Motor dopisał do swojego konta kolejne trzy punkty po zwycięstwie nad Radunią Stężyca (3:1). Jak obie strony oceniają sobotnie spotkanie?
Ostap Markiewicz (Radunia Stężyca)
– W pierwszej połowie zagraliśmy zdecydowanie za słabo, nie spodziewaliśmy się tego. Druga cześć meczu była dużo lepsza i tak trzeba było zacząć spotkanie. Brakowało nam zawodników, których z nami nie ma, ale to normalna rzecz w końcówce sezonu. Mamy kadrę, w której, jak ktoś ważny wypada, to mocno to odczuwamy. Ciężko było nam się przeciwstawić Motorowi, który buduje się od dłuższego czasu. Drużyna wygląda dobrze, jechaliśmy na ten mecz z pomysłem, aby zdobyć punkty, ale się nie udało.
Mateusz Stolarski (drugi trener Motoru Lublin)
– Przeciwnik ma w swoim zespole zawodników, którzy grali wyżej niż w drugiej lidze. Było to widać na boisku, bo indywidualnie prezentowali dużą jakość. Mieliśmy jednak na to pomysł i na to, jak zniwelować ich dobrą grę pozycyjną na swojej połowie. Chcieliśmy zagrać wysokim pressingiem i bardzo dobrze do realizowaliśmy. Dzięki temu mieliśmy bardzo dobry początek. W kwadrans wypracowaliśmy sobie cztery sytuacje i objęliśmy prowadzenie. W 30 minucie zdobyliśmy drugą bramkę. Jesteśmy mocni jako zespół, ale bramki zdobywamy dzięki wygranym pojedynkom w ofensywie naszych zawodników, co trzeba podkreślać, że nie tylko mamy pomysł jako drużyna, ale o meczu decydują piłkarze, a tak było w pierwszej połowie i te indywidualności zdecydowały. W przerwie lekko skorygowaliśmy pressing, wiedzieliśmy też, że rywal musi zaatakować. Może nie było dużej kontroli z piłką, ale byliśmy agresywni i bardzo dobrze pracowaliśmy w wysokim pressingu. Odbieraliśmy piłki i były konkrety, bo w sytuacjach było 13:3 dla nas. Nie ustrzegliśmy się błędu, ale zbyt ciężko pracujemy, żeby tracić takie proste bramki. Myślę, że wygrał zespół lepszy, który był bardzo zdeterminowany, który wie, że gra o wysokie cele w tej lidze.
Czy martwi skuteczność?
– Jeżeli zespół będzie wykorzystywał co trzecią sytuację, to będzie bardzo dobry wynik. Chcemy strzelać więcej, ale większy niepokój pojawiłby się gdybyśmy tych sytuacji nie tworzyli. Jeżeli dochodzimy do tak wielu okazji, to patrzyłbym na to bardzo optymistycznie. Nie mamy większych przestojów, jesteśmy w stanie stwarzać zagrożenie przez cały mecz.