– Mam żal o to, że (Krzysztof Rutkowski - red.) wykorzystał nas do zrobienia sobie reklamy i że osłaniał się nami – mówi w wywiadzie dla "Super Expressu” Katarzyna W., matka małej Madzi z Sosnowca.
Katarzyna W. pytana, dlaczego nie chciała się przebadać wykrywaczem kłamstw, odpowiada: – Pierwsza próba i tak nie doszłaby do skutku, bo byłam w fatalnym stanie. Nawet pan, który przeprowadzał badanie, powiedział, że to nie ma żadnego sensu. A druga próba, jak się okazało, to była próba medialna. Przed bramą stał wóz TVP, wszędzie kręciły się pismaki. Krzysztof (Rutkowski - przyp. red.) chciał zarabiać na nas pieniądze.
Matka Madzi uważa, że Krzysztof Rutkowski na całej sprawie zrobił sobie "niezłą reklamę i przesadził”. Pytana, w którym momencie właściciel biura detektywistycznego przekroczył granicę, odpowiada: – Jak wylądowałam w areszcie. Powinien już dać spokój. Powinien zmienić branżę na rozrywkową, bo się w niej chyba lepiej czuje.
Prokuratura zarzuciła jej nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie (rzekomego porwania) oraz tworzenie fałszywych dowodów (kierowanie śledztwa przeciwko rzekomemu porywaczowi). Grozi jej pięć lat więzienia.
Prokuratura wciąż bada, czy śmierć dziewczynki nie była wynikiem celowego działania oraz czy w całej sprawie brał udział ktoś oprócz Katarzyny W.