Dwunasty mecz ligowy i jedenaste zwycięstwo piłkarzy Pawła Babiarza. Tomasovia w sobotę pokonała na wyjeździe Kłos Chełm 4:0. Pierwszą bramkę goście zdobyli jednak dopiero po godzinie gry.
W pierwszej połowie kilka razy z groźnymi kontrami wychodzili gospodarze. Żadnej nie potrafili jednak zakończyć celnym strzałem do siatki Łukasza Bartoszyka. Niebiesko-biali byli częściej przy piłce, ale mieli problem, żeby przedrzeć się przez szczelną defensywę rywali. W efekcie, po 45 minutach było 0:0.
Po zmianie stron przyjezdni byli już zdecydowanie groźniejsi. A konkretnie Karol Karólak, który trzy razy znalazł się w dogodnych sytuacjach. Najpierw niepotrzebnie próbował szukać lepiej ustawionych kolegów. A później strzelił w bramkarza i nad poprzeczką. Wydawało się, że gol dla lidera wisi jednak w powietrzu. I tak dokładnie było. Po godzinie gry błąd przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego popełnił bramkarz Kłosa, który minął się z piłką. A z prezentu skorzystał Damian Szuta i wpakował piłkę do siatki.
Wiadomo, że od tego momentu piłkarzom z Tomaszowa Lubelskiego grało się już łatwiej. Wynik długo się jednak nie zmieniał. Dopiero w 81 minucie Marcin Żurawski wykorzystał rzut karny. Ten sam gracz ponownie uderzył do siatki z „wapna” 180 sekund później. A rezultat w końcówce ustalił Jakub Witkowski. I ostatecznie po raz drugi w tym sezonie niebiesko-biali pokonali Kłosa do zera. W pierwszej rundzie zaaplikowali przeciwnikowi aż osiem goli.
– Chociaż nic nie strzeliliśmy, to wcale nie narzekam na pierwszą połowę. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce, ale rywale nie dopuszczali nas do sytuacji. Mimo wszystko w szatni było spokojnie. Mówiłem chłopakom: grajmy swoje, a Kłos opadnie w końcu z sił. I tak dokładnie było. Coraz mocniej naciskaliśmy przeciwnika i w końcu otworzyliśmy wynik. Rzuty karne? Gospodarze ratowali się faulami w korzystnych dla nas sytuacjach, więc nie było wątpliwości. A ogólnie mieliśmy w tym meczu bardzo dużą przewagę – ocenia Paweł Babiarz, opiekun Tomasovii.
Podopieczni Roberta Tarnowskiego żałują za to pierwszej połowy. – Uważam, że przed przerwą to my byliśmy groźniejsi – wyjaśnia szkoleniowiec. – Po kontrach mieliśmy ze trzy sytuacje i można było coś strzelić. Szkoda dwóch pierwszych bramek po przerwie. Pierwsza padła po ewidentnym błędzie bramkarza, a druga po niepotrzebnym faulu w niezbyt groźnej sytuacji. Wiadomo, że Tomasovia ma jakość i przewyższała nad pod względem piłkarskim. Moim zdaniem nie zasłużyliśmy jednak na aż tak wysoka porażkę – dodaje trener Tarnowski.
Kłos Gmina Chełm – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:4 (0:0)
Bramki: D. Szuta (60), Żurawski (81 i 84-obie z karnych), Witkowski (89).
Kłos: Łopąg – Fornal, Poznański, Flis, Rutkowski, J. Rak, Krawiec, Kamola (83 Leśniak), Jabłoński (65 Filipczuk), Siatka, Wójcicki (72 Brzozowski).
Tomasovia: Bartoszyk – Żurawski, Chmura, Zozulia, Pleskacz (84 Błajda), Karólak (80 Witkowski), Skiba, Słotwiński (62 Smoła), Dorosz, D. Szuta, J. Szuta (85 Sałamacha).
Żółte kartki: J. Rak, Kamola – Pleskacz.
Sędziował: Patryk Zielant (Biała Podlaska).