To już dwa miesiące, od kiedy puławski szpital specjalistyczny przyjmuje chorych na Covid-19. Cały obiekt pozostaje w związku z tym zamknięty dla osób z zewnątrz. O tym, jak wygląda obecnie praca personelu rozmawiamy z jedną z pielęgniarek placówki przy ul. Bema.
• Jak wygląda dzisiaj codzienność za zamkniętymi drzwiami szpitala zakaźnego w Puławach?
– Przede wszystkim jest cisza i spokój. Pacjentów mamy w całym szpitalu łącznie kilkunastu, z czego najwięcej w pawilonie z oddziałem zakaźnym oraz pojedyncze osoby na pozostałych. Normalnie jesteśmy w stanie przyjąć nawet 300 osób, więc jest naprawdę pusto.
• Zwłaszcza, że nie ma także znacznej części personelu.
– Zgadza się. Wiele osób wykorzystuje obecnie zaległe urlopy, inni korzystają ze zwolnień wychowawczych, a część pracowników dyżuruje z domów, pozostając pod telefonem. My na naszym oddziale staramy się teraz nadrabiać te rzeczy, na które wcześniej nie było czasu, wykonywać zaległe prace porządkowe itp. A jeśli trafia do nas pacjent z koronawirusem, a już takiego mieliśmy, musimy robić przy nim wszystko to, co zwykle. Z tą różnicą, że obowiązują nas nowe zasady sanitarne, zakładać kombinezony, zdejmować, więc na ogół trwa to wszystko znacznie dłużej.
• W marcu, gdy zaczynała się epidemia koronawirusa w naszym kraju, a puławski szpital wskazano jako zakaźny dla całego województwa, na pracowników szpitala padł strach. Jak obecnie wyglądają nastroje wśród personelu?
– Na samym początku faktycznie bardzo się bałyśmy i być może niektórzy trochę przesadzali. Z drugiej strony, nie wiedziałyśmy wtedy, jak to wszystko się potoczy, a ilość zabezpieczeń, odzieży ochronnej, wydawała nam się za mała w stosunku do potrzeb. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Tego sprzętu jest bardzo dużo, być może także dlatego, że mamy niewielu pacjentów. Ale mogę powiedzieć szczerze, że czujemy się zabezpieczone. Wypracowałyśmy sobie też nowe procedury, zasady kontaktu z pacjentami. Na pewno nie jest już tak strasznie, jak na początku.
• A czy w szpitalu pojawia się już temat przywracania dawnych zasad, „odmrażania” oddziałów, by mogły ponownie przyjmować pacjentów bez Covid-19?
– Tak, ale nadal niewiele na ten temat wiemy. Z tego, co słyszałam, normalnie przyjmowane są porody na starej części szpitala. Podobno jest ich nawet coraz więcej. Poza tym do otwarcia przymierza się okulistyka, urologia i dziecięcy. SOR pozostaje jeszcze w przychodni na Centralnej. To tam trafiają pacjenci urazowi, z nagłymi przypadkami, którzy nie muszą być hospitalizowani. Ci, którzy wymagają przyjęcia do szpitala, nadal przewożeni są do innych miast, ostatnio najczęściej do Poniatowej lub Opola Lubelskiego.