Akcja gry rozpoczyna się 4 grudnia 1916 roku. I wojna światowa trwa na dobre, dziennie w okopach giną tysiące żołnierzy, a ci, którzy jeszcze żyją, nie wiedzą już o co walczą. Jako młody amerykański żołnierz Simon Bukner jesteśmy świadkami bitwy pod Verdun. Cały nasz batalion wpadł w pułapkę i został zagazowany. Do tego dochodzą pojawiające się nagle postacie i sytuacje nie z tego świata.
Piekielne hordy
Zabawę w Necrovision można podzielić na dwa etapy. Pierwszy dotyczy początkowych sześciu epizodów, gdzie walczymy głównie z Niemcami w klasycznej postaci lub z nieżywymi niemacami w postaci zombie. Po kilku godzinach gry schodzimy jednak do podziemi i tam zaczyna się dopiero prawdziwa akcja. Tu przyjdzie nam się zmierzyć z potworami, wampirami, zombie, demony itp. Walczyć z nimi można za pomocą typowego uzbrojenia "pierwszo” wojennego: pistolety, karabiny (Lee-enfield z bagnetem), cekaem i granaty. Później zdobywamy rękawicę Shadow-Hand, która wysyła w stronę przeciwnika kule ognia i potrafi dosłownie przygwoździć wroga. Naciskając odpowiednie klawisze w krótkim czasie robimy tzw. combossy. Jeśli uda nam się ich wykonać kilka w miarę szybko to uzupełniamy poziom furii. Jest to przydatna umiejętność ponieważ użycie jej spowalnia chwilowo czas dając nam przewagą nad przeciwnikiem.
Rzeź w mechu
Występują również krótkie momenty w trakcie których zasiadamy za sterami "mecha” bojowego szerząc nieustannie przez kilka minut rzeź, nie patrząc przy tym na przeciwników, bo i tak nam nic nie zrobią. Za pomocą później uzyskanych demonicznych mocy mamy również możliwość ożywiania zmarłych i dowodzenia nimi.
Graficznie gra prezentuje się nieźle, choć nie zachwyca. Najlepsze wrażenie sprawiają lokacje. Wszędzie jest brud, krew i druty kolczaste. Brutalny obraz wojny oddano wzorowo. Super wygląda efekt ognia czy gazu. Gorzej sprawa wygląda z przeciwnikami. Ich ruchy są często nienaturalne, a sami przeciwnicy zacinają się w ciasnych korytarzach. Niestety, ale w porównaniu do Painkillera lokacje wydają się nie raz po prostu za małe. Necrovision nie ma za to zbyt wygórowanych wymagań sprzętowych. Gra chodzi płynnie nawet na słabszych sprzętach. Jedyną bolączką jest naprawdę długie ładowanie etapów (ale jest już path 1.1, który ponoć to mocno poprawia).
Po angielsku lepiej
Polska wersja gry jest całkowicie spolonizowana (dialogi i napisy). W rolę głównego bohatera wcielił się znany aktor Tomasz Kot. Niestety, ale nie popisał się. Często kwestie mówione brzmią sztucznie, jakby nagrywano je w czystym, sterylnym studio. A przecież wokół panuje wojna i chaos! Inne głosy również nie są takie doskonałe. Na pewno można było zrobić to lepiej. Dobrym pomysłem jest to, że w trakcie instalacji możemy wybrać wersję angielską. Dźwięki wydawane przez potwory czy nazistów są niezłe. Grając w nocy ze słuchawkami na uszach nieraz można podskoczyć ze strachu, kiedy to zombie ukaże się tuż za nami.
Necrovision to produkcja dobra, choć zabawę psują czasami zbyt ciemne i ciasne pomieszczenia, a także czas ładowania kolejnych poziomów. Do plusów można zaliczyć walki z bossami kończące każdy etap. Nową polską produkcją na pewno powinni się zainteresować fani strzelanek i Painkillera. Osoby wymagające czegoś ambitniejszego nie mają tutaj czego szukać.