To jedno z niewielu miejsc w województwie lubelskim, z dala od zgiełku i pędu życia codziennego. Przez kilka godzin można obcować tutaj z naturą, poznawać najwspanialszą, dziką i nieco zapomnianą rzekę Bug. Na wakacyjną wyprawę po Lubelszczyźnie zabieramy dziś naszych Czytelników w niesamowitą podróż kajakiem z Mieczysławem Omelczukiem z Różanki, organizującym spływy już od ponad 20 lat.
– Bug jest jednym z najdzikszych, a przez to najpiękniejszych rzek europejskich – mówi nasz przewodnik i podkreśla, że zarówno rzeka, jak i jej dolina należą do najmniej przekształconych działalnością człowieka w Europie. – Niezwykłe walory przyrodnicze i krajobrazowe to najważniejsze zalety kajakowej wyprawy rzeką, która ulega ciągłym zmianom i przekształceniom. Zmienia się nie tylko głębokość i szerokość Bugu, ale także długość liczona wzdłuż głównego nurtu – dodaje Omelczuk.
Nawet osiem godzin w kajaku
Trasa spływu zależy od indywidualnego życzenia uczestników i może wynieść nawet od sześciu do ośmiu godzin.
– Startujemy z miejscowości Zbereże i płyniemy poprzez Sobibór, graniczny trójstyk Polska-Ukraina-Białoruś, Orchówek do Włodawy. Ta trasa liczy 36,5 kilometra. Z Włodawy można płynąć dalej przez Suszno, Szuminkę do Kuzawki, a stąd kolejne 37 km nawet aż do Kodnia. Oczywiście, gdy ktoś bierze udział w spływie po raz pierwszy czy płynie z dziećmi nie będzie porywał się na kilkugodzinną eskapadę. Zawsze pomagam w doborze trasy, zapewniam kajaki, wiosła, kamizelki i transport. Najczęściej proponuję spływ z trójstyku do Różanki. To 22 kilometry, ale jak ktoś nie daje rady, to można zakończyć wcześniej. Trzeba pamiętać, że Bug to rzeka graniczna, należy płynąć bliżej polskiej strony. Nie wolno zatrzymywać się i wychodzić na stronę naszych sąsiadów – mówi Omelczuk,
Jedną z najpopularniejszych tras, którą najchętniej wybierają turyści, zwłaszcza ci z dziećmi, wiedzie z Włodawy do Różanki. Liczy 11 kilometrów, a jej pokonanie zajmuje około dwie godziny.
500 lat historii
Meta w niewielkiej miejscowości nie jest przypadkowa i nie chodzi o to, że tutaj mieszka nasz rozmówca. Różankę ma ponad 500-letnią historię! Została założona w 1506 roku i do połowy XIX wieku była miastem rywalizującym z leżącą nieopodal Włodawą. Należała do Ostrożeckich, Pociejów, Flemmingów, Czartoryskich i Zamoyskich, których niewielkie muzeum możemy znaleźć w Organistówce, znajdującej się tuż przy parafialnym kościele św. Augustyna.
Świątynie, która z zewnątrz na myśl przywodzi raczej zamek czy pałac niż obiekt sakralny, ufundowali Róża i Adam August Zamoyscy. W kościele znajduje się neogotycki ołtarz, wykonany w latach 1929-1930. Ołtarz boczny zdobi kopia obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej z 1908 roku.
Córka Róża, czy mnich Różan?
„Obok informacji, że nazwa ta pochodzi od alei róż, którymi hrabia Zamojski wysadził drogi do Adampola lub od założonego przez niego różanego ogrodu, znajdujemy i takie, które jej nazwę wywodzą od imienia jego córki Róży, bądź imienia prawosławnego mnicha Różana, którego ludzie bardzo lubili i przetłumaczyli Różana na Różankę” – czytamy na tablicy w Organistówce.
Z mnichem Różanem wiąże się też miejscowa legenda. W czasie wojny ze Szwedami we Włodawie zatrzymał się na postój car Piotr Wielki. Pewnego dnia car zabłądził i tułał się trzy dni po bezdrożach. Czwartego dnia spotkał go Różan – mnich. Mnich wyprowadził cara, nakarmił i wskazał drogę do Włodawy. Piotr Wielki kazał wtedy wystawić pałac w Różance i oddał go w ręce Różana. Kilkadziesiąt lat później powstało miasto Różanka. Po mnichu przyjął te dobra hrabia Zamojski.
Dziś to już tylko malownicze ruiny z murowaną bramą, położone nieopodal Bugu. Pałac uległ zniszczeniu w czasie I wojny światowej (15 sierpnia 1915), a następnie został doszczętnie zrujnowany podczas kolejnej wojny. W parku przylegającym niegdyś do pałacu znajduje się pomnik przyrody.
Wszystkie dodatkowe informacje dotyczące spływu można uzyskać pod numerem telefonu 508-691-440 oraz na stronie internetowej www.kajaki.wlodawa.pl