Sąd skazał trzech mężczyzn z Lipinicy Małej, którzy zakatowali psa rasy Husky. Mężczyźni ciągnęli go przywiązanego do samochodu, aż odpadła mu głowa. Dwóch z nich dostało 10 miesięcy, a kierowca dodatkowo 4 miesiące, za jazdę pod wpływem alkoholu.
Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Wojciech B., właściciel psa, zaprzeczył przed sądem zeznaniom pozostałych oskarżonych, jakoby chciał pozbyć się zwierzęcia.
Tłumaczył, że zabrał psa ze schroniska i żałuje tego, co się stało. Wyjaśnił też, że w przeszłości leczył się z choroby alkoholowej. Pozostali mężczyźni przyznali się do bestialskiego mordu. Piotr K., który kierował autem, wyjaśnił, że nie chciał zabić psa. Zeznał, że chciał, aby zwierzę przebiegło się za samochodem. Oprócz kary 14 miesięcy więzienia sąd zabrał mu prawo jazdy na pięć lat.
Kolejny z oskarżonych - Krzysztof T. przyznał, że to on przywiązał zwierzę liną holowniczą w taki sposób, że pętla sama zaciskała się na szyi psa.
Do wydarzenia doszło w październiku, ale sprawcy pozostawali bezkarni. W Internecie zawrzało. Pod apelem o ukaranie oprawców podpisało się blisko 100 tys osób.
Młodzi ludzie mają więcej na sumieniu. W grudniu, kiedy opel, którym jechali wpadł do rowu, postanowili ukraść samochód terenowy z pobliskiej leśniczówki. Następnie próbowali wyciągnąć swoje auto z rowu. Nie udało się, uszkodzili pojazd. To ich jednak nie zniechęciło. Wrócili przed leśniczówkę po kolejne auto, którym wrócili do domu. W samochodzie znaleźli pieniądze, za które kupili paliwo.
Gdy auto przestało im być potrzebne, to je podpalili.