Garbarnia Kurów zdobyła komplet punktów w meczu z Błękitem Cyców i może teraz w większym spokojem patrzeć na poczynania swoich rywali z dołu tabeli
Zima w Kurowie była bardzo niespokojna, bo miejscowa Garbarnia przeszła sporą przebudowę. Zespół opuściły filary – Jakub Baran i Przemysław Figiel. Pierwszy postawił na karierę sędziowską, drugi natomiast wyjechał zagranicę. Dodatkowo, swoją obecność na meczach Garbarni mocno zredukować musiał Damian Kopeć, któremu również przeszkadzają obowiązki zawodowe. Na następców o wielkich nazwiskach klubu z Kurowa najzwyczajniej nie stać, więc trener Robert Mirosław musiał mocno głowić się układając skład na rundę wiosenną. W bramce Barana postanowił zastąpić Sebastianem Antoniakiem, który do tej pory grał w drużynie rezerw. Z kolei do ataku zaangażował Andrzeja Bednarę. To ponad 40-letni zawodnik, który ostatnio grał w BKS Bogucin. To wszystko sprawiło, że Robert Mirosław nie mógł spokojnie czekać na ligową wiosnę, zwłaszcza, że wyniki zimowych sparingów nie dawały zbyt wiele powodów do optymizmu.
Kiedy jednak zaczęło się poważne granie, to Garbarnia zaczęła miło zaskakiwać ekspertów. Przed tygodniem wywalczyła punkt w Rykach, a w sobotę dopisała do swojego konta 3 „oczka” w starciu z Błękitem Cyców.
Mecz jednak rozpoczął się bardzo źle dla gospodarzy, którzy stracili gola już w 4 min. Szczęśliwym strzelcem był Viktor Adamchuk. To ciekawa postać, bo na co dzień jest on fizjoterapeutą w Górniku Łęczna. Szybko stracony gol sprawił, że Robert Mirosław postanowił nieco zmienić taktykę. Jedną z tych roszad było przesunięcie Mateusza Bieńka na skrzydło. Okazało się to kluczowym ruchem, który jeszcze w pierwszej połowie dał Garbarni dwa gole.
Drugą połowę jednak podobnie jak pierwszą lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy już w 57 min doprowadzili do remisu za sprawą Karola Zawrotniaka. To zdecydowanie najbardziej znana postać w całej lubelskiej klasie okręgowej, a swoją popularnością przebija wszystkich kolegów z Błękitu. Karol Zawrotniak na co dzień jest bowiem znanym wokalistą disco polo i jako Defis ma na swoim koncie miliony wyświetleń na YouTube, a także wspólne występy z największymi gwiazdami polskiej sceny muzyki tanecznej. Sobotni mecz w Kurowie pokazał, że równie dobrze radzi sobie także na zielonej murawie.
Szkoda tylko, że jego ciężkiej pracy nie byli w stanie wykorzystać koledzy z zespołu. Bardzo szybko stracili bowiem kolejne dwie bramki, które padły po bliźniaczo podobnych akcjach. Zmieniali się tylko zawodnicy, którzy je wykańczali. W 59 min zrobił to Sebastian Chabros, a w 61 min Jakub Gałka. To ostatecznie zamknęło emocje w tym spotkaniu i pozwoliło Garbarni dopisać sobie komplet punktów.
Garbarnia, po wywalczeniu w rundzie wiosennej już 4 punktów, poprawiła swoją sytuację w kontekście walki o utrzymanie. Tego samego nie mogą powiedzieć w Cycowie. Remis z LKS Stróża i porażka w Kurowie sprawia, że walka o uniknięcie degradacji dla beniaminka będzie trwać zapewne do samego końca. Teraz przed Błękitem rywal znacznie bardziej wymagający – Stal Poniatowa. – Każdy chce bić lidera. Zdajemy sobie sprawę, że to rywale będą zdecydowanym faworytem. Nie zamierzamy się jednak poddawać, chociaż różnica potencjałów obu ekip jest jednak dość wyraźna – mówi Paweł Kamiński, opiekun Błękitu.
Garbarnia Kurów – Błękit Cyców 4:2 (2:1)
Bramki: Bieniek (28, 39), Chabros (59), Gałka (61) – Adamchuk (4), K. Zawrotniak (57).
Garbarnia: Antoniak – Dados, Bednara (66), Kusyk, Kozak (53 Chabros), Dajos, Gałka, Wałach (78 Łubek), Mazurkiewicz (46 Muszyński), Głowacki, M. Zlot, Bieniek (81 Gałązkiewicz).
Błękit: Wierzbicki – Sowa, Grzesiuk, Sidorowski (68 Tkacz), Bednaruk, Adamchuk, Mroczek (78 Wezgraj), Chapuła, Gajus (65 Serafin), Szkutnik, K. Zawrotniak.
Żółte kartki: Wałach – Bednaruk, Mroczek, Grzesiuk. Czerwona kartka: Bedaruk (78 min za dwie żółte). Sędziował:. Gawlik. Widzów: 100.
Mateusz Bieniek świętuje zdobycie gola w sobotnim meczu w Kurowie
Fot. Piotr Michalski