18-latka z Brodnicy podczas egzaminu na prawo jazdy dostała 250-złotowy mandat i 6 punktów karnych. Bo podczas hamowania miała stłuczkę.
- To kuriozum. Pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją - skarży się prosząca o zachowanie anonimowości właścicielka szkoły jazdy z Brodnicy.
- Egzaminator polecił mi rozpędzić auto do 50 kilometrów na godzinę i zahamować awaryjnie na wysokości przydrożnej, niebieskiej tablicy - wyjaśnia ukarana mandatem 18-letnia Anna. - Przyspieszyłam do 52 na godzinę i przestraszyłam, że jadę za szybko, więc zaczęłam zwalniać do 30 kilometrów. Potem gwałtownie zahamowałam. W tym momencie poczułam uderzenie od tyłu.
Jak twierdzi nasza rozmówczyni, egzaminator miał do niej pretensje. Mówił, że nie takie było polecenie. Wezwał toruńską policję, która ukarała ją mandatem. Do kierowcy, który uderzył w toyotę, ani do egzaminatora nie mieli pretensji. Kierowca powiedział tylko, że wszystko odbyło się szybko i jest zszokowany.
Kursantka poddała się karze, bo nie chciała by sprawa stanęła przed sądem. Jednak gdy emocje opadły i poskarżyła się swemu instruktorowi z Brodnicy, ten pojechał z nią na komisariat zareklamować mandat.
Marek Staszczyk, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu zapewnił, że sprawę dokładnie zbada, przejrzy zapis z kamery.
Dyrektor dodał, że w kraju kilkakrotnie ukarano mandatem osoby egzaminowane. A to w sytuacji, kiedy kursant doprowadził do kolizji ignorując polecenia egzaminatora lub wykonując samodzielnie ryzykowny manewr.
- Na nałożenie mandatu pozwala Kodeks wykroczeń - informuje Wiesław Rzyduch, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
źródło: Gazeta Pomorska - Podczas egzaminu na prawo jazdy dostała mandat i punkty karne