(fot. Maciej Kaczanowski)
Górnik Łęczna w minionej kolejce dość pechowo zremisował na swoim boisku z Odrą Opole w meczu podczas którego znów na trybunach zasiedli kibice. Łęcznianie wciąż czekają na zwycięskie przełamanie, a do końca sezonu pozostały już tylko cztery kolejki
Utarło się powiedzenie, że suma szczęścia w piłce nożnej zawsze równa się zeru. I po ostatnich dwóch domowych w wykonaniu Górnika trudno się z tą opinią nie zgodzić. O ile po zremisowanym 3:3 meczu z Bruk Bet Termaliką Nieciecza w szatni zielono-czarnych było sporo radości, o tyle po starciu z Odrą Opole zawodnicy i sztab szkoleniowy mogli odczuwać duży niedosyt. – Byliśmy blisko zdobycia trzech punktów, ale straciliśmy gola w 90 minucie. Bardzo żałujemy, że nie wygraliśmy tego meczu – mówi Przemysław Banaszak, napastnik Górnika, który w sobotę na tyle skutecznie w jednej z akcji naciskał na Piotra Żemłę, że ten wpakował piłkę do własnej siatki. – Ten remis nie może cieszyć. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i w pełni dominowaliśmy. W drugiej połowie spotkanie się wyrównało. Strzeliliśmy bramkę na 1:0. Niestety, w ostatnich minutach straciliśmy bramkę i zremisowaliśmy mecz – ocenia obrońca łęcznian, Leandro.
Obaj piłkarze podkreślali też, że czuli wsparcie kibiców, którzy wreszcie ponownie mogli zasiąść na trybunach. – Z boiska było słychać, że kibice są z nami i nas wspierają. Na stadionie było bardzo głośno i jako piłkarze cieszymy się, że możemy grać spotkania przy udziale publiczności – zdradza Banaszak. – Chciałbym podziękować kibicom za wsparcie. Bardzo miło było znów usłyszeć ich doping z trybun. Przykro mi, że nie mogliśmy dać im prezentu w postaci trzech punktów – dodaje Leandro.
Po 30 kolejkach Górnik spadł za piątego na szóste miejsce w tabeli kosztem ŁKS Łódź. To ostatnia z lokat, która po zakończeniu sezonu gwarantuje prawo gry w barażach. – Gdybyśmy wygrali z Odrą bylibyśmy bardzo blisko zapewnienia sobie gry w barażach o PKO BP Ekstraklasę. Jednak nadal jesteśmy w grze o awans i nie możemy spuścić głów, bo to byłoby najgorsze co moglibyśmy teraz zrobić. Mam nadzieję, że dobrze przygotujemy się do meczu z ŁKS Łódź – mówi Banaszak. – Do końca sezonu mamy jeszcze cztery mecze. Jesteśmy drużyną i będziemy walczyć do końca – zapowiada Leandro.
Kolejna okazja do przełamania passy meczów bez zwycięstwa już w najbliższą sobotę. Wówczas zielono-czarni zagrają w Łodzi ze wspomnianym ŁKS, który w minionej kolejce wygrał na wyjeździe z Puszczą Niepołomice 3:2. Jesienią w Łęcznej z wygranej cieszył się Górnik. Jeśli zespół Kamila Kieresia wywalczyłby także komplet punktów ze spadkowiczem na wyjeździe to walka w barażach będzie dla łęcznian wielce prawdopodobna.