Rozmowa z Martą Majewską, burmistrz Hrubieszowa, w którym działa jeden z punktów recepcyjnych dla uchodźców z Ukrainy.
• Ilu uchodźców z Ukrainy przyjął dotychczas punkt w Hrubieszowskim Ośrodku Sportu i Rekreacji i jak sobie radzi z coraz większą liczbą takich osób?
– Szacujemy, że było to kilkanaście tysięcy. Na początku w ciągu doby mieliśmy 300-400 nowych osób, teraz jest ich na pewno około 1500. Nie jesteśmy w stanie określić tego precyzyjnie, bo część z nich przychodzi do nas tylko na chwilę, żeby odpocząć. Nie rejestrują się, bo za chwilę przyjeżdża po nich rodzina lub znajomi.
• Czy miasto prowadząc taki punkt, którego potrzeby rosną błyskawicznie z dnia na dzień, może liczyć na rządowe wsparcie?
– Od pierwszych dni sygnalizujemy stronie rządowej swoje potrzeby, informujemy o tym, co działa, a co nie i jakie mamy na to rozwiązania. Potrzebujemy decyzji i wsparcia finansowego. Przede wszystkim brakuje centralnego elektronicznego systemu rejestracji uchodźców, a także systemu wolnych miejsc, w których moglibyśmy ich ulokować. Pozwoliłoby nam to efektywniej komunikować się między samorządami w zakresie relokacji uchodźców do miejsc stałego pobytu. Jeśli chodzi o rejestrację uchodźców, korzystamy z własnej bazy w postaci tabelek w excelu. Rejestrujemy tam osoby, które trafiają do naszego punktu. Musimy to więc robić „na piechotę” i korzystać z rozwiązań, które sami opracowaliśmy. Nie są one doskonałe, a przecież w kryzysowej sytuacji powinniśmy działać sprawnie. Jest to jednak pomocne chociażby w sytuacji, kiedy ktoś z rodziny się zgubi, albo chce się z kimś skontaktować. Takie sytuacje już mieliśmy.
• Sprawdzacie w jakiś sposób osoby, które oferują uchodźcom transport prywatny?
– Rejestrujemy takie osoby we współpracy z policją. Spisujemy ich dane i numery rejestracyjne auta. Niestety liczymy się z negatywnymi zjawiskami, na które musimy być przygotowani, chcąc zapewnić uchodźcom jak największe bezpieczeństwo. Policja legitymuje osoby wjeżdżające i wyjeżdżające z naszego punktu, a także osoby, które są na jego terenie. W holu zamontowaliśmy kamerę, teraz czekamy na dostawę bardziej profesjonalnego sprzętu monitorującego. To wszystko zrobiliśmy sami, bo nadal nie ma żadnych centralnych wytycznych, jak punkt recepcyjny powinien funkcjonować.
• A jak jest ze zorganizowanym transportem dla uchodźców?
– Działa system transportu koordynowany przez wojewodę. Zapewnia go straż pożarna. Zgłaszamy, ile osób chcemy przewieźć w konkretne miejsce, a straż już to organizuje. Z każdym dniem liczba tych transportów się zwiększa, ale cały czas rosną też potrzeby. Wspomagają nas więc inne samorządy, które organizują transport na własną rękę. Ten proces usprawniłby elektroniczny system ewidencji wolnych miejsc, do których możemy przewieźć uchodźców. Teraz musimy sami obdzwaniać takie punkty. Jest to więc utrudnienie dla nas, a także dla dużych miast, które nie są w stanie kontrolować tego na bieżąco. A większość uchodźców jedzie przede wszystkim do dużych ośrodków.
• Macie wsparcie finansowe?
– Prowadzenie punktu recepcyjnego to ogromne wyzwanie logistyczne, ale też finansowe. Dostaliśmy decyzję wojewody, że możemy uruchomić w ramach budżetu miasta tzw. rezerwę kryzysową, ale to było tylko 100 tys. zł. Te pieniądze zostały wydane w ciągu trzech dni. Ogromne koszty to prąd, kanalizacja, a także odpady. Sam wywóz odpadów w ciągu pierwszych czterech dni kosztował nas ponad 20 tys. zł. Gdyby nie pomoc wolontariuszy, mieszkańców Hrubieszowa, którzy pomagają na przykład dostarczając jedzenie, nie wiem, jak byśmy sobie poradzili. Robimy kawał dobrej roboty, każdego dnia. Potrzebujemy przede wszystkim większego wsparcia finansowego. Cieszymy się z każdej zmiany. Ostatnio udało nam się pozyskać przenośne sanitariaty, które zostaną sfinansowane z budżetu spółek skarbu państwa. Niebawem będziemy mogli je udostępnić. Pod tym kątem nasza hala była kompletnie nieprzystosowana. Do tej pory na tyle osób mieliśmy dwie łazienki i dwa prysznice osób. Czekamy też na przekazanie pierwszej transzy rządowych pieniędzy w wysokości 170 tys. zł. Mamy też zapewnienie wojewody, że będą kolejne.
• Potrzebujecie więcej wolontariuszy?
– Zdecydowanie, szczególnie w tygodniu. W weekendy do pomocy włącza się znacznie więcej mieszkańców Hrubieszowa i okolic. Pojawiła się też nowa potrzeba: pomoc psychologiczna. Osoby, które trafiały do nas w pierwszych dniach wojny, były znacznie mniej naznaczone tymi wydarzeniami, bo były tam krócej. Teraz tę traumę po prostu widać, w ich zachowaniu, w tym co i w jaki sposób opowiadają.