Długo wydawało się, że Igros zgarnie komplet punktów w starciu z Gryfem. Gospodarze prowadzili od 45 minuty, ale w samej końcówce spotkania rywale zdołali wyrównać. Co ciekawe, po dwóch stronach barykady stanęli w tym spotkaniu bracia Baran: Jarosław i Damian.
W pierwszej połowie dwoił się i troił Damian. Zawodnik Gryfa miał kilka sytuacji, ale za każdym razem czegoś brakowało, żeby otworzyć wynik. Kiedy obie ekipy szykowały się już, żeby zejść do szatni to beniaminek cieszył się z gola. Po szybkiej kontrze i zagraniu z lewego skrzydła na piątym metrze idealnie znalazł się Roman Jędruszczak i to on dopełnił tylko formalności pakując piłkę do „pustaka”.
Druga odsłona? Goście naciskali w poszukiwaniu wyrównania, ale długo bili głową w mur. Igros skupiał się za to na obronie korzystnego wyniku i czekał na swoją okazję do kontry, która zamknęłaby mecz. I dwie się pojawiły. Najpierw spudłował jednak Maksim Maslow, a później także rezerwowy Dominik Dziura.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Damian Baran znowu znalazł się w dogodnej sytuacji, ale tym razem z bliska huknął nad bramką. W samej końcówce zaprocentowało przesunięcie do przodu Dawida Dobromilskiego, który w 90 minucie zapewnił gościom jeden punkt. Obrońcy rywali nie wybili piłki, a na dodatek bramkarz minął się z futbolówką. Gryf nie zmarnował prezentu i rzutem na taśmę wywalczył remis. A trzeba dodać, że po chwili okazję na drugiego gola miał jeszcze Kamil Woźniak. Uderzył jednak obok słupka.
– Straciliśmy dwa punkty, bo tak w kontekście wydarzeń na boisku rozpatruję cały mecz. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie kilka okazji, ale nie udało się zmieścić piłki w siatce. Igros ograniczał się jedynie do gry w defensywie. Jedyną akcję zamienili na bramkę. W drugiej połowie z jeszcze większym zaangażowaniem staraliśmy się strzelić gola. Tydzień temu się nie udało, a tym razem w końcowych minutach Dawid Dobromilski wyrównał. Mogliśmy się w doliczonym czasie pokusić o komplet punktów, ale koniec końców, jak nie potrafisz wygrać to przynajmniej zremisuj – mówi na klubowym portalu Gryfa trener tego zespołu Sebastian Luterek.
Niepocieszeni po ostatnim gwizdku byli również goście. Trudno się dziwić, bo już byli w ogródku i witali się z gąską, a w końcówce zamiast trzech „oczek” dopisali do swojego konta tylko jedno. – Na pewno jesteśmy zawiedzeni. Tym bardziej, że mieliśmy dwie szanse, żeby zamknąć mecz drugim golem. Szkoda, że się nie udało. Czuliśmy jednak w końcówce, że coś wisi w powietrzu i jednak przeciwnik zdołał zremisować – wyjaśnia Marcin Nowosad, trener Igrosu.
Igros Krasnobród – Gryf Gmina Zamość 1:1 (1:0)
Bramki: Jędruszczak (45) – D. Dobromilski (90).
Igros: Gontarz – Kołodziejski (85 Kulczycki), Malec, J. Baran, Przytuła, Karólak, Mielniczek, Maslov (90 Mękal), Darmochwał, Wawrzusiszyn (50 Dziura), Jędruszczak (70 Margol).
Gryf: P. Dobromilski, A. Cymerman (80 Magryta), Fidler (61 Żukowski), D. Dobromilski, Wołoch - Kierepka (55 Dołba), Markowski (61 Sałamacha), Dębicki (72 Myszka), Woźniak, Panas, D. Baran.
Żółte kartki: Karólak, J. Baran – Wołoch, Dołba.
Sędziował: Kacper Gil (Zamość).