"Kazia odpłaciła się nam za uratowane życie. Zniosła nam pierwsze jajo" – poinformowali właśnie za pośrednictwem Facebooka członkowie Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami Lubelski Animals. O kurze skrępowanej w reklamówce i wyrzuconej na śmietnik w centrum Lublina informowały nawet ogólnopolskie media.
>>>>> Kazię ktoś wsadził do reklamówki i wyrzucił na śmietnik w Lublinie
Do zdarzenia doszło w sobotę, 6 lutego br. – Zadzwonił do nas mężczyzna z informacją, że przy altanie śmietnikowej przy ul. Akademickiej leży kura – opowiadała nam Elżbieta Tarasińska, prezeska Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami Lubelski Animals. – Nasz rozmówca twierdził, że kura jest żywa. Początkowo nie wierzyliśmy, że taka sytuacja jest możliwa. Było 9 stopni mrozu. Poza tym według relacji mężczyzny kura znajdowała się zawiązanej reklamówce.
Na miejsce pojechała lekarka z przychodni weterynaryjnej, która potwierdziła zgłoszenie. Kura nie mógła się uwolnić z reklamówki (zawiązanej na wysokości piersi ptaka), bo nie mogła poruszać ani nogami ani skrzydłami.
Kura Kazia (bo taką ją nazwali obrońcy zwierząt) trafiła pod opiekę Lubelskiego Animalsa. Była chora. Miała dużą biegunkę. Jak relacjonowała prezeska stowarzyszenia "była też mocno odwodniona". Po badaniach okazało się, że przyczyną zatrucia są pasożyty. Ptak dostał odpowiednie leki. Wszystko wskazuje na to, że Kazia ma się coraz lepiej, bo zniosła "pierwsze jajko".
Po nagłośnieniu interwencji w mediach społecznościowych do opiekunów kury zgłosiło się wielu chętnych, którzy chcą zapewnić Kazi dożywocie w swoich gospodarstwach.