Do szpitala w Katowicach w skrajnie ciężkim stanie trafił miesięczny chłopczyk z Rudy Śląskiej. Miał liczne złamania głowy, zatrzymaną akcję serca. Zmarł po kilkugodzinnej walce lekarzy o jego życie. Jak przekazał dr Andrzej Bulandra z Centrum Urazowego dla Dzieci w Katowicach, obrażenia dziecka mogą świadczyć o tym, że było ono maltretowane. - Miało liczne złamania i obrażenia głowy - poinformował Bulandra.
Przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca spowodowane urazem. Jak rozległe były obrażenia i które bezpośrednio przyczyniły się do zgonu, wykaże sekcja zwłok.
Rodzice dziecka zostali zatrzymani, a jego o rok starsza siostra przewieziona na badania. 14-miesięczna dziewczynka również została przewieziona do szpitala na badania, nie miała śladów pobicia. Trafiła do pogotowia rodzinnego.
Rodzina jest znana policji, miała założoną niebieską kartę, była pod kuratelą kuratora sądowego i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. 30-latek był karany za przestępstwa narkotykowe.