21 ofiar śmiertelnych, 20 osób rannych - to najnowszy bilans tragicznego pożaru hotelu socjalnego, dla osób nie mających mieszkań, w Kamieniu Pomorskim. W spalonych pomieszczeniach strażacy znajdowali ciała całych rodzin.
- W spalonych pomieszczeniach znajdujemy ciała całych rodziny - mówią strażacy.
Do szpitali trafiło 20 osób. Wśród nich jest kilkumiesięczne dziecko. Ofiar może być więcej. Wcześniej media podawały, że zginęły 22 osoby, jednak straż pożarna zdementowała te informacje. Według najnowszych danych nie żyje 21 osób.
- Nie wiem czy moja mama się uratowała. Nie ma jej w szpitalu ani u znajomych - mówiła młoda kobieta, która feralnej nocy nie spała w mieszkaniu na Wolińskiej.
W poszukiwaniu wieści o swoich znajomych i rodzinach, do Kamienia zjechały tłumy.
Przed płonącym budynkiem przez całą noc stały grupki mieszkańców. W mieście powołany został sztab kryzysowy.
- Uruchomiliśmy specjalny numer telefonu, pod którym rodziny mogą dowiedzieć się w których szpitalach leżą poszkodowani. I gdzie przebywają mieszkańcy, którzy ocaleli z pożaru - poinformował Bronisław Karpiński, burmistrz Kamienia.
Dyżurny numer telefonu: 0 91 38 20 535.
Na razie przyczyna tragedii nie jest znana.
Na miejsce zdarzenia poleciał Donald Tusk.
Spotkał się z wojewodą zachodniopomorskim i sztabem antykryzysowym. Ma zostać uruchomiona pomoc rodzinom ofiar pożarów i tym, którzy przeżyli zdarzenie, a nie mają obecnie dachu nad głową.
Władze miasta już wcześniej zapewniły schronienie grupie osób ze spalonego budynku w innym hotelu.
W hotelu było zameldowanych 77 osób. 20-tu udało się uratować. Niektórzy wyskakiwali z okien płonącego budynku.