Pacjenci nie mogą się doczekać na planowe zabiegi, a szpitale rozkładają ręce. Nieoficjalnie mówi się, że odmrażanie opieki medycznej sprzed epidemii koronawirusa miałoby zacząć się już na początku maja. Decyzji ministra zdrowia nadal jednak nie ma
– Mama czeka na zabieg chirurgiczny w szpitalu przy al. Kraśnickiej zaplanowany jeszcze w ubiegłym roku. W związku z epidemią koronawirusa operacja nie odbyła się. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, kiedy można jej oczekiwać – denerwuje się pan Paweł z Lublina.
Operacja jego mamy była zaplanowana na drugą połowę kwietnia. – Szpital każe dzwonić w maju i pytać, może będzie już coś wiadomo. Rozumiem, że koronawirus w tej chwili jest największym problemem, ale co z pozostałymi pacjentami? Nikt już o nich nie myśli? – pyta nasz rozmówca.
– Rzeczywiście nie dzwonimy do pacjentów, ale po prostu nie mamy dla nich żadnych informacji, nawet o przybliżonych terminach zabiegów. Cały czas obowiązuje decyzja ministra zdrowia i wojewody wydana w związku z epidemią i przyjmujemy tylko pacjentów w stanach nagłych – tłumaczy dr n.med. Małgorzata Piasecka, p.o. zastępcy dyrektora ds. lecznictwa szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
– Mamy świadomość, że pacjenci czekają w kolejce do zabiegów czy wizyt planowych. Niewykluczone, że część z nich może się do nas zgłosić w trybie pilnym, bo wydłużone oczekiwanie może wpłynąć na stan ich zdrowia – przyznaje dr Piasecka i zapewnia, że szpital poinformuje o nowym terminie, kiedy ograniczenia zostaną zniesione.
Podobnie jest w innych placówkach. - Mamy sygnały z Ministerstwa Zdrowia o przygotowaniach do odmrażania standardowego udzielania świadczeń. Wytycznych m.in. co do sposobu, w jaki miałoby to się odbywać, na razie jednak nie ma – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie.
Dodaje: Ograniczamy się nadal do udzielenia świadczeń niezbędnych ze względu na zagrożenie zdrowia i życia pacjenta. W dalszym ciągu udzielamy teleporad, ale w pilnych przypadkach przyjęcia odbywają się na miejscu w poradni.
Zaznacza, że nie wszystkie przyjęcia planowe zostały ograniczone, dotyczy to m.in. onkologii, programów lekowych czy położnictwa.
– W tym momencie w naszym szpitalu jest hospitalizowanych 240 pacjentów na różnych oddziałach, blisko 40 proc. łóżek jest zajętych. To osoby przyjęte w stanach nagłych, bo tylko w takim trybie w związku z epidemią możemy udzielać świadczeń – mówi Kamila Ćwik, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Chełmie. – Nie ma jednak obaw, że ktoś, kto miał planowy zabieg np. pod koniec marca, nagle trafi na koniec kolejki. Ona się po prostu przesunie.
Do powrotu do leczenia sprzed epidemii szykują się lekarze specjaliści. W przypadku okulistyki odmrażanie miałoby zacząć się od planowych operacji zaćmy i porad ambulatoryjnych. Rekomendacje w tej sprawie zostały już złożone w Ministerstwie Zdrowia.
– Po akceptacji, prawdopodobnie w najbliższych tygodniach, ogłosi je prof. Marek Rękas, konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki. Na początku wykonywalibyśmy 50 proc. liczby zabiegów sprzed epidemii, czyli maksymalnie trzy zabiegi na dwie godziny – mówi prof. Robert Rejdak, kierownik Kliniki Okulistyki Ogólnej SPSK1 w Lublinie i prezes Stowarzyszenia Chirurgów Okulistów Polskich.
Kiedy można się spodziewać powrotu do leczenia sprzed epidemii? – Na razie za wcześnie o tym mówić. Tworzone są plany – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia.