Zbigniew Krężel, mieszkaniec okolic Cycowa, pochwalił się nam wczoraj nietypową rodzinną pamiątką. To pochodzący z lat 50. ubiegłego wieku cep.
– Kiedyś rolnictwo to był bardzo ciężki kawałek chleba – opowiada pan Zbigniew. – Zboże kosił kosą mój tata. Matula to podbierała, a ja wiązałem i stawiałem po dziesięć snopów. Wszystko się ręcznie robiło. Nie to, co teraz, kiedy kombajn wszystko zbiera. Nawet słomy się samemu nie rusza.
70 lat temu było też niebezpiecznie. Krężel z rozrzewnieniem wspomina, że spiesząc się kiedyś na randkę był na tyle nieuważny, że omal nie przebił ojca widłami.
– Zresztą sam zbiór żyta to nie był koniec. Mój tata przez całą zimę codziennie młócił zboże cepem, który został mi na pamiątkę – mówi czytelnik. – Potem trzeba było przewiać żyto i zawieźć ziarno do młyna. A do młyna to były wtedy ogromne kolejki, ale warto było czekać. Pamiętam, jak matula wypiekała chleb z tej mąki. Przepyszny był. Nie taki, jak teraz!