Epidemia koronawirusa, nasze działania i zachowania to materiał na setki badań socjologów, psychologów, ekonomistów, politologów...
Prof. dr hab. Genowefa Sobczyk z Katedry Marketingu na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, jako jedna z pierwszych badaczek przyjrzała się naszym zachowaniom podczas epidemii.
– Badanie dotyczące nowej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy przeprowadziłam w 215 gospodarstwach domowych w województwie lubelskim i podkarpackim – mówi profesor Sobczyk. – Było to zdalne badanie internetowe dotyczące między innymi wpływu zaistniałej sytuacji epidemiologicznej na stan gospodarki, sferę społeczną i konsumpcję w Polsce.
Obawy i niepokoje
Okazało się, że około 10 marca aż 60,47 proc. wszystkich ankietowanych zrobiło zapasy żywności i środków czystości. Były to zakupy znacznie większe niż zwykle, bo wystarczyły ich rodzinom na około tydzień. Do wyjścia do sklepów skłoniło nas przekonanie, że pandemia będzie miała silny i negatywny wpływ na stan gospodarki, sferę społeczną i konsumpcję w Polsce (uważa tak blisko 70 proc. pytanych). Liczymy jednak na to, że rząd przy pomocy UE i mobilizacji społecznej poradzi sobie z epidemią (ponad 70 proc. odpowiedzi).
Nie oznacza to jednak, że się nie boimy.
W pierwszym badaniu „Czego boją się Polacy w związku z koronawirusem?” przeprowadzonym jeszcze w marcu przez Katarzynę Hamar i Martę Marchlewską, psycholożki IPPAN oraz Marię Baran (Uniwersytet SWPS) okazało się, że aż 26 proc. ankietowanych czuje, że czasami ich stan zdenerwowania sytuacją związaną z pandemią jest bliski paniki.
W kwietniu (badanie jest powtarzane regularnie – przyp. aut.) poczucie to towarzyszyło już 29 proc. ankietowanych. Co ciekawe, najbardziej nie niepokoi nas stan zdrowia. Najwięcej respondentów obawia się teraz kryzysu finansowego i załamania rynku (80 proc. i znaczny wzrost od marca, kiedy to odpowiedziało tak „tylko” 71 proc. pytanych) oraz przepełnionych szpitali i niewydolnej służby zdrowia (79 proc.). Znaczny procent Polaków obawia się także o swoich bliskich: tego, że zachorują (75 proc.) lub, że ich sytuacja finansowa się pogorszy (75 proc.).
Izolacja, maseczki i papier toaletowy
Dlaczego obawy o przyszłość ekonomiczną są większe niż strach przed zakażeniem?
– Możemy tylko spekulować. Częściowo powodem może być to, w jaki sposób myślimy o wirusie i czego w związku z nim doświadczamy. Po pierwsze: nawet rosnąca liczba zachorowań ciągle jest zbyt mała, by mówić o masowości zjawiska. Zdecydowana większość z nas nie ma w rodzinie i wśród bliskich znajomych nikogo, kto zachorował. Po drugie: dość powszechnie wierzymy, że wirus jest groźny głównie dla osób starszych, ogólnie osłabionych czy cierpiących na choroby przewlekłe. Będąc osobą młodą albo w średnim wieku możemy postrzegać zagrożenie wirusem, jako coś nas nie dotyczy. Po trzecie: część z nas przyjęła argumenty, które formułowano w początkach pandemii o tym, że CoVid-19 to tylko silniejsza grypa, a więc coś absolutnie zwyczajnego i do przezwyciężenia. Z kolei inni pocieszają się, że wystarczy myć ręce by uniknąć zarażenia. Paradoksalnie, choć koronawirus może okazać się śmiertelny, poczucie zagrożenia związanego ze zdrowiem udaje nam się oswoić. Możemy coś zrobić; pozostać w domu, unikać kontaktów z innymi, nosić rękawiczki i maseczki... kupować papier toaletowy. Być aktywnym – wylicza dr hab. Piotr Michoń, prof. UEP Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, który do 14 kwietnia przebadał 1522 Polaków.
Z jego badań wynika ten sam wniosek: okazało się, że największe obawy wzbudza pogorszenie sytuacji gospodarczej w Polsce (93 proc. badanych); wzrost bezrobocia (90 proc.), wzrost ubóstwa rodzin (80 proc.). Zachorowania obawia się trzech na pięciu badanych.
Boimy się paniki innych
– Gdy na horyzoncie majaczy bezkształtna wizja kryzysu gospodarczego, wszystkie działania wydają się bezcelowe lub spóźnione (na przykład oszczędzanie na gorsze czasy). Obawiamy się tego, co nieznane. Czujemy się bezsilni, nieprzygotowani, bezbronni. A to dodatkowo napędza nasze obawy przed kryzysem gospodarczym. Ponadto, w przeciwieństwie do zagrożeń dla zdrowia, konsekwencje ekonomiczne pandemii odczuwa już bardzo wielu badanych. O ile większość z nas nie ma wśród bliskich kogoś kto zachorował, jest niemal pewne, że my sami lub ktoś z naszej rodziny czy przyjaciół stracił – całkowicie lub częściowo – pracę, zamówienia, możliwości zarobkowania – podsumowuje Michoń.
W trakcie epidemii koronawirusa tylko 30 proc. z nas pracuje tak jak dotychczas. Prawie 42 proc. pracuje z domu, a co dziesiąta osoba czasowo nie pracuje, bo jej pracodawca nie ma możliwości prowadzenia zwykłej działalności.
Aż 8 proc. ankietowanych straciło już zatrudnienie, a ponad połowa badanych (54 proc.) już doświadczyła spadku dochodu we własnym gospodarstwie domowym.
– Polacy boją się też paniki i nieracjonalnych zachowań innych ludzi (72 proc.) oraz zbyt szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa na skutek nie stosowania się innych do zaleceń (74 proc.) – dodają badaczki IPPAN. – Ponad połowa Polaków (62 proc.) obawia się też ograniczenia swobód obywatelskich, możliwości wprowadzenia dyktatury, zakażenia wirusem oraz zmiany trybu życia (64 proc.).
Pandemia i osamotnienie
Z badań wynika, że wszystkich zagrożeń bardziej boją się kobiety niż mężczyźni. Większe obawy towarzyszą też osobom starszym niż młodszym.
Młodsi mniej stosują się do wszystkich zaleceń niż starsi, poza jednym: to starsi częściej chodzą do sklepów. Niezależnie od poziomu wykształcenia ludzie raczej nie robią zapasów żywieniowych po to, by ograniczyć zbyt częste wychodzenie z domu (34-40 proc).
– Osoby z niższym wykształceniem zazwyczaj mniej boją się zagrożeń związanych z koronawirusem niż osoby z wykształceniem średnim i wyższym – podsumowują psycholożki. – Mieszkańcy większych miast (pow. 20 tys. mieszkańców) najbardziej boją się przepełnionych szpitali. Niestosowanie się do zaleceń i zbyt szybkie rozprzestrzenianie się wirusa budzą najmniejszy lęk na wsi.
Psycholog dr hab. Łukasz Okruszek wraz z zespołem Pracowni Neuronauki Społecznej z Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk wykonali analizę dotyczącą poczucia samotności w czasie pandemii. Pierwsze badania przeprowadzili 15 marca, a potem ponowili je po dwóch tygodniach. Okazało się, że obawa o własne zdrowie jest wyższa wśród osób, które dobrowolnie stosowały zalecenie ścisłej izolacji.
– Wyniki badania wskazują, że obawy wywołane pandemią i jej skutkami na początku stanu zagrożenia epidemiologicznego mogą wiązać się z rosnącym poczuciem osamotnienia.
Samotność przyczynia się do specyficznych reakcji na pandemię Covid-19. Osoby samotne mniej obawiają się o swoje zdrowie i zdrowie swoich najbliższych. Jednocześnie jednak osoby samotne wykazują większe obawy związane z negatywnymi skutkami długotrwałej izolacji na swoje relacje z innymi i na dobrostan psychiczny – podsumowuje dr Okruszek.
Zdalna praca, korespondencyjne wybory
Mniej boimy się tego, że zabraknie produktów spożywczych i higienicznych na półkach sklepowych (40 proc.), ale z badania wykonanego na UMCS wynika też, że boimy się o przyszłość swoją i swojej rodziny jeśli sytuacja zagrożeń zdrowotnych przedłużała się. Zdecydowanie tak na pytanie o to odpowiedziało 50,23 proc. ankietowanych, a raczej tak: 36,28 proc.
– Badania pokazały, że Polacy akceptują wprowadzone metody walki z epidemią – dodaje prof. Genowefa Sobczyk i wylicza, że
• ponad 93 proc. ankietowanych popiera zdalną naukę i pracę
• 72 proc. za przydatne uważa wprowadzenie rotacyjnego czasu pracy w małych zespołach
• ponad 87 proc. chwali sobie możliwość zamawiania zakupów w sklepach z dostarczeniem do domu
• ponad 77 proc. dostęp online do usług (kultury, imprez sportowych, zajęć rozwijających różne umiejętności)
Nie liczymy jednak na to, że pandemia wyzwoli solidaryzm społeczny i złagodzi atmosferę sporu. Taki scenariusz zakłada jedynie 18,60 proc. z nas. Blisko 60 proc. uważa natomiast, że pandemia spowoduje rozwój dziedzin, na które wzrosło zapotrzebowanie (zwłaszcza związane ze służbą zdrowia).
Tematem, którym nie schodzi z czołówek mediów są wybory prezydenckie. Dr Katarzyna Hamer i dr Maria Baran (Uniwersytet SWPS) spytały, czy Polacy wzięliby udział w wyborach wymagających wyjścia do komisji wyborczej. Na pytanie „Gdyby wybory prezydenckie miały się odbyć w czasie trwania epidemii, czy wziąłby/wzięłaby Pan/i w nich udział?” tylko 23 proc odpowiedziała pozytywnie.
Jednak gdyby wybory miały odbyć się w późniejszym terminie, gdy epidemia się skończy, udział w nich deklaruje już 77 proc. badanych. W sondażu SW Research, zleconym przez portal rp.pl, zapytano respondentów, czy wezmą udział w wyborach prezydenckich, jeśli będą zorganizowane w formie korespondencyjnej. Odpowiedzi „tak” udzieliło 28,2 proc. „Nie” odpowiedziało aż 47,8 proc. 24 proc. nie ma zdania w tej sprawie.