Na ten mecz nikogo nie trzeba będzie specjalnie mobilizować. Górnik Łęczna w środę o godz. 18.50 zagra w Łodzi z tamtejszym Widzewem
Widzew po czterech kolejkach niby ma na koncie siedem punktów, ale na pewno w obozie najbliższego rywala zielono-czarnych spodziewali się trochę więcej. Tym bardziej, że na inaugurację udało się wygrać w bardzo szczęśliwych okolicznościach. Ekipa byłego mistrza Polski przegrywała na wyjeździe z Gryfem Wejherowo 0:1, a między 85, a 87 minutą zdobyła dwa gole i zgarnęła ostatecznie trzy „oczka”. W kolejnych występach nie potrafiła pokonać Lecha II Poznań, czy ostatnio Olimpii Elbląg.
W składzie ekipy z Łodzi największą gwiazdą jest oczywiście Marcin Robak. Doświadczony napastnik w lecie zdecydował się na nietypowy ruch. Zamiast zostać w ekstraklasie, czy chociażby I lidze w barwach spadkowicza – Miedzi Legnica wybrał grę dla drugoligowego Widzewa. Z nim w linii ataku klub ma w ciągu dwóch lat znowu zameldować się w ekstraklasie.
Zielono-czarni po premierowym zwycięstwie w Krakowie z Garbanią nie potrafili już wygrać. Podopieczni Kamila Kieresia zanotowali remisy z: Lechem II i Górnikiem Polkowice. A ostatnio doznali przykrej porażki u siebie z Elaną 1:3. Kibice liczyli na pierwsze zwycięstwo na swoim stadionie, a tymczasem już po godzinie gry było jasne, że wszystkie punkty pojadą do Torunia.
Jak ekipa z Łęcznej podejdzie do najbliższego rywala? – Mecz meczowi jest nierówny. W piłce wszystko zależy od tego, jak zareagujemy mentalnie. Gramy w takiej lidze, w której każdy jest w stanie powalczyć o punkty. Nie ma znaczenia, czy gra się u siebie, czy na wyjeździe. Kwestia dyspozycji dnia, realizacji taktyki, ale i dyspozycji fizycznej. U nas odbudować mentalnie chciała się Elana Toruń. Przegrali dwa poprzednie spotkania, ale się przełamali. Teraz my liczymy, że po zimnym prysznicu z niedzieli w Łodzi będzie podobnie z nami – wyjaśnia Kamil Kiereś, trener Górnika.
Szkoleniowiec dodaje również, że nie jest zadowolony z dorobku, jaki na swoim koncie mają jego podopieczni. – Mamy tylko pięć „oczek”. To słaby wynik. Nie ma co ukrywać, że po jesieni chcemy mieć taką pozycję, żeby w drugiej rundzie włączyć się do walki o awans. Mamy tylko pięć punktów, ale nikt nie ma zamiaru się cofać. Przed nami jeszcze sporo spotkań i punktów do zdobycia. Już w środę będziemy chcieli się podnieść – dodaje opiekun zielono-czarnych.
Środowe zawody w Łodzi będzie można obejrzeć w telewizji na antenie TVP 3.