Rosną wynagrodzenia, ale i długi. Przeciętna pensja wzrosła o 11,3 proc. w ciągu roku i wynosi 5968 zł netto – wynika z ostatnich danych GUS. To dobre informacje, ale niestety tracą na optymizmie w zestawieniu z zadłużeniem konsumentów, które również rośnie. Średni dług osoby wpisanej do Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej wynosi obecnie 21 940 zł, a więc o 13,9 proc. więcej niż jeszcze rok temu. Oznacza to, że przeciętnie zarabiający dłużnik na spłatę swoich zobowiązań musi pracować 3 miesiące i 20 dni, przeznaczając na ten cel całą pensję. Najwięcej czasu na pozbycie się długów potrzebują konsumenci z Lubelskiego, a najmniej osoby z Dolnego Śląska.
Najlepiej zarabiają mieszkańcy województwa mazowieckiego, ale i mają najwięcej zobowiązań. Średnio do ich kieszeni wpada co miesiąc prawie 7 tysięcy złotych, a średni dług wynosi ponad 25 tysięcy złotych. W województwie lubelskim średnia netto pensja wynosiła za kwiecień prawie dwa tysiące mniej - 5008 zł. Gorzej w kraju zarabiało się jedynie w województwie świętokrzyskim - średnio na rękę 5004 zł i podlaskim 4979 zł. Średni dług mieszkańca Lubelszczyzny wynosił aż 23 780 zł, a łączne zadłużenie wszystkich zadłużonych - to prawie 80 tys. osób - w naszym województwie to ponad 1,88 mld zł. Mieszkańcy Lubelskiego, by spłacić długi musieli by przeznaczyć całe wypłaty z aż 4 miesięcy i 22 dni.
Najszybciej długi oddadzą mieszkańcy Dolnego Śląska
Na Dolnym Śląsku do Krajowego Rejestru Długów wpisanych jest blisko 200 tysięcy osób. Średnie zadłużenie w regionie wynosi 20,6 tys. zł. Mieszkańcy Dolnego Śląsk zarabiają jednak przeciętnie nieco więcej niż większość Polski - 6105 zł, by pozbyć się ciężaru finansowego każdy z nich powinien pracować 3 miesiące i 11 dni, czyli najkrócej w kraju. Nieco dłużej – w 3 miesiące i 13 dni, swoje zobowiązania spłacą także osoby z Łódzkiego, gdzie statystyczna pensja sięga 5438 zł. W województwie łódzkim jest 157,7 tys. dłużników, którzy zwrócić muszą w sumie 2,94 mld zł. Każdy z nich do spłaty ma 18,6 tys. zł. Relatywnie szybko swoich długów pozbyliby się także mieszkańcy Wielkopolski, którzy są zadłużeni na 3,71 mld zł, a zarabiają średnio 5530 zł. Przeciętna osoba z długami ma do spłacenia 19,2 tys. zł, na co musiałaby pracować 3 miesiące i 14 dni.
Wszyscy zadłużeni konsumenci wpisani do Krajowego Rejestru Długów do spłaty mają w sumie niemal 45,8 mld zł. Takich osób z długami jest w naszym kraju prawie 2,1 mln, co oznacza, że przeciętny dłużnik musi oddać 21 940 zł. Przy średnich zarobkach wynoszących 5968 zł netto, na uregulowanie tego zobowiązania trzeba pracować 3 miesiące i 20 dni. Jeszcze rok temu łączny dług sięgał 45,2 mln zł, a nierzetelny konsument miał do zwrotu 19 271 zł, na co musiał przeznaczyć pensję z 3 miesięcy i 18 dni.
Mężczyźni mają do spłaty trzy razy tyle co kobiety
Z danych KRD wynika także znaczna różnica pomiędzy aktualnym zadłużeniem kobiet i mężczyzn. Suma zadłużenia 743,5 tys. pań wynosi ponad 11 mld zł, a więc średnio oddać muszą 14,9 tys. zł, na co będą pracować 2 miesiące i 15 dni. Z kolei 1,3 mln panów do spłaty ma 34,7 mld zł, a więc średnio 25,8 tys. zł. By pozbyć się długu musieliby przeznaczyć na to całą pensję z prawie 4 miesięcy i 10 dni.
– Choć inflacja przestała już w tak dużym stopniu spędzać sen z powiek Polakom i w kwietniu br. wyniosła 2,4 proc., to pamiętajmy, że jeszcze rok temu było to 14,7 proc., jak wynika z danych GUS. Tak szybkie wzrosty cen dały nam w kość. Mimo że wynagrodzenia także rosły, to nie kompensowały wyższych kosztów życia. Analizy danych GUS wskazują, że w maju 2022 inflacja przegoniła nominalny wzrost wynagrodzeń i taka sytuacja utrzymywała się przez około rok. Jak wynika z Barometru Oszczędności KRD, pod koniec ubiegłego roku co piąty Polak w ogóle nie miał oszczędności, a jednej trzeciej wystarczyłyby one na miesiąc. Jedynie co czwarty respondent twierdził, że byłby w stanie utrzymać się z nich przez rok. Wzrost zadłużenia, który obecnie obserwujemy, to jeden z efektów tej sytuacji. Trzeba pamiętać, że problemy finansowe zazwyczaj narastają powoli i z czasem – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów
Biorąc pod uwagę całą kwotę zadłużenia, najwięcej do spłaty mają konsumenci z województwa mazowieckiego (ponad 6,5 mld zł), następnie śląskiego (ponad 6,2 mld zł) oraz dolnośląskiego (4,1 mld zł).
– Trzeba pamiętać, że przeciętne zarobki podawane przez GUS, wynoszące w kwietniu br. 8271,99 zł brutto, a więc 5968 zł „na rękę”, dotyczą sektora przedsiębiorstw zatrudniających 10 i więcej pracowników. Te pensje są zawsze nieco wyższe niż średnia wypłata w całej gospodarce. Można więc przyjąć, że dłużnicy faktycznie spłacaliby swoje zobowiązania dłużej, co może być dla nich jeszcze bardziej niepokojące. Tymczasem są instytucje, które potrafią skutecznie w tym pomóc. Nikt nie jest w stanie przeznaczyć całej pensji na spłatę zadłużenia, dlatego warto podjąć rozmowę z firmą windykacyjną, którzy pomogą rozłożyć dług na raty dostosowane do indywidualnej sytuacji finansowej dłużnika. – podkreśla Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.