(fot. KPR PADWA ZAMOŚĆ)
W ostatnim spotkaniu w tym roku KPR Padwa Zamość zainkasowała komplet punktów za zwycięstwo z KPR Autoinwest Żukowo 31:28. Przerwa w rozgrywkach potrwa do 28 stycznia
Pierwsze 30 minut gospodarze rozegrali w bardzo dobrym stylu. Cieszył wynik, gra w ataku i obronie. Efektem było wysokie prowadzenie podopiecznych trenera Zbigniewa Markuszewskiego. W 10 minucie gospodarze prowadzili 8:2. W dobrej dyspozycji strzeleckiej byli Kacper Adamczuk, Karol Małecki, zaś w zamojskiej bramce rządził Krzysztof Kozłowski. Po kwadransie i golu Łukasza Szymańskiego było już 11:4 dla Padwy. Swoje do zdobyczy bramkowej dorzucili Miłosz Bączek, Kacper Mchawrab, Tomasz Fugiel oraz Adamczuk. Efekt? Wygrana pierwsza odsłona aż 21:11.
Problemy gospodarzy zaczęły się w drugiej części. W 40 min było jeszcze 25:15 dla Padwy. Wysokie prowadzenie rozprężyło nieco miejscowych, którzy wyraźnie spuścili z tonu. To już nie była taka sama Padwa, jak w pierwszej odsłonie. Zaczęły szwankować dynamika i skuteczność. Ku uciesze gości, zaczął bronić golkiper z Żukowa. 15 minut przed końcem przewaga zamościan stopniała do pięciu trafień (26:21). Był to sygnał ostrzegawczy dla podopiecznych trenera Markuszewskiego. Miejscowi zwiększyli czujność i pilnowali wyniku. Cztery minuty przed końcem wygrywali 31:24. Mecz zakończył się zwycięstwem zamościan 31:28. – Do przerwy zagraliśmy naprawdę dobrze. Niestety, zawodnicy w przerwie chyba uwierzyli, że ten mecz już się skończył. I to jest bardzo przykre. Spotkanie pokazało, ile jeszcze pracy przed nami. 30 minut potrafimy grać super, ale niestety kolejne 30 minut nie realizujemy taktyki – nie szczędził krytyki szkoleniowiec Padwy Zbigniew Markuszewski. – Mecz jednak wygraliśmy. Chcieliśmy tym zwycięstwem zrobić wszystkim prezent świąteczny, a jednocześnie uhonorować publiczność i podziękować jej za wspaniały doping – zakończył opiekun zespołu.
KPR Padwa Zamość – KPR Autoinwest Żukowo 31:28 (21:11)
KPR Padwa: Kozłowski, Gawryś – K. Adamczuk 6, Małecki 6, Bączek 4, Mchawrab 4, Szymański 4, T. Fugiel 3, Bajwoluk 1, Orlich 1, Puszkarski 1, Skiba 1, Sz. Fugiel, Kłoda, Olichwiruk, Pomiankiewicz. Kary: 12 minut.
Wykorzystali potknięcie Legionowa
AZS AWF Biała Podlaska pokonał Warmię Energa Olsztyn 34:26. Po wyjazdowej porażce wicelidera KPR Legionowo z Olimpią Piekary Śląskie bialczanie awansowali na fotel wicelidera
Przeciwnikiem akademików był outsider tabeli. Olsztynianie mieli na koncie zaledwie sześć punktów. Podopieczni trenera Marcina Stefańca nie mieli jednak lekko. Szczególnie pierwsza połowa nastręczała im sporo problemów. Po 13 minutach i remisie 8:8 inicjatywę przejęli goście, którzy zaczęli budować kilkubramkową przewagę: 9:8, 12:9, 13:10, 14:12, 15:13, 16:15. Dopiero trafienia Dominika Antolaka i Norberta Maksymczuka w końcówce pierwszej połowy dały prowadzenie 17:16.
Kluczowe dla końcowego rozstrzygnięcia było pierwsze dziewięć minut drugiej odsłony. Do bramki gości trafili kolejno Łukasz Kandora, trener Marcin Stefaniec, Patryk Niedzielenko i Maksymczuk. Efekt? Prowadzenie miejscowych 21:16. Po rzucie karnym Maksymczuka AZS podjechał na osiem bramek przewagi (29:21). Mecz zakończył zwycięstwem 34:26. Była to 10. wygrana akademików w sezonie.
AZS AWF Biała Podlaska – Warmia Energa Olsztyn 34:26 (17:16)
AZS BP: Kwiatkowski, Wiejak – Maksymczuk 7, Tarasiuk 2, Niedzielenko 5, Dzendzielorz 1, Stefaniec 5, Mazur, Kozycz 3, Kandora 5, Antoniak 3, Lewalski 1, Baranowski 1, Wojnecki 1. Kary: 8 minut.