Sporo emocji w Tyszowcach. Tamtejsza Huczwa wygraną z Granitem zapewniła sobie w 90 minucie meczu. Bohaterem został oczywiście Damian Ziółkowski, który wykorzystał rzut karny. Co ciekawe, bramki gospodarzy w tym spotkaniu strzegł... 49-letni Zenon Maksymiak.
Maksymiak to zawodnik z rocznika 1971. Ten sezon rozpoczął w barwach Pogoni 96 Łaszczówka. Z powodu kontuzji dwóch bramkarzy Huczwa awaryjnie wypożyczyła jednak golkipera, który dopiero w środę został potwierdzony do gry.
Między 12, a 14 minutą obie drużyny zdobyły po golu. Najpierw wynik otworzył Oliwer Maziarka, który skorzystał z niezdecydowania bramkarza rywali. Po rzucie wolny gospodarze oddali strzał w mur, a piłka poszybowała do góry. Maziarka pierwszy do niej dopadł i głową strzelił na 1:0. Minęło jednak 120 sekund i już było po jeden. Po rzucie rożnym w polu karnym miejscowych zrobił się mały „kocioł”, a piłka spadła pod nogi Bartłomieja Radziewicza i to on wepchnął ją do siatki.
Jeszcze przy stanie 0:0 Karol Banachiewicz przymierzył w poprzeczkę, a po dobrej akcji Klima Morenkova zawodnikowi z Bychawy zabrakło lepszej decyzji o strzale. Swoją szansę mieli jeszcze gracze Krzysztofa Rysaka. Podawał Daniel Pyś i kiedy wydawało się, że Maziarka wpakuje piłkę do pustej bramki, to zawodnik gospodarzy się poślizgnął.
Po przerwie długo utrzymywał się remis. Granit, jak zwykle potrafił wyjść kilka razy z groźnymi akcjami, ale brakowało lepszego ostatniego podania lub decyzji, w którym momencie oddać strzał. Tak było chociażby w przypadku Cezarego Pęcaka, który miał piłkę na trzecim metrze, ale nic z tego nie wynikło. „Setkę” zmarnował też Ziółkowski, który przegrał pojedynek z bramkarzem gości.
W samej końcówce zawodów Michał Piwnicki faulował Ziółkowskiego i sędzia wskazał na „wapno”. Goście mieli jednak wątpliwości, czy faul miał miejsce w szesnastce, czy tuż przed nią. Ostatecznie arbiter decyzji nie zmienił, a z 11 metrów „Ziółko” zdobył zwycięskiego gola dla Huczwy.
– To był dla nas bardzo trudny mecz z wymagającym przeciwnikiem. Bychawa naprawdę ma poukładany zespół w każdej formacji. Od początku narzucili nam swoje warunki gry. My się cofnęliśmy i czekaliśmy na okazję do kontr. Wiedzieliśmy, że nie możemy się otworzyć, bo w takiej grze nie mielibyśmy atutów w starciu z Granitem. Boisko niespecjalnie pozwalało zresztą, żeby gra była płynna. Przeciwnik na pewno przeprowadził sporo groźnych akcji, ale mało było piłek otwierających drogę do bramki – tłumaczy Krzysztof Rysak, opiekun zespołu z Tyszowiec.
Jak szkoleniowiec ocenia nowego golkipera? – Ma prawie 50 lat, ale wprowadził w poczynania naszej defensywy dużo spokoju. Nie musiał nas jakoś specjalnie ratować, ale dobrze ustawiał obronę. Bardzo potrzebowaliśmy nowego bramkarza z powodu kontuzji dwóch naszych zawodników i wypożyczyliśmy go z Pogoni Łaszczówka do końca roku – dodaje trener Rysak.
Granit znowu grał dobrze, ale tylko do pola karnego rywali. – To był brzydki mecz, a boisko przeszkadzało obu drużynom w konstruowaniu akcji. Na pewno my mieliśmy optyczną przewagę i byliśmy groźniejsi, ale niewiele z tego wynikało. Jak już byliśmy w polu karnym, to podejmowaliśmy złe decyzje. Nawet nie zmusiliśmy rywali do wysiłku. To było też idealnie podsumowanie naszych wyjazdów w tej rundzie. Sprawialiśmy wrażenie groźnej drużyny, kreowaliśmy sytuacje, ale same decyzje były złe i spóźnione. Przed nami dwa mecze w przyszłym tygodniu i musimy wrócić do gry i zachować się jak mężczyźni – mówi Łukasz Gieresz, opiekun przyjezdnych.
Huczwa Tyszowce – Granit Bychawa 2:1 (1:1)
Bramki: Maziarka (12), Ziółkowski (90-z karnego) – Radziewicz (14).
Huczwa: Maksymiak – Okalski, Gilarski, Michna, Daszkiewicz, Ziółkowski, Kuron, Krosman, Pyś, Kycko, Maziarka (46 Lis, 89 Dworak).
Granit: Ziółkowski – Piwnicki, Iwaniak, Radziewicz, Świderski (55 Sprawka), Struk, Banachiewicz, Misztal, Morenkov (72 Strug), Pęcak, Szymala.
Żółte kartki: Radziewicz, Szymala, Zawiślak (Granit).
Sędziował: Jakub Bancerz (Lublin).