Jako pierwsi poinformowaliśmy o decyzji Senatu Uniwersytetu Warszawskiego nadającej doktorat honoris causa tej uczelni nobliście Elie Wieselowi. Dziś nieco szczegółów.
Promotorem doktoratu został wybitny polski historyk, prof. Henryk Samsonowicz, zaś o recenzje dorobku Elie Wiesela zostali poproszeni: ks.bp. prof. Tadeusz Pieronek z Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie, słynny historyk amerykański prof, Richard Pipes z Uniwersytetu Harwardzkiego i prof. Wojciech Wrzesiński historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wszelkie procedury zarówno na Wydziale Historycznym UW, jak i w Senacie tej uczelni związane z doktoratem przegłosowane w były – co jest swego rodzaju ewenementem – jednomyślnie.
- Jesteśmy dumni, że tak wybitna postać wkracza w szeregi naszych doktorów honorowych – powiedziała pani rektor. – Oczywiście bardzo chcielibyśmy, aby uroczystość odbyła się na naszym Uniwersytecie i już zaprosiłam Profesora Elie Wiesela.
Wszystko zależy jednak od stanu zdrowia doktora. Przypomnijmy, że taki sam tytuł akademicki przyjmował on od Uniwersytetu Gdańskiego w Nowym Jorku, nie mogąc odbyć podróży do Polski.
Rozmowa z profesorem Elie Wieselem.
- Wdzięczność i duma. Mam już ponad 130 doktoratów honorowych i rzec by można – przywykłem. Tu chodzi jednak o wyróżnienie ze szczególnego kraju i szczególnego miasta. Wiemy dobrze czym była Polska w historii Żydów i jak wspaniale rozwijało się tu życie żydowskie we wszelkich jego przejawach przez stulecia oraz jak wielki wkład wnieśli Żydzi do polskiej rzeczywistości historycznej, kulturalnej, gospodarczej i społecznej.
Wiemy również dobrze, że ziemię polską, hitlerowska perwersja zbrodni uczyniła główną sceną Holocaustu, z jej tragicznym symbolem KL Auschwitz. Wszystko to generuje wiele refleksji i emocji.
Warszawa to także miejsce wyjątkowe ze względu na jej fundamentalną pozycję jako stolicy i centrum kultury polskiej oraz bohaterską walkę w wielu okolicznościach historii. We wrześniu 1939 roku, a potem w zrywach powstania w getcie warszawskim i powstania warszawskiego. Wiem, że Warszawa to także symbol dynamicznego rozwoju po bezkrwawej rewolucji Solidarności. Rozwoju także społeczności żydowskiej.
Ma Pan w Polsce wielu przyjaciół.
- Moim największym polskim przyjacielem był Jan Karski. Człowiek monumentalny. Dokonał podczas wojny i Holocaustu czegoś wyjątkowego, przedstawiając największym ówczesnego świta swój raport o zgładzie narodu żydowskiego wraz z prostym przesłaniem moralnym: powstrzymajcie tę zbrodnię. Sukcesu nie osiągnął, ale odebrał na zawsze przywódcom zachodnim alibi, że nie byli świadomi tego, co się dzieje.
Po latach mogłem przywrócić Jana Karskiego świadomości publicznej, kiedy namówiłem go, aby wyszedł ze swej akademickiej pustelni Georgetown University i jeszcze raz zdał swój raport światu.
Jestem dumny z wyróżnienia Nagrodą Orła Jana Karskiego. Teraz jestem dumny, że zostaję doktorem honorowym w tej samej uczelni, która i jego obdarzyła takim samym zaszczytem.
Wiele lat znałem i przyjaźniłem się z Bronisławem Geremkiem, też laureatem Orła Jana Karskiego. Serdeczna znajomość łączyła mnie z innym laureatem tej nagrody Markiem Edelmanem, a łączy z Tadeuszem Mazowieckim i Adamem Michnikiem – też posiadaczami Orłów.
Nie mogę nie wspomnieć o moim koledze-nobliście i liderze Solidarności Lechu Wałęsie oraz Aleksandrze Kwaśniewskim. Kolejnych prezydentach wolnej Polski i także laureatach Orłów Karskiego. Inna postać, z którą łączą mnie przyjacielskie więzi to biskup profesor Tadeusz Pieronek. Podczas okupacji, kiedy ja siedziałem w KL Auschwitz, on był o kilkanaście kilometrów, u swego wuja. Symbolicznie, Orły Karskiego otrzymaliśmy w tej samej edycji. Przyjazne uczucia żywię do senatora Włodzimierza Cimoszewicza, z którym wielokroć spotykałem się w Stanach, a który jako premier rządu polskiego nie zawahał się przeprosić za zbrodnię pogromu kieleckiego w jego 50. rocznicę w 1996 roku.
Znany jest Pan jednak z krytyki antysemityzmu czy braku wrażliwości na pamięć o martyrologii Żydów w Polsce.
- Na to samo wrażliwi są wszyscy wymienieni wyżej. Ponadto, antysemityzm i brak wrażliwości na żydowski los, nie są jakąś specyficznie polską właściwością. To się zdarza na całym świecie, także w Ameryce. Tak, jak zabierałem głos, kiedy np. z centrum Lublina chciano wyrzucić Pomnik Ofiar Getta Lubelskiego czy kiedy okazało się, że brakuje w Polsce funduszy na utrzymania muzeum obozu w Sobiborze czy wcześniej, kiedy w Oświęcimiu masowo stawiano krzyże, tak samo krytykowałem film Mela Gibsona o męce Jezusa zniesławiający Żydów. Trzeba zwracać uwagę i nazywać rzeczy po imieniu, kiedy mogą urażać czy krzywdzić. Dlatego również jestem zdecydowanym przeciwnikiem mówienia o hitlerowskich obozach na terenie okupowanej Polski, że były "polskimi obozami”.
Pański przyjazd do Polski na Uniwersytet Warszawski stałby się wielkim wydarzeniem, nie tylko akademickim. Czynił wiele dobrego dla relacji polsko-żydowskich.
- Stałe ulepszanie tych relacji uważam za ważne wyzwanie, warte wysiłków i starań po obu stronach. Podczas niedawnej wizyty w Nowym Jorku prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego nie mogło dojść do naszego spotkania, ale otrzymałem zaproszenie do Pałacu Prezydenckiego, kiedy będę w Warszawie. Takim zaproszeniom się nie odmawia. Jeżeli będę mógł przylecieć na planowaną przez Uniwersytet na maj br. uroczystość, z satysfakcją spotkam się z panem prezydentem.