Coraz więcej wiadomo o tym, jak koronawirus zdemolował finanse samorządu Lublina. Radykalnie spadły wpływy z biletów komunikacji miejskiej, z opłat za przedszkola, żłobki i za postój w Strefie Płatnego Parkowania i korzystanie z obiektów sportowych. Przyznaje to w swoim sprawozdaniu prezydent miasta.
– Konsekwencją sytuacji epidemicznej jest znaczące zmniejszenie dochodów budżetu miasta – stwierdza prezydent Krzysztof Żuk w swoim sprawozdaniu o stanie miejskiej kasy po pierwszym półroczu. Rozliczenie trafiło już do Rady Miasta, która omówi je na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu zaplanowanym na 3 września.
Proporcjonalnie za mało
W dużym uproszczeniu można przyjąć, że przez pół roku budżet miasta powinien osiągnąć połowę rocznych dochodów. Tymczasem z dokumentu wynika, że w pierwszym półroczu miasto osiągnęło tylko 40,9 proc. planowanych na ten rok dochodów własnych. To nie jest dobra wiadomość.
Przyczyn jest kilka. Wśród nich jest fakt, że wiele przedsiębiorstw musiało radykalnie ograniczyć działalność, przez co zmalały wpływy z podatku dochodowego od firm, którego część trafia do kasy miasta. Wielu pracownikom okrojono wypłaty, przez co spadły wpływy z podatku PIT, którego część zasila budżet Lublina.
Jak znaczny był to ubytek?
Z podatku dochodowego od firm (CIT) wpłynęło przez pół roku tylko 46,5 proc. planowanej kwoty, zaś z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) jedynie 42,8 proc. spodziewanych pieniędzy.
Tu jest duży uszczerbek
Na miejskich finansach odbiło się również to, że mieszkańcy przez pewien czas nie korzystali z miejskich usług wcale lub w ograniczonym zakresie. Dlatego nie tylko w kwestii podatków nie udało się osiągnąć wskaźnika 50 proc. dochodów. W przypadku opłat za przedszkola wykonanie rocznego planu to zaledwie 31,6 proc., zaś w żłobkach 33,8 proc.
Jaskrawym przykładem jest komunikacja miejska, bo sześciomiesięczne wpływy ze sprzedaży biletów to zaledwie 27,2 proc. kwoty zaplanowanej na cały rok. Wynika to z faktu, że w pewnym momencie autobusy i trolejbusy niemal całkowicie opustoszały i np. kwietniowe wpływy z biletów były aż o 80 proc. niższe od tych z kwietnia roku ubiegłego. Z kolei uzyskane przez miasto wpływy z opłat za jazdę na gapę to zaledwie 26,6 proc. rocznego planu.
Z komunikacją jest jeszcze jeden problem. Chociaż z biletów uzyskano zaledwie 27,2 proc. planowanej kwoty, to wydatki na zapłatę dla przewoźników zostały przez pół roku wykonane już w 69,7 proc. całorocznego planu. Ratusz tłumaczy, że wynika to ze spłaty zeszłorocznych zobowiązań za usługi przewozowe.
Ubytków jest więcej
50-procentowego wskaźnika dochodów nie osiągnęła również Strefa Płatnego Parkowania, bo sześciomiesięczne wpływy z opłat za postój to zaledwie 38,2 proc. planu. I chociaż od kwietnia parkowanie w ścisłym centrum podrożało, to półroczny przychód ze strefy jest o 1 mln zł mniejszy w porównaniu z pierwszym półroczem 2019 r.
Mniejsze od spodziewanych (38,3 proc. rocznego planu) są również wpływy z mandatów nakładanych przez Straż Miejską, która na pewien czas została „wyjęta” przez wojewodę spod władzy miasta. – Od początku kwietnia strażnicy miejscy podlegali nadzorowi policji i realizowali przede wszystkim działania w zakresie zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa – tłumaczy prezydent.
Ratusz: zaciskamy pasa
Wspomniane niedobory (a jest ich więcej) oznaczają dla miasta wielomilionowy uszczerbek w kasie. Jak duży? Przyjmijmy, że przez pół roku do budżetu miasta powinna wpłynąć połowa zaplanowanych na ten rok dochodów własnych. Połowa, czyli 662,5 mln zł. Rzeczywiste wpływy wyniosły 542 mln zł, czyli do połowy zabrakło 120 mln zł. To oczywiście duże uproszczenie, ale obrazujące poważny problem, z którym musi się zmierzyć samorząd.
Prezydent twierdzi w swym sprawozdaniu, że jest zmuszony do „zdecydowanych działań oszczędnościowych we wszystkich możliwych obszarach działalności”, a niektóre wydatki są „wstrzymywane lub przesuwane w czasie”.
Odkładają część wydatków
W tym roku nie dojdzie do skutku planowana przebudowa skweru między blokami przy ul. Montażowej 10 i 12 oraz Motorowej 9, zrezygnowano też z budowy nowej altany w Ogrodzie Saskim w miejsce tej strzaskanej przez powalone drzewo. Wstrzymano również budowę zaplecza szatniowego dla boiska do rugby przy ul. Magnoliowej. Na przyszły rok odłożone zostało opracowanie projektu remontu rozpadającej się kapliczki Chrystusa Frasobliwego przed gmachem Centrum Kultury przy ul. Peowiaków.
Wiadomo już, że na tym cięcia się nie skończą. Wszystko wskazuje na to, że na wyznaczonym na 3 września posiedzeniu Rada Miasta będzie skreślać z budżetu kolejne wydatki. Z określeniem skali cięć prezydent jeszcze się wstrzymuje, czekając na dane finansowe za sierpień.
Ubytek miejskich dochodów wskazywany jest również jako przyczyna wstrzymania szeregu inwestycji z budżetu obywatelskiego. Do tego tematu powrócimy obszernie we wtorkowym wydaniu Dziennika.