Przed rokiem w Lublinie wszyscy byli smutni, bo żółto-biało-niebiescy przegrali z Ruchem Chorzów aż 0:4 i z promocji cieszyli się rywale. Tym razem mimo wyjazdów do: Kołobrzegu i Olsztyna, osłabień kadrowych i dużego zmęczenia Motor okazał się lepszy od Stomilu Olsztyn po rzutach karnych i po 13 latach przerwy znowu będzie występował na zapleczu ekstraklasy. Jak finałowe spotkanie oceniają trenerzy?
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– To co mówiłem po półfinałach, jeśli się doszło do tej części sezonu, to nikt nie zasługuje, żeby odpaść. Spotkały się dwie godne siebie drużyny, obie z planem na mecz, dwie drużyny przygotowane. My dzięki konsekwencji naszego ataku pozycyjnego wyszliśmy na prowadzenie i gra w wielu momentach pierwszej połowy układała się tak, jakbyśmy chcieli. Zależało nam na tym, aby ciężar gry odsuwać, jak najdalej od swojej bramki, ze względu na to, że znamy atuty Stomilu, w postaci stałych fragmentów gry oraz dośrodkowanie plus wypełnianie pola karnego. Oprócz ostatnich pięciu minut pierwszej połowy, uważam, że nam się to udało. W drugiej części spotkania Stomil musiał trochę wyżej wejść, trochę więcej się otwierać. My z kolei powinniśmy lepiej zarządzać meczem, kiedy byliśmy przy piłce. Z drugiej strony, do straconej bramki nie przypominam sobie jakiś wielkich sytuacji, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. To my mieliśmy kontrolę nad meczem. Potem bramka na 1:1, wiadomo też, że kibice Stomilu napędzali swój zespół i cierpieliśmy. Tym bardziej od momentu, kiedy dostaliśmy czerwoną kartkę i po raz kolejny graliśmy w osłabieniu. To jest jednak część piłki, mieliśmy na to plan i pomimo tego, że graliśmy w dziesięciu, to przeciwnik nie stworzył wielkiej sytuacji. Stomil coś tam miał, my też mogliśmy coś strzelić, ale mecz był wyrównany. Zasłużenie mecz zakończył się rzutami karnymi. Pracowaliśmy też nad tym i cieszę się, że moi zawodnicy podeszli zadaniowo do tematu i po raz kolejny pokazali ogromny charakter. Cała historia tego sezonu, od miejsca barażowego, po podróż do Kołobrzegu, powrót z Warszawy, powrót z Kołobrzegu, dziś może również. Chciałem podziękować tej grupie ludzi. Jako piłkarzy ich znacie, wiecie na co ich stać, w tym okresie naszej pracy to była najlepsza drużyna w lidze, jako ludzie polecam ich poznać, bo miałem to szczęście, że trafiłem na kapitalny zespół, jeżeli pod względem: charakteru, pracy, zarówno jeśli chodzi o piłkarzy, jak i o sztab. Chciałem im za to podziękować, także pracownikom klubu. Chciałbym podziękować panu Jakubasowi, że w trudnych momentach stawiał na mnie i kibicom, którzy od początku do końca byli z nami. To sukces całego Lublina i jeszcze raz dziękuję. Stomilowi życzę kolejnego udanego sezonu, bo to był udany sezon i w następnych rozgrywkach życzę im wszystkiego dobrego.
Szymon Grabowski (Stomil Olsztyn)
– Na podsumowania jeszcze przyjdzie czas, ja na pewno teraz nie będę merytoryczny. Chciałem podziękować zespołowi, klubowi oraz kibicom, którzy stworzyli fajną więź, to było widać w tym meczu. Czy wygrał jednak zespół lepszy? Nie. Czy wygrał zespół, który powinien? Nie. Jest mi po ludzku przykro, że ci ludzie, którzy zagrali kawał zawodów, siedzą teraz ze spuszczonymi głowami w szatni. Taka jest jednak piłka. Co z tego, że nas chwalą? Byliśmy skazywani na pożarcie od pierwszej kolejki. Mimo to byliśmy gotowi na przekór wszystkim, dla siebie, dla tych najwierniejszych ludzi ten awans osiągnąć. Nie udało się, tym bardziej jest przykro, że po takim meczu, gdzie faworyt i kandydat do awansu od pierwszej kolejki, praktycznie nie istnieje i nam nie zagraża, oprócz tej sytuacji gdzie strzela bramkę. Trzeba pogratulować Motorowi, najwidoczniej wygrali zasłużenie, tak miało być, najwidoczniej awansowali zasłużenie. Najwidoczniej bardziej zasługiwali, najwidoczniej bardziej chcieli, także powodzenia w pierwszej lidze. Szkoda, że tak dwie dobre marki, nie mogą awansować obie. My musimy wyciągnąć wnioski jako klub, jako sztab, pewnie jako zawodnicy, co mogliśmy zrobić więcej i lepiej, żebyśmy byli w takich nastrojach, jak goście. Wierzę w to, że Stomil będzie szedł dalej na tej fali wznoszącej, bo tak to trzeba nazwać i za chwilę to Stomil będzie się cieszył z awansu do pierwszej ligi.