Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

10 stycznia 2020 r.
19:52

Globalny sukces, czyli Wiedźmina opisanie. Serial Netflixa obejrzały miliony fanów na całym świecie

26 3 A A
Henry Cavill jako Geralt w serialu „Wiedźmin”
Henry Cavill jako Geralt w serialu „Wiedźmin” (fot. Netflix)

„Monstrum, albo wiedźmina opisanie” - taki tytuł nosiła fikcyjna książka stworzona na potrzeby opowiedzenia fragmentów historii Geralta z Rivii. Bohater powołany do życia w wyobraźni Andrzeja Sapkowskiego przeszedł długą drogę od polskiego herosa do ogólnoświatowego fenomenu

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Geralt z Rivii jest wiedźminem, wyszkolonym łowcą potworów, który kieruje się pewnym kodeksem postępowania: nie przyjmuje zleceń na zabicie istot rozumnych i nie wikła się w wielką politykę. Jednak przeznaczenie, które jest w tej opowieści jednym z głównych motywów, ściąga białowłosego bohatera wprost w wir w wydarzeń, które są poza jego kontrolą. To samo przeznaczenie splata losy głównych bohaterów tej opowieści: „Białego Wilka”, czarodziejki Yennefer z Vengerbergu oraz księżniczki Cirilli z Cintry.

Na początku była „Fantastyka”

Zanim Andrzej Sapkowski usiadł do napisania całej sagi, „Wiedźmin” zadebiutował na łamach miesięcznika „Fantastyka”: w numerze 51. z 1986 roku. Opowiadanie było jedną z prac wysłanych na konkurs ogłoszony przez czasopismo. Przygody białowłosego bohatera zajęły co prawda trzecie miejsce, ale spodobały się na tyle, że zaczęły się tam pojawiać regularnie do 1990 roku.

Potem autor zabrał się do rozwinięcia historii Geralta z Rivii. Tak powstał „Wiedźmin” (1990), zbiór opowiadań publikowanych w „Fantastyce”, oraz kolejne dwa zbiory: „Ostatnie życzenie” i „Miecz przeznaczenia” (oba w 1993). Następnie powstała cała saga: „Krew elfów” (1994), „Czas pogardy” (1995), „Chrzest ognia” (1996), „Wieża Jaskółki” (1997) i „Pani Jeziora” (1999). W tym samym uniwersum osadzone są jeszcze dwie kolejne książki: zbiór opowiadań „Coś się kończy, coś się zaczyna” (2000) oraz „Sezon burz” (2013). Wszystkie wymienione pozycje wypuściło wydawnictwo superNOWA. Na rynku pojawiły się jeszcze dwa tomy „Opowieści o wiedźminie” (2002), wydane przez Libros, które były wznowieniami wcześniejszych opowiadań.

Potem „srebrny ekran”

Sukces książkowy pociągnął za sobą zainteresowanie telewizji. W 2001 roku na ekrany trafił polski film „Wiedźmin”, a rok później 13-odcinkowy serial o tym samym tytule. W obu przypadkach główne role zagrali ci sami aktorzy, między innymi, Michał Żebrowski (Geralt) czy Zbigniew Zamachowski (Jaskier). Z dzisiejszej perspektywy można te produkcje potraktować jako kinematograficzne ciekawostki, ale na pewno warto się z nimi zapoznać.

- Obserwowałem media społecznościowe i widziałem cały szereg głosów, które z jednej strony były krytyczne w stosunku do produkcji Netflixa, a z drugiej wybrzmiewało w nich przekonanie, że te polskie produkcje wcale nie były takie złe. Ludzie zwracali uwagę, że aktorzy grali może trochę drętwo, ale serial był bardzo dobrze napisany, scenografie też nie były aż tak straszne, biorąc pod uwagę ograniczenia budżetowe. Mogła tu zadziałać nostalgia - tłumaczy dr hab. Paweł Frelik z Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.

Cyfrowy Wiedźmin

O ile książki zyskiwały sobie rzesze fanów w Polsce i w niektórych krajach europejskich, o tyle prawdziwą sławę Geraltowi z Rivii przyniosły gry. I tutaj mamy pewną ciekawostkę. Pierwsza wydana produkcja w tym uniwersum od studia CD Projekt ukazała się (tylko na PC) na rynku w 2007 roku. Jednak już 10 lat wcześniej polskie studio Metropolis Software podjęło próbę zmierzenia się z tym światem w tytule „The Witcher”. Niestety, projekt ten został anulowany i nigdy nie ujrzał światła dziennego.

„Wiedźmin” z 2007 roku zdobył sporą popularność, ale do miana międzynarodowego hitu bliżej było jego kontynuacji. „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” trafił na półki sklepowe 4 lata po swoim pierwowzorze (rok później ukazał się wersja na Xbox 360) . Ta historia ma nawet wątek polityczny: w 2011 roku premier Donald Tusk podarował tę grę w prezencie amerykańskiemu prezydentowi Barackowi Obamie podczas jego wizyty w naszym kraju.

Największy rozgłos zdobyła gra „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, która swoją premierę miała w maju 2015 (na PC, PlayStation 4 i Xbox One). Gra zdobyła setki nagród, znakomicie się sprzedała (tylko na platformie Steam to ponad 8 milionów egzemplarzy) i doczekała się znakomitych recenzji: W serwisie metacritic.com, trzecia część serii jest jedną z najlepiej ocenianych gier w historii: w zestawieniu obejmującym wszystkie wydane gry na wszystkie w ostatniej dekadzie, zajęła 36. miejsce (dodatek „Krew i Wino” zajął 45. pozycję). Na liście najlepszych gier na Xbox One „Wiedźmin 3: Dziki Gon” jest 5. na PlayStation 4: 12, a na PC: 22.

- Serial chwycił w różnych miejscach. W kraju, gdyż jest oparty na polskim materiale. Jesteśmy narodowo dumni z „Wiedźmina”, bo to najbardziej udany eksport kulturowy na świat. Czytelnictwo Sapkowskiego w Polsce jest takie, a nie inne, a jego proza ma miliony, a na pewno setki tysięcy fanów. Zagranicą z kolei największym elementem przyciągającym była popularność gry, która wciąż pozostaje jedną z najbardziej utytułowanych w historii medium - podkreśla Paweł Frelik.

Geralt z gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon“ (fot. CD Projekt RED)

Serial: podejście drugie

W maju 2017 roku pojawiła się informacja, że Netflix wyprodukuje serial o przygodach Geralta z Rivii. Nieco ponad dwa lata później, w grudniu ubiegłego roku, otrzymaliśmy gotowy produkt w postaci pierwszego sezonu. Zapowiedziano już jego kontynuację.

Twórcą serialowego „Wiedźmina” została Amerykanka Lauren Schmidt Hissrich, a wspomagał ją Tomasz Bagiński z Platige Image - reżyser i animator, który przygotowywał już animacje i zwiastuny gier komputerowych od CD Projekt Red. Natomiast w główne role wcieli się: Henry Cavill (Geralt), Anya Chalotra (Yennefer z Vengerbergu), Freya Allan (księżniczka Ciri), Joey Batey (Jaskier) oraz koń (Płotka). Na ekranie pojawił się także polski aktor Maciej Musiał, który zagrał rycerza sir Lazlo.

- Nie jest zaskoczeniem, że ten serial jest popularny. Trudno o tym wyrokować po pierwszym sezonie, ale wydaje mi się, że nie zapisze się on jednak w historii telewizji fantastycznej. Owszem, jesteśmy w środku skoku popularności książek Sapkowskiego na Amazonie, ale takie momentalne przyspieszenie związane jest z tym, że Netflix wypuścił cały sezon na raz. Taka polityka dystrybucji ma swoje zalety, ale i wady. Wszyscy go oglądają w ciągu tygodnia, a potem zostaje wyparty przez następną dużą atrakcję - mówi Paweł Frelik.

Fani podzieleni

Fabuła tej 8-odcinkowej produkcji opiera się na wybranych opowiadaniach z „Miecza przeznaczenia” i „Ostatniego życzenia”. I tak dowiadujemy się, na przykład, w jakich okolicznościach Geralt otrzymał przydomek „Rzeźnik z Blaviken”, przez co przeszła Ciri zanim spotkała się z Wiedźminem oraz jak Yennefer została czarodziejką.

Bohaterowie w swoim wyglądzie, odbiegają nieco od swoich książkowych pierwowzorów oraz od kreacji stworzonych później przez grafików CD Projekt Red. Największe dyskusje, przede wszystkim internautów, wzbudziły postacie Yennefer oraz Triss. Pierwsza z nich w sadze i w grach ukazana jest jako czarnowłosa czarodziejka o białej skórze. Z kolei Netflix postawił na wizerunek czarnowłosej bohaterki o nieco ciemniejszej karnacji. Jeszcze większą metamorfozę przeszła druga z magiczek: z rudowłosej kobiety przerodziła się w postać o falowanych, czarnych włosach. To i tak tylko te najbardziej rzucające się w oczy różnice w tych dwóch kreacjach.

- To jest święte prawo twórcy, by stworzyć własną wizję. Świętym prawem odbiorcy jest tę wizję kupić lub nie. Myślę, że Yennefer i Triss bardzo odbiegają od swoich wizerunków książkowych, ale również tych związanych z grami. Jest spora różnica, jak obie z tych interpretacji zostały odebrane. Anya Chalotra (Yennefer) jest dobrą aktorką i wychodzi z tej próby zwycięsko. Natomiast Anna Shaffer (Triss) zagrała słabo i się nie spodobała. Kwestia wyglądu jest tutaj drugorzędną sprawą - tłumaczy dr hab. Jakub Nowak z Katedry Dziennikarstwa na Wydziale Politologii UMCS.

Wątek goni wątek

Dla osób, które mają za sobą lekturę książek oraz zaliczone gry, wejście do serialowego uniwersum nie będzie kłopotem. Znany świat, postacie oraz historie zostały ukazane w innej, okrojonej wersji - pozbawionej soczystych dialogów, dosadnego, czarnego humoru czy pewnych elementów fabularnych. Jednak dla widzów, którzy dopiero zapoznają się z „Wiedźminem”, już sama mnogość bohaterów może sprawiać problemy z poprawnym zrozumieniem treści i obniżyć atrakcyjność serialu.

- Twórcy musieli z jednej strony odnieść się do gry i literatury Sapkowskiego, a z drugiej strony mieli świadomość olbrzymiej popularności „Gry o tron”. Pytanie, czy odbiorca, który nie miał styczności z prozą i grami, znał wcześniej serial HBO. Jeśli tak, być może będzie mu łatwiej wejść do świata pokazanego w „Wiedźminie”. Siła „Gry o tron” wynikała, między innymi, z mocno napinanych przez twórców serialu artystycznych i emocjonalnych muskułów: to miała być opowieść realistyczna na tyle, na ile może taka być historia o smokach i magii. Telewizyjnej opowieści o Wiedźminie bliżej jest do klasycznej fantasy, przez co jest ona nieco bardziej schematyczna - wyjaśnia Jakub Nowak. Jak jednak dodaje, serial może być trudny w odbiorze ze względu na sposób przedstawiania fabuły, oparty na trzech liniach czasowych przyporządkowanych Geraltowi, Ciri i Yennefer. Twórcy wyciągają do takich zagubionych osób pomocną dłoń i umieszczają pewne wskazówki, które sugerują, jak widzowie mogą odnaleźć się w takiej narracji.

Strategia promocyjna na „szóstkę”

Netflix doskonale poradził sobie z wypromowaniem swojego produktu. Machina ruszyła jeszcze na długo przed wypuszczeniem serialu na platformę. Oprócz standardowych zabiegów, czyli publikowania materiałów, takich jak zapowiedzi czy fotografie z planów zdjęciowych, pojawiały się też pewne smaczki.

Świetnym przykładem jest tutaj ogłoszenie o pracę opublikowane w grudniu na stronie amerykańskiego giganta. Netflix chciał zatrudnić... wiedźmina do „ochrony 158 milionów abonentów”. Kandydat na to stanowisko musiał, między innymi, mieć skończoną szkołę wiedźmińską, posiadać własny ekwipunek oraz być sprawnym w szermierce słownej i prawdziwej walce.

- Netflix zrozumiał, że może tę kampanię prowadzić na dwa sposoby. Po pierwsze, promować serial dla tzw. normików, czyli dla ludzi, którzy po prostu mają wykupiony dostęp do tej platformy, być może znają „Grę o tron” i znowu chcieliby dać się uwieść jakiejś fantastycznej opowieści. Z drugiej strony był promowany również jako serial skierowany do fanów, przede wszystkim gier. Amerykanie czytają też Sapkowskiego chętnie dopiero teraz, do tej pory robili to głównie Europejczycy - mówi Jakub Nowak.

Internauci dołożyli swoje

Netflix prowadził własną kampanię marketingową, a fani czekający na tę produkcję swoją. Informacje pojawiające się przed premierą serialu były powielane i przetwarzane na różne sposoby przez miliony osób. Dyskusje o „Wiedźminie” tylko wzmagały głód oczekiwania.

Po udostępnieniu serialu odbiorcom internauci mieli jeszcze więcej materiału, nad którym mogli pracować. Bardzo dobrym przykładem są tutaj memy. Pojawiły się ich setki i dotyczyły chociażby dwóch kwestii dialogowych, które Geralt często wypowiada: pomruku „hmm” oraz przekleństwa „fuck”.

4 stycznia na portalu YouTube pojawiło się także fanowskie intro do serialu stylizowane na amerykański sitcom „Przyjaciele” - w ciągu trzech dni osiągnęło ono milion wyświetleń. Długo można by tak wyliczać.

- Henry Cavill, który wydaje się być bardzo zaangażowany w produkcję, chyba chciał zrobić Wiedźmina takiego, jakiego sam chciałby widzieć - kończy Jakub Nowak. - Twórcy serialu przekonują nas, że to „hmm” i ograniczenie linii dialogowych było pomysłem samego aktora, moim zdaniem fajnym. To działa i jest jego znakiem rozpoznawczym.

Wiedźmin w liczbach

• Notowania spółki CD Projekt RED również zyskały na premierze serialu Netflixa. Jak podaje portal money.pl, jej akcje osiągnęły największą wartość 1 stycznia tego roku: cena jednej akcji wynosiła wtedy 286.80 zł. W 2019 roku spółka zanotowała znaczny wzrost w tym względzie, bo 1 stycznia ubiegłego roku za jedną akcję trzeba było zapłacić 151 zł. Największe wrażenie robi jednak wartość całej spółki: 26,9 mld zł. To więcej niż wart jest Bank Pekao czy ING BSK.

• 30 grudnia minionego roku, czyli dokładnie 10 dni po premierze serialu, Netflix pochwalił się rankingiem najchętniej oglądanych produkcji na swojej platformie w Polsce. Na czele zestawienia znalazł się „Wiedźmin”, który wyprzedził m.in. filmy „Dwóch Papieży” oraz „Irlandczyk”. Z kolei firma Parrot Analytics stworzyła ranking najpopularniejszych produkcji w USA na wszystkich platformach streamingowych. W dniach 22-28 grudnia ubiegłego roku „Wiedźmin” był najchętniej oglądaną produkcją z popularnością na poziomie ponad 126 milionów wyświetleń. Wyprzedził swojego bezpośredniego konkurenta - serial „Mandalorian” od Disney+ osadzony w świecie „Gwiezdnych Wojen” - który mógł się pochwalić oglądalnością na poziomie ponad 115 mln wyświetleń.

dr hab. Jakub Nowak z Katedry Dziennikarstwa na Wydziale Politologii UMCS: - Amerykanie czytają też Sapkowskiego chętnie dopiero teraz, do tej pory robili to głównie Europejczycy.
dr hab. Paweł Frelik z z Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego: - Jesteśmy narodowo dumni z „Wiedźmina“, bo to najbardziej udany eksport kulturowy na świat.
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Siatkarze Bogdanki LUK Lublin pokonali Trefla Gdańsk 3:0

Bogdanka LUK Lublin szybko załatwiła sprawę w Gdańsku

W spotkaniu 17. kolejki Bogdanka LUK Lublin pokonała Trefla Gdańsk 3:0. MVP wybrany został przyjmujący lublinian Wilfredo Leon.

Chciał szybko zarobić, a został „zrobiony na kryptowalutę”

Chciał szybko zarobić, a został „zrobiony na kryptowalutę”

80 tys. złotych stracił mieszkaniec powiatu lubartowskiego, bo chciał szybko i łatwo zarobić na kryptowalucie. W efekcie stracił pokaźną sumkę. Gdyby nie interwencja rodziny, to mogło być więcej.

Piesi poszkodowani, bo nie mieli odblasków

Piesi poszkodowani, bo nie mieli odblasków

Tylko w sobotę na terenie powiatu bialskiego doszło do dwóch wypadków na drogach z udziałem pieszych. Policja apeluje i przypomina, że noszenie odblasków może uratować życie.

Subaru postawił na dachu, bo było za szybko

Subaru postawił na dachu, bo było za szybko

Nadmierna prędkość i brawura była przyczyną groźnego wypadku na ulicy Lipowej w Lubartowie. 27-letni kierowca subaru doprowadził do dachowania. Dwie osoby trafiły do szpitala – kierowca i pasażerka.

Za matczyną miłość podziękował przemocą fizyczną i psychiczną

Za matczyną miłość podziękował przemocą fizyczną i psychiczną

35-letni mieszkaniec powiatu włodawskiego najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad swoją matką. Policjanci zatrzymali mieszkańca gminy Hańsk w miniony wtorek.

Piłkarze Górnika Łęczna i klubowa fizjoterapeutka pokazali ukryty muzyczny talent
film

Piłkarze Górnika Łęczna i klubowa fizjoterapeutka pokazali ukryty muzyczny talent

Piłkarze i sztab Górnika Łęczna to ludzie wielu talentów. Damian Zbozień równie dobrze jak w defensywie i z dalekimi wrzutami z autu radzi sobie grając akordy na gitarze. Z kolei David Ogaga, który często emanuje „luzem” na murawie nie ma problemów ze śpiewem, podobnie jak klubowa fizjoterapeutka Martyna Mrówczyńska

47 godzin stania w kolejce na granicy. Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość

47 godzin stania w kolejce na granicy. Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość

Ponad dobę, a nawet dwie muszą stać kierowcy chcący jechać w kierunku Białorusi lub Ukrainy.

Paweł Golański: Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak ludzie żyją Motorem

Paweł Golański: Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak ludzie żyją Motorem

Rozmowa z Pawłem Golańskim, dyrektorem sportowym Motoru Lublin

Świąteczne przepisy z kolekcji prof. Jarosława Dumanowskiego

Świąteczne przepisy z kolekcji prof. Jarosława Dumanowskiego

Co dawniej podawano na dworskich stołach podczas świąt?

Święta na przystanku: Co, kiedy i jak będzie kursować?
KOMUNIKACJA MIEJSKA

Święta na przystanku: Co, kiedy i jak będzie kursować?

Przez ponad dwa tygodnie komunikacja miejska w Lublinie będzie działać inaczej niż zwykle.

Odkrycia z województwa lubelskiego walczą w ogólnopolskim konkursie

Odkrycia z województwa lubelskiego walczą w ogólnopolskim konkursie

Kolejny raz znaleziska archeologiczne zostały docenione w ogólnopolskim konkursie. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę do tego by mogły zwyciężyć.

krajobraz nad Bugiem

Masakra nad Bugiem. Radny PiS pyta, gdzie są ekolodzy

- Kto podjął decyzję, by zmasakrować rezerwat Szwajcaria Podlaska? – dopytuje radny powiatu bialskiego Marian Tomkowicz (PiS). Dziwi go brak reakcji ekologów. A chodzi o wycinkę drzew wzdłuż Bugu, gdzie powstać ma bariera elektroniczna.

Dziewczyny poszły w miasto. Zdjęcia z imprezy w Rzut Beretem.
foto
galeria

Dziewczyny poszły w miasto. Zdjęcia z imprezy w Rzut Beretem.

Weekendowa zabawa w Berecie, to ostatnio częsty wybór lublinian, którzy szukają dobrej atmosfery i dobrej muzyki. Podczas ostatniej imprezy Rzut Beretem tętnił życiem, a parkiet dosłownie płonął od gorącej atmosfery. Zobaczcie, jak się bawił Lublin.

31 grudnia odbędzie się jubileuszowy, XXX bieg Nałęczów-Sao Paulo

XXX Bieg Sylwestrowy Nałęczów-Sao Paulo coraz bliżej

Trwają zapisy do jubileuszowego, XXX Biegu Nałęczów-Sao Paulo. To zakończenie roku na sportowo z akcentem sylwestrowej zabawy i szaleństwa. Od lat chętnych na udział w wydarzeniu nie brakuje

Magia tradycji na Huculszczyźnie

Magia tradycji na Huculszczyźnie

Nazywam się Taisija i pochodzę z Ukrainy. Jestem rodowitą Hucułką, ponieważ urodziłam się w samym sercu Huculszczyzny: w miejscowości Werchowyna w obwodzie Iwano-Frankowskim. Od 6 lat mieszkam w Polsce i zauważyłam pewne różnice w obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium