Rozmowa z Karolem Adamczykiem, wiceprezesem zarządu Lubelskiego Klubu Kolarstwa Górskiego
W sobotę w Parku Ludowym w Lublinie odbędzie się Puchar Polski w pumptracku. Na czym polega ta dyscyplina sportowa?
- To poważne zawody, które odbywają się pod patronatem Polskiego Związku Kolarskiego. Pumptrack to wyścigi po muldach, ale bez pedałowania. Oczywiście, można przekręcać pedałami, ale to nie przyspiesza jazdy. Najważniejsza w pumptracku jest siła własnych mięśni.
Wydaje mi się, że jest to dość młoda dyscyplina. To prawda?
- Tak, w Polsce jest ona obecna dopiero drugi sezon. Na świecie zawody w pumptracku odbywają się może rok czy dwa lata dłużej.
Skąd się wziął pomysł na organizację takiej imprezy w Lublinie?
- Przy okazji renowacji Parku Ludowego wybudowano tor do pumptracku, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiego obiektu.
Pewnie niewielu lublinian zdaje sobie sprawę, że spełnia on wymagania do organizacji zawodów tej rangi. Na co dzień użytkują go przecież zwykli mieszkańcy miasta.
- Szczegółowe wymagania nie są określone. Ważne jest, żeby przejazd po torze trwał około 20-30 sek. Tor w Lublinie jest w porządku, a do tego dochodzi jego kapitalne położenie. Jest on praktycznie w centrum miasta, w pięknym Parku Ludowym. To nie jest częsta sytuacja w Polsce.
Lubelski Klub Kolarstwa Górskiego liczy się w pumptracku?
- Tak. Niedawno organizowano mistrzostwa Polski, z których przywieźliśmy worek medali, w tym dwa złota. Do tego wygraliśmy klasyfikację klubową. Pumptrack jest podobny do BMX Racingu, w którym LKKG również jest mocny.
Ilu uczestników się spodziewacie?
- Myślę, że wystartuje ponad 100 osób. Zaczynamy w sobotę o godz. 12, a zakończymy zawody w okolicach godz. 16.