Miesiąc przed premierą Hard Reset gracze w ogóle się dowiedzieli, że powstaje taka gra. Że robi ją nowe polskie studio, którego pracowicy zupełnie nie przejmują się panującymi w branży gier trendami. Recenzja gry Hard Reset.
Nie ma przerywników filmowych w filmowym stylu prezentujących nam bohatera, jego odwagę i poświęcenie dla ratowania ludzkości. Są tylko fajnie zrobione komiksowe plansze z dymkami.
Nie ma fabuły. Owszem, w większości strzelanin fabuła nie ma specjalnego znaczenia i jest zazwyczaj głupia, tylko nikt nie zwraca na nią uwagi bo jest zajęty strzelaniem, wysadzaniem i bieganiem. W Hard Reset scenariusz zminimalizowano do granic możliwości: w świecie przyszłości zbuntowana SI wysyła na ulice futurystycznego, cyberpunkowego miasta hordy robotów w kilku odmianach. Roboty zajmują się polowaniem na nas, czyli na majora Fletchera. Naszym zadaniem jest przedzieranie się przez poszczególne poziomy i wciskanie przycisków w jakiś tam komputerach. To właściwie wszystko.
Nie ma multiplayera (z opcji sieciowych możemy sobie tylko porównać wyniki punktowe z osiągnięciami innych graczy).
Nie ma trybu kooperacji.
Nie ma możliwości przeładowania broni – strzelamy aż do wyczerpania amunicji.
Nie ma rzucania granatami.
Nie ma krycia się za osłonami. Ba, nie można nawet kucnąć.
Nie ma regenerującego się zdrowia – trzeba szukać apteczek.
Nie ma wersji konsolowych. I nie będzie.
Nie ma możliwości noszenia przy sobie więcej, niż dwie sztuki broni. Ale to akurat nie problem, bo w całej grze istnieją tylko dwie sztuki broni.
Nie ma żadnych ułatwień dla gracza. Poziom łatwy w Hard Reset jest momentami cięższy niż poziom trudny w większości innych strzelanin.
Żeby już zakończyć wyliczanie elementów, których nie ma, to warto wspomnieć, ze nie było właściwie żadnej kampanii marketingowej. Twórcy – czyli polskie studio Flying Wild Hog – nie wrzucali co tydzień do sieci filmików prezentujących poszczególne aspekty gry. Miesiąc przed premierą zapowiedziano grę, potem udostępniono demo, a potem była premiera. Sposób postępowania w dzisiejszych czasach niespotykany.
To co w tej grze właściwie jest?
Powiem krótko: jak dla mnie to największe zaskoczenie w tym roku. Zacznijmy od twórców. Studio zostało założone przez ludzi, którzy pracowali przy kilku polskich hitach: Wiedźminie, Painkillerze czy Bulletstormie. Postanowili zrobić grę utrzymaną w starym, klasycznym stylu.
Idziemy, strzelamy, idziemy, strzelamy, pojedynek z bossem i koniec. I następny poziom. W założeniu proste, w praktyce bardziej skomplikowane i niesamowicie grywalne.
Dotarcie do nich nie zawsze jest łatwe i trzeba na chwilę przełączyć się na myślenie).
Choć jest też opcja spowolnienia czasu, kiedy poziom zdrowia spadnie do krytycznego poziomu.
To samo z klasycznym karabinem, który jednym ruchem zmieniamy w shotguna, który w trybie alternatywnym rozrzuca pociski paraliżujące. Albo granatnik, który zamiast standardowego granatu może wypluć pocisk grawitacyjny ściągający wszystko dookoła. Albo wyrzutnię rakiet, która po modyfikacji strzela na dodatek pociskami kasetowymi.
I tak z dwóch broni robi nam się dziesięć; a każda z alternatywnym trybem. Już jest fajnie.
Wróg nie atakuje nas w jakiś wyszukany sposób: mniejsze roboty atakują w grupach od czasu do czasu próbując zejść z linii strzału. Większe nas taranują albo ostrzeliwują. Już samo strzelanie z naszych zmodyfikowanych zabawek jest fajne, a możemy wykorzystać otoczenie. Pełno tu nieśmiertelnych wybuchających beczek. Ale możemy też strzelać we wszechobecne neony i reklamy z hukiem spadające na szarżujące roboty. Jeszcze lepsze są urządzenia elektryczne paraliżujące na kilka chwil przeciwnika.
Świetnie to wygląda i urozmaica zabawę (w punktacji mamy stosowną rubrykę podającą procent wrogów zlikwidowanych za pomocą otoczenia). Wreszcie pozwala się zachwycić autorskim silnikiem graficznym opracowanym przez Flying Wild Hog.
Mało która gra na PC wygląda lepiej. Hard Reset to piękna gra, a niektóre lokacje robią oszałamiające wrażenie. I wszystko działa bardzo sprawnie; nawet przy mnóstwie wybuchających robotów, bo całość bardzo dobrze zoptymalizowano.
W samych superlatywach można też mówić o modelu zniszczeń i fizyce. Zniszczyć da się tu sporo elementów. Od wspomnianych beczek w kilku odmianach, przez neony, generatory, szafki, a skończywszy na samochodach. Rewelacja.
WYROK
Wielu rzeczy w tej grze nie ma, ale to, co jest prezentuje poziom co najmniej bardzo dobry. Wada jest tylko jedna: długość gry. Przejście Hard Reset z szukaniem pakietów Nano i kilkoma przerwami na podziwianie widoków nie zajmie więcej niż 6-8 godzin. A nie każdy będzie chciał przechodzić jeszcze raz, zaglądając w każdy kąt (choć warto, zwłaszcza że możemy zacząć w trybie Ex z już zdobytymi modyfikacjami). Dla niektórych przy cenie rzędu 60-80 złotych to za mało. Wtedy warto poczekać na jakąś obniżkę, bo gra jest naprawdę przednia.
Nasza Ocena: 4+/6 (a jak stanieje, to 5-/6)