprawić niespodziankę.
Portugalczycy rozpoczęli turniej fatalnie. Po dwóch remisach z Islandią i Austrią do ostatniej kolejki musięli drżeć o awans. W meczu z Węgrami przegrywali, ale doprowadzili do wyrównania, ostatecznie wychodząc z grupy bez choćby jednego zwycięstwa. W 1/8 finału wymęczyli wygraną po dogrywce nad Chorwacją, a w ćwierćfinale pokonali w rzutach karnych Polskę. Jedyne zwycięstwo w regulaminowym czasie gry odnieśli dopiero w półfinale, gdy okazali się lepsi od Walijczyków.
Francuzi także długo nie zachwycali. Z grupy wyszli z pierwszego miejsca z siedmioma punktami na koncie, ale styl pozostawiał sporo do życzenia. W 1/8 finału długo przegrywali 0:1 z Irlandią, ale ostatecznie ograli ją 2:1. Rozkręcili się dopiero w ćwierćfinale, w którym rozbili 5:2 Islandię. Milowy krok do tytułu wykonali w kolejnej rundzie, pokonując mistrzów świata Niemców 2:0.
W finale zdecydowanymi faworytami byli organizujący turniej Trójkolorowi. Jako pierwsi groźną okazję do strzelenia gola stworzyli sobie jednak Portugalczycy, ale w 4 min Nani po podaniu Cedrica uderzył niecelnie. Francuzi odpowiedzieli w 9 min. Po dośrodkowaniu Dimitri Payeta i strzale głową Antoine'a Griezmanna, ekipę Fernando Santosa uratował jedynie refleks Rui Patricio.
W 17 min po starciu z Payetem na murawę padł Cristiano Ronaldo. Długo się z niej nie podnosił, w końcu po interwencji sztabu medycznego wznowił grę, ale nie był w stanie walczyć na sto procent i już w 23 min zmienił go Ricardo Quaresma.
Bez swojego lidera, nawet znajdującego się w przeciętnej dyspozycji, Portugalczycy stracili większość atutów w ofensywie i skoncentrowali się na bronieniu dostępu do własnej bramki. Mecz stał się nudny, przypominał partię szachów, gdzie oba zespoły bały się podjąć większe ryzyko, obawiając się kontry przeciwnika.
W 58 min Didier Deschamps w miejsce Payeta wprowadził na boisko Kingsleya Comana. I to właśnie skrzydłowy Bayernu Monachium osiem minut później mógł przyczynić się do euforii na trybunach. Po jego dośrodkowaniu Griezmann główkował jednak minimalnie niecelnie.
W 75 min bramkę powinien strzelić Olivier Giroud, ale po jego piekielnie mocnym strzale świetną interwencją popisał się Rui Patricio. W odpowiedzi szczęścia próbował Nani, ale po jego efektownym lobie Hugo Llorisa uratowała poprzeczka.
Gdy wszyscy czekali już na dogrywkę, w drugiej minucie doliczonego czasu gry Pierre-Andre Gignac przyjął piłkę w polu karnym, zwiódł Pepe i oddał mocny strzał, ale trafił tylko w słupek.
W 109 min gola na wagę pierwszego w historii złotego medalu na wielkim turnieju dla Portugalii strzelił Eder. Rezerwowy napastnik przed polem karnym ograł jednego z przeciwników i precyzyjnym uderzeniem zmusił Llorisa do kapitulacji.
- Nie ma takiego sposobu, żeby poradzić sobie z rozczarowaniem. To trudne dla milionów fanów. To niesie ze sobą wielkie emocje. Staramy się szukać pozytywów. Taki jest futbol na najwyższym poziomie. Nie czułem, że była na nas presja. Kibice byli cały czas z nami, chcieli nas ponieść. Wiedziałem, jak gra Portugalia, że będzie chciała wykorzystać każda małą szansę. Wszystko rozbiło się o malutkie detale. Młodzi poszli do przodu. Cała ta kadra osiągnęła coś, z czego jestem dumny. Mam grupę świetnych ludzi, tym bardziej mi przykro, że tak to się kończy - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Deschamps.
Portugalia - Francja 1:0 (0:0; 0:0)
Bramki: Eder (109)
Portugalia: Rui Patricio - Guerreiro, Fonte, Pepe, Cedric - Carvalho, Mario, Adrien Silva (66 Moutinho), Sanches (79 Eder) - Nani, Cristiano Ronaldo (23 Quaresma).
Francja: Lloris - Evra, Umtiti, Koscielny, Sagna - Matuidi, Pogba - Payet (58 Coman), Griezmann, Sissoko (110 Martial) - Giroud (78 Gignac).
Żółte kartki: Cedric, Mario, Guerreiro, Carvalho - Umititi, Pogba.
Sędziował: Mark Clattenburg (Anglia).