Tego dnia Amerykanie dziękują za... Amerykę. Są święcie przekonani, że otrzymali ją od Wszechmogącego, który wyprowadził ich tu z opresji Starego Kontynentu.
Wśród mieszkańców napływowych, imigrantów silnie funkcjonuje przesąd, że jak nie będziesz „Święta Indyka” obchodził, to tak ci Ameryka odpłaci, że się nie pozbierasz... Oczywiście mowa o Dniu Dziękczynienia, czyli Thanksgiving.
Kult ptaka
Dlatego trzeba siedzieć przed telewizorem i obserwować, jak Barack Obama, po raz ostatni w swej prezydenckiej roli, staje przed Białym Domem i oświadcza, iż pośród wielu obowiązków związanych z odpowiedzialnością za cały świat, ten jest zdecydowanie jednym z najprzyjemniejszych. Chodzi o ułaskawienie... indyka z okazji Dnia Dziękczynienia. Ptak nie pójdzie pod nóż, tylko dożyje swych dni w spokoju.
Ma za co dzięki czynić prezydent-elekt Donald Trump. Bo tylko w Ameryce mógł przejąć ster najpotężniejszej w świecie władzy uzyskując w wyborach powszechnych o… dwa miliony głosów mniej niż jego konkurentka do Białego Domu. Powinien z tej okazji upiec ptaka ważącego tyle, co… on sam.
Obejrzawszy powyższe, można zaczynać sposobić swego indyka do pieczenia.
Nie ma wątpliwości, że dla żadnego z 325 milionów Amerykanów nie ma ważniejszego i bardziej ekumenicznego święta niż to przypadające w czwarty czwartek listopada. Można nie być w rodzinnym domu na Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale na Dzień Dziękczynienia, po prostu... nie wypada.
Ameryka w ten dzień i towarzyszący mu weekend przeżywa totalną... gonitwę. Samymi tylko liniami lotniczymi przemieszcza się ok. 45 milionów ludzi, co od lat pozostaje największą pasażerska operacją powietrzną świata. Na stoły dziękczynne trafia ok. 50 milionów pieczonych indyków, a więc dwukrotnie więcej niż w Boże Narodzenie. Skąd tak wielka różnica? Bo na Boże Narodzenie amerykański Żyd ani Arab, Chińczyk czy Hindus indyka nie kupuje, a na Dzień Dziękczynienia – jak najbardziej.
"Mayflower" rzuca kotwicę
Było tak: 11 grudnia 1620 roku do brzegów Ameryki dobił żaglowiec „Mayflower” z purytanami uchodzącymi z Europy przed katolickimi prześladowaniami. Jego pasażerowie trafili na srogą zimę. Przetrwali tylko dzięki pomocy miejscowych Indian, którzy podzielili się z nimi zapasami żywności oraz nauczyli polować na dzikie indyki.
Mimo tego, że ze 102 pielgrzymów zmarło aż 46. Następny rok był łaskawszy, a żniwa nadspodziewanie dobre. Kukurydza i dynie, podstawowe uprawy indiańskie, jakich się nauczyli, obrodziły nadzwyczaj. Dlatego też, aby podziękować Bogu, purytanie, wyprawili święto w ostatni czwartek listopada 1621 roku.
Zaprosili 91 czerwonych braci z plemienia Wampanoag, na czele z wodzem Massasoitem, dzięki którym przetrwali pierwszy rok. Gościli się hucznie, a szczególnie fetowany był Indianin Squanto, jedyny czerwonoskóry znających mowę białych i występujący w codziennych kontaktach jako tłumacz.
Ameryka do dziś spiera się o datę i miejsce pierwszego osadnictwa, a zatem pierwszych obchodów Dnia Dziękczynienia. Zachowane źródła wskazują na 8 września 1565 w miejscu, będącym dziś terenem Saint Augustine na Florydzie. Jednak źródła źródłami, a tradycja i tak – swoje. Wskazuje zdecydowanie na 1621 rok w Plyomouth i nic już tego nie zmieni.
Washington proklamuje, Lincoln zatwierdza
Jest natomiast powszechna zgoda, że jakkolwiek pierwszą proklamację o potrzebie celebrowania Thanksgiving wydał w 1789 roku George Washington, to dopiero świętem narodowym przypadającym na ostatni czwartek listopada ogłosił Thanksgiving Day w 1863 roku prezydent Abraham Lincoln, zapoczątkowując jego powszechną ogólnoamerykańską celebrację wraz ze wszystkimi późniejszymi i zwyczajami.
Oczywiście dotyczą one samego serwowania świątecznego ptaka. Do pieczonego z nadzieniem indyka, idą na stół obowiązkowo – żurawina i czerwone kartofle („yams”) oraz mniej „ortodoksyjne” dodatki, takie jak pieczona kukurydza, zupa z kabaczków, ananasy czy ciasto z marchwi.
Thanksgiving Day to także dzień radosnych parad przeciągających przez miasta amerykańskie, z których najbardziej znana jest oczywiście ta organizowana przez słynny dom towarowy „Macy’s”. Tak w ogóle od 1854 roku, a na Manhattanie, przed jego siedzibą od 1924 roku.
Dzień Dziękczynienia Amerykanie świętują nie tylko w swym kraju, ale także wszędzie, gdzie tego dnia są na świecie. Masowo obchodzony będzie przez żołnierzy amerykańskich kontyngentów z dala od Stanów Zjednoczonych. Przez studentów za granicą, turystów na wycieczkach czy mieszane małżeństwa i personel placówek dyplomatycznych.
Były ambasador USA w Warszawie Stephen Mull do dziękczynieniowej tradycji wprowadził właśnie polskie pierogi z kapustą i grzybami, czym pochwalił się nawet w telewizji.
Życzmy wszystkim Amerykanom tego dnia jak najlepiej. Jak polska duma pozwoli, podziękujmy też sami za... Amerykę. Może się bowiem ona Polsce jeszcze do czegoś przydać.