10 kwietnia miała lecieć prezydenckim samolotem do Katynia. W ostatniej chwili przesunięto jej wyjazd na 7 kwietnia. W katastrofie w Smoleńsku zginęło 14 bliskich jej osób. Rozmowa z Danuta Malonową, prezes Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Lublinie.
– Byłam i sama o to zabiegałam. Mam chory kręgosłup i nie chciałam jechać pociągiem. Namawiał mnie na to również Andrzej Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich, mój serdeczny znajomy. Mówił: "Leć 10 kwietnia, bo to będzie znacznie ciekawsza uroczystość niż 7.
• Jak to się stało, że jednak poleciała pani 7 kwietnia, razem z delegacją premiera Donalda Tuska?
– Nie mam pojęcia. 5 kwietnia otrzymałam wiadomość, że lecę za dwa dni razem z delegacją premiera. Prawdopodobnie Andrzej przesunął mnie na wcześniejszy wyjazd. Ucieszyłam się, że przynajmniej polecę samolotem i podróż nie będzie męcząca.
• A kto "wskoczył” na pani miejsce do prezydenckiego samolotu?
– Prawdopodobnie jedna z członkiń Rodziny Katyńskiej, góralka z nowego Sącza. Miała lecieć w stroju góralskim.
• W samolocie był także wspomniany Andrzej Skąpski, z którym umawiała się pani na ten wyjazd...
– 7 kwietnia razem byliśmy w Katyniu. Po powrocie do Warszawy siedzieliśmy do późnej nocy rozmawiając o uroczystościach. Chwaliliśmy Donalda Tuska za wyważone, ale stanowcze wystąpienie. Zgodnie orzekliśmy, że obecność w Katyniu naszego premiera wraz z premierem Putinem to historyczny moment dla Polski. Rano przy śniadaniu Andrzej powiedział mi, że 10 kwietnia w Katyniu przemawiać będzie pan prezydent Lech Kaczyński oraz on. Pokazał mi swoje wystąpienie, coś tam mu nawet kazałam dodać. Uściskaliśmy się serdecznie. To było nasze ostatnie spotkanie.
• Czyje znajome nazwiska, oprócz Andrzeja Skąpskiego, odnalazła pani na liście ofiar katastrofy w Smoleńsku?
– W tej katastrofie zginęło 14 bliskich mi osób, z którymi wielokrotnie się spotykałam, wspólnie działałam na rzecz pamięci o Katyniu, przyjaźniłam się od lat. To m.in. Andrzej Przewoźnik, wspaniały człowiek, który dużo dobrego zrobił dla Lublina i dla naszych rodzin katyńskich, to również ksiądz kanonik Andrzej Kwaśnik, kapelan Federacji Rodzin Katyńskich, który 15 kwietnia miał przyjechać do Lublina na nasze obchody 70-lecia Katynia. Obiecał mi to osobiście. Powiedział: "Pani Danuto, ciągle gdzieś wyjeżdżam, ale nawet gdyby mnie mieli wyrzucić z mojej parafii, to do Lublina na pewno przyjadę”.
• Nie przyjedzie...
– Jeszcze to do mnie nie dociera, jeszcze nie mogę w to wszystko uwierzyć. Gdzieś kołacze mi się myśl: To mogłam być ja... Jakbym dostała drugie życie. Staram się o tym nie myśleć. I modlę się za tych, którzy zginęli na smoleńskiej ziemi.
Cała rozmowa w piątkowym Magazynie "Dziennika Wschodniego"
Katastrofa samolotu prezydenta w Smoleńsku - pełna lista ofiar (MSZ)