Prezydium klubu Platformy Obywatelskiej podejmie we wtorek decyzję, w jaki sposób ukarać posła z Lubelszczyzny Janusza Palikota.
Prawdopodobnie Janusz Palikot wcześniej, jak zapowiedział, sam złoży rezygnację z funkcji szefa sejmowej komisji przyjazne państwo. Jeśli tak zrobi mógłby zostać doceniony - pisze serwis tvn24.pl. Nieoficjalnie wiadomo, że mógłby odzyskać funkcję jeszcze przed Wielkanocą.
Jak mówi się w kuluarach odsunięcie go od kierowania komisją ma być środkiem wychowawczym.
Czarne chmury zaczęły się zbierać nad parlamentarzystą kilkanaście dni temu. Stwierdził, że Grażyna Gęsicka, była minister rozwoju regionalnego, "sprostytuowała się” (oskarżyła PO o nieudolne wydawanie pieniędzy unijnych - red.).
Kilka dni później w internetowym blogu lubelski polityk zastanawiał się z kolei, czy Jarosław Kaczyński jest homoseksualistą. Na tym nie koniec. W poniedziałek Palikot powiedział o sygnałach, że Kaczyński molestował kogoś seksualnie (dowodów nie podał).
W ubiegłym wtorek władze partii rekomendowały udzielenie nagany posłowi i pozbawienie go stanowiska przewodniczącego komisji.
Janusz Palikot zaznaczył, że nawet jeżeli przestanie być szefem komisji, pozostanie jej członkiem. Na swojego zastępcę wskazał Mirosława Sekułę z PO, który według niego jest najlepszym kandydatem, a jednocześnie gwarantem ciągłości i dotychczasowego tempa prac komisji. Komisja "Przyjazne Państwo" jest autorskim pomysłem Janusza Palikota.
Palikot wyrósł w ubiegłym roku na głównego skandalistę w parlamencie. Najpierw dopytywał się, czy prezydent Lech Kaczyński ma problemy z alkoholem, potem nazwał o. Tadeusza Rydzyka belzebubem. Twierdził również, że Polska byłaby przyjemniejszym krajem, gdyby politycy PiS palili marihuanę. Wreszcie przyniósł do telewizyjnego studia świński łeb jako znak ostrzegawczy dla władz PZPN.
(łm)