On lubił Amerykę. Znał wszystkich i wszędzie czuł się jak u siebie. Nosił w sobie dar dialogu i hojnie się nim dzielił.
Metropolita lubelski abp Józef Życiński z Ameryką związany był od bardzo dawna poprzez swoje więzi duszpasterskie, naukowe, liczne grono przyjaciół wśród duchowieństwa oraz mieszkające tu zastępy wiernych wywodzących się z diecezji tarnowskiej i lubelskiej, którymi w Polsce ordynował.
Na amerykańskiej ziemi
Obok księdza arcybiskupa profesora Henryka Muszyńskiego, był najbardziej znanym polskim hierarchą wykładającym w Ameryce. Od połowy lat 80-tych związany był z waszyngtońskim Catholic University of America. Wykładał w tej uczelni wielokroć. Jej wydawnictwo publikowało książki arcybiskupa.
Niewątpliwie największy rozgłos zyskała błyskotliwa intelektualnie rozprawa "Bóg i Ewolucja” ("God and Evolution”), w której autor, podążając za przemyśleniami Jana Pawła II, koncentrował się nad relacjami kreacjonizmu i ewolucjonizmu w interpretacji procesu wyłaniania się człowieka jako istoty inteligentnej, zdolnej do abstrakcyjnego myślenia.
Arcybiskup Życiński należał do wielkich zwolenników budowania w Waszyngtonie Centrum Kulturalnego Jana Pawła II, w kompleksie Catholic University of America zainicjowanego w 1997 roku przez znanego polonijnego hierarchę, kardynała Adama Maidę z Detroit.
Uroczystość inauguracji, wzniesionego kosztem 65 milionów dolarów Centrum odbyła się w marcu 2001 roku z udziałem m.in. prezydenta Georga Busha. Papież Jan Paweł II skierował do uczestników specjalny list. "Od samego początku mego pontyfikatu starałem się sprzyjać rozwojowi owocnego i twórczego dialogu między kulturą a wiarą” – pisał papież.
Był to niewątpliwie wielki dzień także dla arcybiskupa Życińskiego obecnego na uroczystości.
"Inny” biskup
Jako Wielki Kanclerz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykazywał wielką aktywność w gromadzeniu na ziemi amerykańskiej środków na rozwój i funkcjonowanie tej uczelni. Zarówno w USA, jak i Kanadzie. Odwiedzał polonijne parafie i ośrodki niosąc posługę pasterską, ale też serdecznie dziękując za ofiarność.
Jak powiedział jeden z amerykańskich biskupów: "On znał wszystkich i wszędzie czuł się jak u siebie. Nosił w sobie dar dialogu i hojnie się nim dzielił. Był urodzonym – jak my tu w Ameryce mówimy – komunikatorem. Celebrowanie swej pozycji zupełnie go nie interesowało, czym tak bardzo odróżniał się od potężnej większości polskich biskupów”.
– Myślę, że w istocie rzeczy był intelektualistą i myślicielem, który został biskupem, a nie musiał przeżywać udręki podążania w odwrotnym kierunek, jak ogromna większość jego kolegów. Był w tym unikalny i oryginalny. Zapewne jednak czuł się z tym także bardzo... samotny – uzupełnia rozmówca.
Mądrość, działanie, pogoda ducha
Przez polskich duchownych w Ameryce, arcybiskup Józef Życiński postrzegany był w bogactwie zróżnicowania związanego z orientacją duszpasterską. Dla polonijnych kapłanów zasłuchanych w głos Radia Maryja, krytykujący tę radiostację metropolita lubelski, nie był "alfą i omegą”.
Można było usłyszeć słowa krytyki pod jego adresem. Nie wszystkim polskim księżom w Ameryce podobała się arcybiskupia otwartość na "starszych braci w wierze” oraz podejmowane przez niego inicjatywy zbliżającej obie nacje i religie z uruchomieniem w ramach Archidiecezji Lubelskiej Centrum Dialogu Katolicko-Żydowskiego włącznie.
Dokładnie z tych samych motywów, abp Józef Życiński cieszył się powszechnym uznaniem zainteresowanych dialogiem Żydów amerykańskich. – Kiedy myślę o jego ekscelencji arcybiskupie Józefie Życińskim, jako człowieku i kapłanie, przychodzą mi na myśl trzy cechy, jakie w sposób doskonały reprezentował. Po pierwsze: mądrość. To był rasowy intelektualista, niezwykle kreatywny, zawsze potrafiący słuchać drugiego i czegoś się od niego nauczyć – mówi naczelny rabin Polski, nowojorczyk, Michael Schudrich.
– Po drugie: wielki talent organizacyjny, poparty nadzwyczajną motywacją zadaniową. O takich mówi się w Ameryce, że gdy słyszy "Skacz!”, nie pyta "Po co?”, tylko "Jak wysoko?”. Dzięki temu nie miał problemów z realizacją wielu swoich cennych i ambitnych projektów. Po trzecie: pogoda ducha. Ucieleśniał całym sobą słowa psalmisty: "Służyć Panu Bogu w radości”. Kiedy patrzyłem na jego pogodną, wypełnioną uśmiechem twarz, zawsze przypominał mi się ten werset... – dodaje rabin Schudrich.
Definiując dzieło biskupie, rabin Schudrich mówi: – Był hierarchą, który bardzo dobrze rozumiał przesłanie papieża Jana Pawła II o potrzebie prawdziwego dialogu chrześcijan i Żydów, podążał za nim i wypełniał je żywą treścią. Był w tym ujmująco autentyczny i szczery.
– Najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, by uszanować jego życie i dzieło, to wytrwale podążać drogą dialogu "odnalezionych na nowo Braci”. Tak, jak nauczał Jan Paweł II i co nam pokazał arcybiskup Józef – kończy rabin.
Ku starszym braciom w wierze
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki, dyrektor Centrum Dialogu Katolicko-Żydowskiego Archidiecezji Lubelskiej rozwija myśl rabina Schudricha, podkreślając, że Józef Życiński był jedynym ordynariusze diecezjalnym, który takie Centrum powołał.
– Kiedy przyszedł do diecezji, rozpoczął odwiedzanie parafii w miejscowościach, gdzie społeczności żydowskie były szczególnie liczne i znaczące, gdzie odprawiał opłakiwania modlitewne tamtejszych Żydów i inspirował lokalne wspólnoty parafialne do zachowania o nich pamięci i troski – mówi ks. prof. Wierzbicki. – Za Jego posługi biskupiej, od 14 lat diecezja w znaczący i bardzo widoczny sposób celebrowała ustanowiony przez Kościół Dzień Judaizmu. Diecezja lubelska wraz z gnieźnieńską i poznańską nadawały ton tym obchodom w skali kraju.
Przedmiotem szczególnej ambicji i troski metropolity lubelskiego stało się doprowadzenie do odzyskania przez wspólnotę żydowską historycznego budynku słynnej uczelni rabinicznej Jesziwy Mędrców Lublina i przywrócenia w jej murach życia religijnego poprzez reaktywację synagogi.
Finał miał charakter wydarzenia międzynarodowego. Zaangażowanie Józefa Życińskiego przyniosło mu uznanie świata żydowskiego.
– Pozostawał z ogromnym podziwem dla Jana Karskiego i jego wojennej misji ratowania narodu żydowskiego. Nie doszło do ich osobistego spotkania, ale arcybiskup cieszył się, że w Lublinie nazwano jego imieniem ulicę w centrum miasta – dodaje ks. prof. Wierzbicki
Edukator
Jako zwolennik nowej ewangelizacji i edukator w amerykańskim stylu, arcybiskup profesor Życiński chciał kiedyś w USA zainspirować swoich studentów do dyskusji nad moralnym wymiarem Holocaustu. Zapytał, jak wyobrażają sobie to, co się działo w KL Auschwitz. Po długiej ciszy odezwał się jeden z nich: "Pewnie mieli... czarno-białą telewizję”.
Na uwagę tamtejszego, zaprzyjaźnionego biskupa, jak mało pracują studenci, skoro prezentują aż taką ignorancję, Józef Życiński miał odpowiedzieć: "Nie. To my pracujemy z nimi zbyt mało...”.
Dyrektor Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) Abraham Foxman mówi: – Pozycja arcybiskupa Józefa Życińskiego w Ameryce i wśród amerykańskich Żydów była szczególna. Był człowiekiem otwartości, dialogu i dobrej woli. Dla wszystkich, którzy go znali, trudno będzie pogodzić się z jego odejściem...