Przyroda Duży udział terenów zielonych w krajobrazach zurbanizowanych może zmniejszać negatywne skutki ciągłego rozrostu miast – dowodzą naukowcy. Jednym z ekosystemów, które należy chronić najsilniej, są półnaturalne łąki.
Na całym świecie mamy do czynienia z postępującą degradacją siedlisk i zmniejszaniem się bioróżnorodności. W szczególności dotyczy to obszarów miejskich, które są silnie narażone na czynniki antropogeniczne. Aby nieco złagodzić ten efekt, ustanawiane są obszary chronione, takie jak sieć Natura 2000 obejmująca obecnie 18,5 proc. powierzchni lądowej Unii Europejskiej.
Dr Joanna Kajzer-Bonk oraz prof. Piotr Nowicki z Wydziału Biologii UJ postanowili sprawdzić, czy to, że dane siedliska przynależą do obszaru Natura 2000 wpływa na stopień ich utraty i negatywne zmiany w populacji, które na nim żyją. Swoje badania oparli na trzech gatunkach polskich motyli z rodziny modraszkowatych.
Presja urbanizacyjna
– W obliczu szóstego światowego wymierania i kryzysu klimatycznego ochrona naturalnych i półnaturalnych ekosystemów jest jedną z najpilniejszych potrzeb na świecie – podkreślają autorzy na łamach Ecological Indicators. – Społeczność naukowa w licznych apelach domaga się natychmiastowych zmian w gospodarowaniu zasobami naturalnymi. Utrzymanie istniejących ekosystemów jest jednym z najważniejszych celów ludzkości.
Nie ma jednak pewności, czy istniejące formy obszarów chronionych spełniają swoją funkcję. Wcześniejsze badania wykazały bowiem, że w przypadku owadów latających czy zapobiegania inwazjom biologicznym efektywność takiej ochrony jest niewystarczająca.
Czy zależy to od grupy taksonomicznej objętych ochroną organizmów, czy od wielkości pobliskich populacji ludzkich? Jak silny wpływ na skuteczność działań w obrębie Natury 2000 ma stale rosnąca presja urbanizacyjna?
Połowa ludzi mieszka w miastach
W miastach mieszka już ponad połowa światowej populacji. Przestrzenie miejskie są zaś swoistymi wyspami ciepła: odbijają, pochłaniają i zatrzymują energię cieplną, co prowadzi do trwałych zmian warunków środowiskowych. Efekt ten jest dodatkowo wzmacniany przez zanieczyszczenia i chaotyczne osadnictwo.
Rozrastające się osiedla ludzkie powodują fragmentację lub wręcz całkowitą utratę siedlisk wielu populacji roślin i zwierząt. Zatrzymanie tego trendu powinno być priorytetem.
Wydaje się, że jednym z ekosystemów, które w większości obszarów zurbanizowanych należy chronić najsilniej, są półnaturalne łąki.
To jedne z najpowszechniejszych ekosystemów, obejmujące do 40 proc. globalnej powierzchni lądowej, ale jednocześnie silnie dotknięte działalnością człowieka. Cały czas zagraża im dalsza fragmentacja i utrata siedlisk, nawożenie, niewłaściwe zarządzanie, zmiany klimatyczne i inwazje biologiczne. W konsekwencji cierpi na tym również wiele organizmów łąkowych.
Więcej ludzi, mniej motyli
Ponieważ długoterminowe monitorowanie wszystkich elementów różnorodności biologicznej jest zbyt kosztowne i czasochłonne, autorzy skupili się na monitorowaniu tzw. gatunków wskaźnikowych. Są to takie organizmy, które szybko reagują na zaburzenia środowiska i sygnalizują nadchodzące zmiany w szerokim spektrum różnorodności biologicznej.
Takimi gatunkami mogą być motyle z rodzaju Phengaris. Na terenie UE są one objęte ochroną, a ich występowanie świadczy o wysokich walorach przyrodniczych zasiedlanych przez nie łąk.
– Celem naszych badań była ocena zmian w populacjach motyli z rodzaju Phengaris oraz ich siedlisk murawowych na obszarach Natura 2000 i poza nimi – piszą autorzy omawianego badania.
Swoje obserwacje prowadzili w dużym kompleksie łąkowym, położonym w dolinie Wisły w podmiejskiej części miasta Krakowa. W ostatnim stuleciu teren ten rozrósł się z niespełna 7 km2 i 85 tys. mieszkańców, do 327 km2 z 781 tys. mieszkańców.
Okazało się, że w ciągu 20 lat liczba płatów siedlisk badanych motyli zmniejszyła się dwukrotnie: z 70 do 33 w przypadku modraszka telejus i modraszka nausitous oraz z 18 do 9 płatów u modraszka alkon. Łączna powierzchnia owych siedlisk zmalała odpowiednio o 13 proc. i 21 proc.
Natura 2000 działa, ale nie do końca
Jeśli chodzi o liczebność populacji, to po ustanowieniu stanowisk Natura 2000 badane modraszki nie doświadczają już negatywnego trendu spadkowego. Jednak poza obszarami chronionymi liczebność wszystkich trzech gatunków nadal lokalnie spada.
– Nasze badanie ujawniło negatywne trendy zarówno w liczbie płatów siedliska, jak i ich powierzchni dostępnej dla trzech badanych gatunków motyli - podkreślają biolodzy z Krakowa. - Siedliska P. teleius i P. nausithous zmniejszyły się znacznie poza obszarami Natura 2000, (…) ale i w ich obrębie reżim ochronny nie zapobiegł znikaniu małych płatów: nie występują one już nigdzie. Nasze ustalenia wskazują zatem, że forma ochrony, jaką jest Natura 2000, pozwala na skuteczne zachowanie średnich i dużych płatów siedlisk, ale nie tych małych.
– Sam status gatunków chronionych nie jest więc wystarczający, aby zapobiec ich zanikaniu – konkludują autorzy.
W podsumowaniu publikacji naukowcy podkreślają, że duży udział terenów zielonych w krajobrazach zurbanizowanych może zmniejszać negatywne skutki ciągłego rozrostu miast, ochrona miejskich łąk miałaby podwójnie pozytywny wpływ na żyjące tu gatunki. Po pierwsze: stabilizowałaby lokalny klimat, po drugie: wspierała ochronę nie tylko zagrożonych gatunków, ale także całego spektrum bioróżnorodności.
Tymczasem łąki w miastach są najczęściej traktowane jako nieważny lub mało znaczący element krajobrazu (w przeciwieństwie np. do terenów leśnych) i unicestwiane bez uprzedniej oceny bioróżnorodności.
Co dają nam łąki w miastach
Autorzy przytaczają wyniki wcześniejszych badań, dowodzących, że właściwe planowanie przestrzenne sprzyjające zwartej zabudowie i ochronie nietkniętych działalnością człowieka fragmentów roślinności jest rozsądnym rozwiązaniem dla złagodzenia efektu miejskich wysp ciepła oraz że ok. 65 proc. pokrycie przez tereny zielone mogłoby zneutralizować efekt cieplny budynków i ustabilizować temperaturę wewnątrz miast.
Takie podejście miałoby również inne - poza zapobieganiem utracie i fragmentacji siedlisk - korzyści. M.in. spowalniałoby rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych, zmniejszało utratę różnorodności i obfitości gatunkowej, a do tego ułatwiało magazynowanie wody, filtrację powietrza oraz łagodziło skutki klęsk żywiołowych.
– Utrzymanie naturalnych obszarów w obrębie miast ma też kluczowe znaczenie dla dobrostanu człowieka: poprawy zdrowia psychicznego, przebiegu ciąży – podsumowują badacze.