Pomimo wzrostu zakażeń, ludzie chorują łagodniej. Rekord zachorowań na COVID-19 nie oznacza jeszcze zagrożenia dla szpitalnictwa w Polsce - powiedział w rozmowie z PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut.
W sobotę resort zdrowia poinformował, że badania potwierdziły 40 876 nowych zakażeń koronawirusem - to najwięcej w pandemii. Zmarły 193 osoby z COVID-19
Pytany przez PAP o ten rekord prof. Gut przyznał, że ma on związek z tym, że "nie zmieniło się nic" w zachowaniu ludzi. - Ten rekord może jeszcze wzrosnąć. To jest wypadkowa zachowań ludzkich. Takiego wyniku się nie spodziewałem - powiedział naukowiec.
Jednocześnie ocenił, że nawet tak wysoki stopień zakażeń nie stanowi "zagrożenia dla szpitalnictwa". - Mieliśmy zajęte ponad 20 tys. łóżek. W ciągu ostatnich dni, pomimo wzrostu zakażeń była reedukacja zajętych łóżek, czyli ludzie chorują łagodniej, co wynika z tego, że część populacji jest zaszczepiona - powiedział.
Problem - jak wskazał - "był w zgonach, bo osoby niezaszczepione nie chciały szybko iść do lekarza, przez co rosło szerzenie wirusa, ale problem zgonów też się zaczął 'prostować'".
Pytany o skuteczność wezwań rządu o wprowadzanie pracy zdalnej, prof. Gut ocenił, że "to nie są restrykcje, a odwoływanie się do zdrowego rozsądku". Jednocześnie stwierdził, że sam wolałby bardziej restrykcyjne metody, np. wprowadzenie nakazu szczepień.
Profesor jednoczenie uspokaja, że wzrost zakażeń "kiedyś zacznie maleć". W tym kontekście podkreślił wagę dalszych szczepień. - Co daje sczepienie? Przygotowuje organizm do zakażenia i skraca później okres emisji, czasami nawet do zera. Czyli zakażona osoba zakaża znacznie krócej - mówi.
Zapytany, czy możliwy jest jeszcze powrót do stanu sprzed pandemii, prof. Gut stwierdził, że należy się przyzwyczaić do stanu obecnego.