Kiedy Czesi biorą się za wojnę, jedno jest pewne: mało kto wyjdzie z niej żywy. Bo wojna będzie ciężka, realistyczna i zabójczo wręcz wciągająca. Gra "ArmA 2” już 7 sierpnia w Polsce.
Nie ma tu też nielimitowanej amunicji, kozackich giwer i spowalniacza czasu. A co jest? Brud wojny, realizm, wiernie odwzorowany sprzęt i jego działanie. Jest doskonała gra, ale nie dla każdego.
Współczesne pole walki
Czesi z Bohemia Interactive od lat robią to samo: realistyczne symulatory współczesnego pola walki. Zawdzięczamy im kultowa dziś "Operation Flashpoint” i bardzo dobrą ArmA.
Czesi tak dobrze znają się na swojej robocie, że robią nawet symulatory dla kilku prawdziwych armii świata. Ale mam wrażenie, że teraz przeszli sami siebie i zrobili prawdziwy majstersztyk.
Rok 2009, fikcyjne państewko Czarnoruś. Przez lata walczą tu ze sobą różne ugrupowania (prosowieckie, prozachodnie, nacjonalistyczne). Walczą o władzę i niekoniecznie przejmują się cywilami i stanem państwa.
Stąd w Czarnorusi nie brakuje dziurawych dróg, zapadłych wsi i zniszczonych PGR-ów. Wszystko jest obdrapane, zdezelowane i zdewastowane.
Tymczasem konflikt narasta. Rosja przestaje pomagać Czarnoruskiemu Ruchowi Czerwonej Gwiazdy. Ten doprowadza do eskalacji działań. Sytuacja się zaognia. Stany Zjednoczone wysyłają swoje wojska.
Tak, skojarzenia z niedawnymi wydarzeniami z Gruzji są jak najbardziej na miejscu a podsycają je świetne filmiki robione w stylu telewizyjnych korespondencji a la CNN.
My stajemy na czele amerykańskiej drużyny. Jesteśmy my, Rodriguez, Sykes, O'Hara i Cooper. To nieźle zrobione postacie, a ich dialogi nie przyprawiają o ból zębów. I najważniejsze, że nam pomagają na polu walki. A jeszcze ważniejsze, że wrazie czego wyciągną nas z rannych spod ognia. I tak dochodzimy do rzeczy naprawdę najważniejszej: realizmu.
Czarnoruś to teren o wielkości 225 kilometrów kwadratowych (powstał na podstawie zdjęć satelitarnych pewnych rejonów Czech). Tu żołnierze nie stoją pięć metrów.
Tu odległości są rzeczywiste i wraży snajper ukryty w lesie może nas zdjąć z takiej odległości, która w innych grach oznacza rozmiar całej mapy.
Tu jest wszystko
A nawet jeżeli my wypatrzymy go wcześniej, to trzeba go jeszcze trafić. W ten sposób – jeżeli chcemy przeżyć – szybko nauczymy się celować nieco wyżej biorąc poprawkę na grawitację.
Na szczęście będziemy mogli skorzystać z całej masy wiernie (tak wizualnie, jak i pod względem charakterystyki działania) odtworzonego sprzętu. W ArmA 2 znajdziemy właściwie wszystko, co widzieliśmy w relacjach z Iraku, Gruzji czy Afganistanu.
Od snajperek Dragunowa, przez transportery, śmigłowce Mi 24, samoloty A-10 po… rower czy zdezelowaną skodę i ładę.
Większość zadań, jakie czekają nas w kampanii ba otwartą formę. Od nas zależy sposób wykonania zadań. I tu musimy uważać na cywilów. Bo owszem, możemy wezwać śmigłowce, które zrównają z ziemią wioskę i pewnie pozbędziemy się wrogów.
Ale nie tylko ich, a relacje z cywilami mają tu spore znaczenie. Możemy z nimi rozmawiać i w ten sposób poznać istotne szczegóły; choćby o pozycji wroga.
Tak rozbudowana pozycja (bo jeszcze lekko RTS-owy tryb Warfare i świetny edytor, i tryby multi, i naprawdę dobra grafika i zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji…) oznacza, że ArmA 2 to doskonała i wyrafinowana gra na wiele długich godzin. I niestety nie pozbawiona błędów. Na szczęście patche wychodzą szybko i sprawnie likwidują wroga.
Polska premiera
Polska premiera gry ARMA 2 odbędzie się 7 sierpnia 2009. Przyczyną opóźnienia premiery gry w Polsce były problemy lokalizacyjne. W ramach zadościcuczynienia, polski dystrybutor gry – LEM – mocno obniżył cenę gry.
Do 69,99 złotych.