Niesamowite rzeczy działy się w środę przy okazji ćwierćfinałowego meczu mistrzostw Europy koszykarzy. Reprezentacja Polski pokonała broniącą tytułu Słowenię 90:87 i awansowała do półfinału!
Przed pierwszym gwizdkiem zdecydowanym faworytem byli rywale. Nie mogło być inaczej skoro po drugiej stronie stanął gwiazdor NBA Luka Doncić.
Tym razem zawodnik Dallas Mavericks nie był najlepszym graczem na parkiecie. Na to miano zasłużył Mateusz Ponitka, który poprowadził naszą drużynę do wielkiego triumfu. 29-latek zapisał na swoim koncie triple-double. Zdobył 26 punktów, a do tego dorzucił aż 16 zbiórek i 10 asyst. Statystyki Luki? 16 „oczek”, ale na kiepskiej skuteczności 5/15 ogółem z gry i 3/8 za trzy punkty.
Po pierwszej połowie kibice przecierali oczy ze zdumienia. I to nie tylko polscy. Każdy, kto oglądał środowe spotkanie nie mógł uwierzyć, że obrońcy tytułu są jedynie tłem dla przeciwnika. Po pierwszej kwarcie podopieczni Igora Milicicia prowadzili „tylko” 29:26. W drugiej odsłonie rozbili jednak faworytów aż 29:13. A to oznaczało, że na przerwę Biało-Czerwoni schodzili z zapasem aż 19 „oczek”. A trzeba dodać, że w pewnym momencie dystans między drużynami wynosił nawet 23 punkty.
Można było się jednak spodziewać, że Słowenia rozpocznie drugą połowę od mocnego uderzenia. I dokładnie tak było. Wynik trzeciej części meczu? Tym razem lanie dla Polaków – 24:6. Wydawało się, że piękny sen, który śnili kibice naszej kadry został brutalnie przerwany, bo na początku czwartej kwarty Doncić i spółka szybko wyszli na prowadzenie. I pewnie wielu spodziewało się, że nie oddadzą go już do końca.
Większość zespołów na pewno w tym momencie by się załamało. Tak się jednak składa, że nie można tego powiedzieć o Biało-Czerwonych. Przebudził się AJ Slaughter i wróciliśmy do gry. A kiedy Ponitka wywalczył piąty faul Doncicia było jasne, że otwiera się niepowtarzalna szansa, żeby wyeliminować mistrzów Europy.
Końcówka spotkania to prawdziwa huśtawka nastrojów. Po trójce Ponitki wydawało się, że już nic złego nie może Polaków spotkać, bo było aż 89:80. Tymczasem rywale w zaledwie… sześć sekund zdobyli pięć „oczek” i zmniejszyli straty do zaledwie trzech punktów. Slaughter spudłował i było jeszcze ciut ponad siedem sekund, żeby rywale wyrównali. Słoweńcy fatalnie rozegrali jednak swoją ostatnią akcję. Klemen Prepelić próbował wymusić faul, ale sędziowie kazali grać dalej i do półfinału jednak awansowali koszykarze reprezentacji Polski.
A w nim w piątek o godz. 17.15 zmierzą się z Francją. Transmisję będzie można obejrzeć na TVP Sport. W drugiej parze Niemcy zagrają z Hiszpanią (piątek, godz. 20.30).
Słowenia – Polska 87:90 (26:29, 13:29, 24:6, 24:26)
Słowenia: Cancar 21, Dragić 17, Doncić 14, Blazić 13, Prepelić 9, Tobey 8, Murić 5, Samar 0, Nikolić 0.
Polska: Ponitka 26, Slaughter 16, Sokołowski 16, Zyskowski 14, Balcerowski 11, Cel 4, Dziewa 3, Garbacz 0, Michalak 0, Olejniczak 0.