Kacper Rosa po kontuzji Ivana Brkicia wskoczył między słupki bramki Motoru. W swoim debiucie na boiskach PKO BP Ekstraklasy przyczynił się do zwycięstwa z Lechem w Poznaniu 2:1. W drugim meczu na najwyższym szczeblu puścił cztery gole, a lublinianie ulegli u siebie Widzewowi Łódź 3:4.
Brkić był w tym sezonie niekwestionowanym numerem jeden w bramce. Zagrał we wszystkich meczach ligowych, a Rosa wystąpił jedynie w Pucharze Polski przeciwko Unii Skierniewice. Dzień przed spotkaniem w Poznaniu okazało się jednak, że Chorwat doznał bardzo poważnej kontuzji kolana i w tym sezonie już nie zagra.
Rosa dostał kredyt zaufania od sztabu szkoleniowego i bluzę z numerem jeden. – Kacper swoją ciężką pracą zasłużył, żeby do końca rundy być pierwszym bramkarzem Motoru – zapowiedział trener Mateusz Stolarski.
31-letni golkiper z Lechem był jednym z bohaterów, a z Widzewem rzeczywiście „zawalił” trzecią bramkę, którą sprezentował rywalom. Golkiper zdaje sobie jednak z tego sprawę. – W sporcie jest jak w życiu, błędy się zdarzają. Popełniłem błąd, za który biorę pełną odpowiedzialność, jak i za wynik końcowy meczu. To jest dla mnie kolejna lekcja i na pewno wyciągnę wnioski – napisał w swoich mediach społecznościowych Kacper Rosa
– Dziękuję kibicom za okazały szacunek i wsparcie dla mnie, również drużynie i ludziom, którzy oprócz dobrego słowa dali też kopa motywacyjnego. Zawszę daję z siebie 100 procent i nie spuszczał głowy. Do zobaczenia na kolejnym meczu – dodał bramkarz żółto-biało-niebieskich, z dopiskiem Motor United.
Jak to się mówi, piłka nożna, to gra błędów. Kto popełnia ich mniej, ten wygrywa. O wsparcie dla swoich zawodników od razu po meczu z Widzewem zaapelował też trener Stolarski. – Musimy budować kulturę wsparcia zawodników, ja za nich dam się pokroić. I nie dlatego, że tak mi wypada powiedzieć, tylko dlatego, że zasłużyli na kredyt zaufania, na to, żeby popełnić błąd i na to, żeby pokazali się w ekstraklasie. Nie będziemy szukać żadnego transferu. Chyba, że Kacper złapie kontuzję. Wtedy będziemy musieli. Ja jestem dumny z tego, jak on zareagował po tym błędzie i jak wrócił do meczu – mówił szkoleniowiec Motoru.