Kibice Górnika Łęczna nie zdążyli jeszcze na dobre pogodzić się z porażką swoich ulubieńców w półfinałowym meczu barażowym o PKO BP Ekstraklasę po rzutach karnych z Motorem Lublin, a tuż po zakończeniu meczu otrzymali kolejny potężny cios. Legenda klubu – Veljko Nikitović w czwartek późnym wieczorem zakomunikował, że odchodzi z Górnika po 20 latach!
Do klubów piłkarskich przez lata trafiają setki piłkarzy. Jedni tylko na na chwilę, inni zostają na nieco dłużej, a jeszcze inni spędzają w nich kilka lat, po czym i tak ruszają w świat szukając nowych miejsc pracy po zakończeniu piłkarskiej kariery. Ludzi, którzy w jednym klubie spędzają niemal połowę życia jest w dzisiejszych czasach coraz mniej. Tymczasem w Łęcznej taka „romantyczna” jak na futbol historia trwała niemal 20 lat i nie zapisał jej Polak tylko Serb. Mowa oczywiście o Veljko Nikitoviciu, który w Górniku Łęczna był piłkarzem, skautem, prezesem, a ostatnio dyrektorem sportowym. Jednak 30 maja po porażce zielono-czarnych na Arenie Lublin z Motorem w półfinale baraży powiedział „pas”.- 20 lat niesamowitej podróży, dużo radości, dużo płaczu. Byłem zawodnikiem, skautem, prezesem, dyrektorem sportowym. Dziś ta podróż dobiegła końca – zakomunikował Nikitović za pośrednictwem facebooka. – Każdej osobie z którą miałem do czynienia przez 20 lat chce podziękować. Dziękuję też mojej rodzinie, kochanej żonie Ewie Nikitović, bo ona musiała znosić moje humory przez ten czas. Moim wspaniałym dzieciakom bo to one mnie napędzały cały czas do tego że Górnik Łęczna jest najlepszy – dodał 43-latek.
Serb w Górniku spędził ponad 20 lat i przeżył w tym klubie niemal wszystko, dlatego warto wspomnieć o tym co przez ponad dwie dekady zdarzyło się gdy był w klubie.
Po raz pierwszy Nikitović trafił do Łęcznej wiosną 2001 roku. Siódmego marca zaliczył nieco ponad 25 minut w przegranym przez łęcznian meczu 1/4 Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze. Natomiast tydzień później w rewanżu z tym samym rywalem rozegrał 90 minut. I na tym jego bilans w tej rundzie się zakończył – serbski pomocnik wrócił do swojej ojczyzny. Drugi raz do Łęcznej Nikitović trafił latem 2004 roku kiedy Górnik pierwszy raz w historii grał na poziomie ekstraklasy. Zagrał w sześciu meczach – trzy razy wychodząc w pierwszym składzie i trzy razy z ławki. Zielono-czarni utrzymali się w lidze, a Nikitović spędził na Lubelszczyźnie kolejne trzy sezony. Jednak kiedy po zakończeniu rozgrywek 2006/2007 Górnik został karnie zdegradowany o dwa poziomy rozgrywkowe przeniósł się do rumuńskiego FC Vaslui. Wytrzymał tam jednak tylko pół sezonu, zagrał jeden mecz i wiosną 2008 znów był piłkarzem Górnika i jako piłkarz reprezentował go aż do końca sezonu 2015/2016 – najpierw w I lidze, a w sezonie 2013/2014 pod wodzą Jurija Szatałowa świętował kolejny w historii klubu awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Zanim jednak to się stało wraz z kolegami był piłkarzem… GKS Bogdanka (lata 2011-2013). Potem łęcznianie wrócili do swojej historycznej nazwy i występują pod tym szyldem po dziś dzień.
Nikitović piłkarską karierę zakończył po sezonie 2015/2016 łącznie rozgrywając ponad 270 meczów dla Górnika, w tym dokładnie 106 w PKO BP Ekstraklasie. Po tym jak Serb zawiesił buty na kołku został w klubie gdzie pracował jako skaut i członek zarządu. Po kolejnym spadku z Górnika z ekstraklasy (sezon 2016/2017) został jego prezesem. Klub miał wówczas ogromne długi, a Nikitović musiał odbudować zespół nie tylko pod względem sportowym, ale przede wszystkim finansowo-organizacyjnym. Duma Lubelszczyzny przetrwała, choć rozgrywki Fortuna I Ligi zakończyły się spadkiem Górnika do drugiej ligi. Nikitović przestał być prezesem zielono-czarnych, ale 14 grudnia 2018 roku objął stanowisko dyrektora sportowego, które sprawował do 30 maja 2024. W tym czasie klub pod wodzą Kamila Kieresia wywalczył najpierw awans do Fortuna I Ligi, a następnie po wygranych meczach barażowych wrócił na sezon do PKO BP Ekstraklasy. Minione rozgrywki Górnik zakończył na 12. miejscu w Fortuna I Lidze, a obecny sezon zakończył na piątym miejscu.
Nikitović w Górniku Łęczna przeżył zarówno wzloty i upadki, ale na stałe wpisał się do historii klubu z górniczego miasta, gdzie zasłużenie uchodzi za jedną z legend zielono-czarnych. Bez 43-letniego dziś Serba Górnik z pewnością nie będzie już taki sam, a o kolejne cele będzie bić się już bez jednego z najważniejszych ludzi w swojej blisko 45-letniej historii.