W niedzielę na pierwsze miejsce w Hummel IV lidze wróciła Janowianka, która z problemami, ale jednak zdobyła trzy punkty w meczu ze Stalą Poniatowa (2:0). Na pełną pulę musiał się też napracować Start Krasnystaw, który wygrał na Wieniawie 2:1
Do przerwy w Janowie Lubelskim goli nie było. W 58 minucie goście mogli zrobić rywalom niezłego psikusa. W dobrej sytuacji znalazł się Jonatan Wlizło, który dostał podanie w pole karne, ale uderzył nad poprzeczką.
Swojej szansy nie wykorzystała Stal, a jakieś 120 sekund później Janowianka była skuteczniejsza. Gospodarze w swoim stylu wymienili kilka podań, a na koniec, Janusz Birut zagrał wzdłuż „piątki”, gdzie idealnie nabiegający na piłkę Jurij Perin z bliska wpakował futbolówkę do siatki.
Później gospodarze mimo kilku sytuacji nie potrafili zamknąć meczu. Dlatego w doliczonym czasie gry ciągle nie mogli być pewni wygranej. W drugiej dodatkowej minucie dobrze spisał się bramkarz. Jan Sobczuk wypiąstkował piłkę po groźnym dośrodkowaniu, przejął ją Daniel Eze i jeszcze ze… swojej połowy popędził pod bramkę przeciwnika. Minął po drodze trzech rywali, poczekał na Perina i wyłożył mu futbolówkę, a napastnik z Ukrainy dostawił tylko stopę i zaliczył czternaste trafienie w tym sezonie. A przy okazji ustalił rezultat na 2:0.
Ciekawie było na Wieniawie. Lublinianka niespodziewanie odważnie zaczęła mecz ze Startem Krasnystaw. W kilka minut gospodarze wypracowali sobie dwie sytuacje. Pierwszy strzał Tomasza Kłosa, to raczej uderzenie tylko do statystyk, bo zawodnik miejscowych uderzył za lekko, żeby zaskoczyć bramkarza. Druga próba była dużo lepsza. Kłos wziął na plecy Radosława Lenarda, odwrócił się w polu karnym i oddał dobry strzał po ziemi, ale bez zarzutu spisał się Szymon Dubaj, który zdołał odbić futbolówkę do boku.
Zamiast 1:0 wkrótce zrobiło się 0:1. Głupie przewinienie w polu karnym popełnił Mateusz Wójtowicz, bo zahaczył uciekającego tak naprawdę ze światła bramki Miłosza Ciechana. A z 11 metrów nie pomylił się były piłkarz Lublinianki Jarosław Milcz, który uderzył bardzo precyzyjnie. W drugiej połowie piłkarze Marka Kwietnia powinni zamknąć spotkanie, ale spudłowali w kilku dogodnych okazjach. Lepiej powinni się zachować przede wszystkim: Adrian Leszczyński i Łukasz Strug. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcówce, chociaż chyba niewielu się tego spodziewało.
Szymon Zabłotny obejrzał drugie „żółtko” po faulu w środku pola, a ekipa z Wieniawy musiała kończyć zawody w dziesiątkę. Mimo to zdołała wyrównać w 79 minucie spotkania. Arkadiusz Janczarek zagrał w szesnastkę do Macieja Skrzypka, a ten próbował dograć pod bramkę. I w tym momencie przypadek gonił przypadek, bo piłka odbijała się od zawodników, aż w końcu po próbie Kłosa, przekroczyła linię. Drużyna Marcina Zająca długo się jednak nie cieszyła. 180 sekund później Strug jednak zdołał pokonać Mateusza Wójcickiego. Sporę cegiełkę do gola dorzucił Jakub Nowak, który przeprowadził rajd prawym skrzydłem. Po jego centrze obrońca wybił piłkę, a z powietrza uderzył popularny „Struś”. Miał też sporo szczęścia, bo futbolówka odbiła się od Mikołaja Szymeckiego, a przez to zmyliła Wójcickiego.
Ekipy z czołówki w weekend nie miały łatwo o punkty. To samo można powiedzieć o drużynie Łukasza Gizy. Cisowianka Drzewce zmierzyła się z ostatnim w tabeli Gromem Kąkolewnica. I długo nie mogła złamać defensywy rywali. Udało się w 45 minucie, kiedy gola do szatni zdobył niezawodny Karol Kalita. Druga połowa? Goście utrzymywali skromne 1:0, a dopiero w samej końcówce „Kali” trafił po raz drugi, a za chwilę Adrian Dudkowski zapewnił już gościom spokój, a do tego kolejne trzy „oczka”.
Bardzo ważne trzy punkty zdobył w niedzielę Granit Bychawa, który ograł Ogniwo Wierzbica 4:1. Dzięki temu zbliżył się do rywali i kilku innych ekip, które ma przed sobą na odległość tylko punktu.
– Mieliśmy ten mecz pod pełną kontrolą. Szkoda straconej bramki po zamieszaniu w polu karnym. Najważniejsze jednak, że mamy trzy punkty. Musieliśmy to wygrać i plan wykonaliśmy, ale uważam, że w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo. Chciałbym też podziękować mojej drużynie, która pokazała charakter i wolę walki. Cechy wolicjonalne były na najwyższym poziomie – mówi Rafał Dudkiewicz, trener zespołu z Bychawy.
W Biłgoraju Kryształ Werbkowice prowadził z Ładą 1:0 po golu Stanisława Rybki. Bramkę do szatni, na 1:1 zdobył Michał Skubis, a po zmianie stron ten sam zawodnik zapewnił gospodarzom trzy „oczka”.
– Popełniliśmy dwa błędy indywidualne, po których rywale zdobywali bramki. Szkoda tego meczu, bo prowadziliśmy, a z przebiegu gry nie byliśmy gorsi. Uważam, że bardziej sprawiedliwy byłby remis. Z drugiej strony trzeba przyznać, że zwłaszcza przy wyniku 2:1, Łada mogła zdobyć kolejne gole. Miała przynajmniej dwie dobre sytuacje, żeby poprawić wynik – ocenia Piotr Welcz, szkoleniowiec gości.
WYNIKI 15. KOLEJKI
Grom Kąkolewnica – KS Cisowianka Drzewce 0:3 (Kalita 45, 84, Dudkowski 85) * Motor II Lublin – Górnik II Łęczna 0:0 * Gryf Gmina Zamość – Lewart Lubartów 1:2 (Bryk 41 – Zieliński 13, Sulowski 76) * Huragan Międzyrzec Podlaski – Stal Kraśnik 1:4 (Ramotowski 60 – Skrzyński 4, Zięba 15, 35, 41) * Opolanin Opole Lubelskie – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:2 (Figura 87-z karnego – M. Błajda 10, 45) * Granit Bychawa – Ogniwo Wierzbica 4:1 (Chwedoruk 37, 60, Juchna 65, Sprawka 80 – Smorga 40) * Łada 1945 Biłgoraj – Kryształ Werbkowice 2:1 (Skubis 45+1, 60 – Rybka 25) * Janowianka Janów Lubelski – Stal Poniatowa 2:0 (Perin 60, 90+2) * Lublinianka Lublin – Start Krasnystaw 1:2 (Kłos 79 – Milcz 13-z karnego, Strug 82).